Ciąg dalszy afery z Kinsey Wolanski, w roli głównej

Jak potoczyła się sprawa?

TOPSHOT – Liverpool’s Scottish defender Andrew Robertson looks at a pitch-invader running on the pitch during the UEFA Champions League final football match between Liverpool and Tottenham Hotspur at the Wanda Metropolitano Stadium in Madrid on June 1, 2019. (Photo by Paul ELLIS / AFP) (Photo credit should read PAUL ELLIS/AFP/Getty Images)

Historia o tytule „patoinflucencer i patomarketing”, z Kinsey Wolanski w roli głównej ma swój, niekoniecznie zadowalający, koniec. Po aferze o której mówił cały świat, Kinsey Wolanski, musiała zapłacić 5 tysięcy euro grzywny – od UEFA. Oraz 10 tysięcy od hiszpańskiej policji. Czy jej kilkudziesięciometrowy sprint, podczas finału Ligi Mistrzów, faktycznie był tyle wart? A może znacznie więcej?

Rosjanka, jak wiadomo, przy okazji zareklamowała internetową stronę swojego faceta. Jak oszacowali – po wybryku dziewczyny, miała ona zdobyć około dwóch milionów nowych, płatnych kont. Natomiast wartość reklamy została oszacowana na 4 mln dol. 

Po wszystkim jednak, jej konto na Instagramie zostało zablokowane, co mogło pokrzyżować plany pato parze. Jak się jednak okazuje, Instagram zdecydował się na odblokowanie konta Wolanskiej. Przed całą akcją ilość jej obserwujących wynosiła 300 tysięcy. Z kolei teraz ma ich 3,1 mln. Jest to znacząca różnica w wynikach, i zasięgach. A przecież o to jej, i jej partnerowi, chodziło. Teraz wszystko zależy od tego, jak i w ogóle – czy, foirmy będą zainteresowane jej wizerunkiem. Bo jak się domyślamy – zapewne znacząca część nowych obserwujących to przypadkowi, napaleni faceci. Co, dla Kinsey, nie stanowi potencjalnych pracodawców. Ani nie jest opłacalne, w stosunku do milionów, wydanych na pato „kampanię reklamową”.

 

Jednak Kinsey wydaję się być zupełnie niezmartwiona. A nawet, całkiem dobrze się bawi, wrzucając do sieci zdjęcia ze swojej akcji. A przypomnijmy, że to osoba, która złamała stadionowy regulamin. Na stadionie znajdowali się piłkarze Liverpoolu i Tottenhamu, którzy grali wtedy, prawdopodobnie jeden ze swoich najważniejszych meczów w historii. Niestety, ich ciężką pracę przerywała – żądna sławy Kinsey. Która w skuteczny sposób odwróciła uwagę widowni, od tego co należy – rozgrywek i piłkarzy, zgarniając swoje pięć minut i sławę. Co więcej – zarabiając pieniądze (przy współpracach, które, nie ukrywajmy, zapewne posypią się, lub już się posypały, w następstwie po akcji)- na pewno, nie dzięki swojemu wysiłkowi. A wysiłkowi i pracy piłkarzy, którzy zgromadzili na trybunach, oraz przed telewizorami widownie – wielomilionową widownię. To ona zdobyła to co chciała, okradając przy tym głównych zainteresowanych, którzy latami pracowali na swój sukces. Bo przyznajmy szczerze – na następny dzień, media, zamiast pisać o wyniku, pisały o bikini i wybryku pato laski.

Czy nie brzmi to jak… droga na skróty? Brzmi. Brzmi także jak smutna historia o współczesnym życiu Influencerów i nowoczesnym „marketingu”, gdzie patologiczne zachowania zostają wycenione dużo wyżej, niż ciężka praca.  

https://www.instagram.com/p/ByYELeaJufS/

ZOSTAW ODPOWIEDŹ