Zostawienie rodziny na święta – czy wypada?

Czy kolejne święta spędzić według schematu? A morze rzucić wszystko i… wyjechać nad morze, lub do ciepłych krajów?

Źródło: www.mx.emedemujer.com

„Zostawiam rodziców, jestem złym człowiekiem?”

Takie pytanie zadała internautą forumowiczka – Zona.pilota, na forum eDziecka. Wątek dotyczył jej sytuacji. W związku z czym poprosiła ona o opinie na temat tego, czy aby na pewno postępuje dobrze.

„Od 14 lat spędzamy święta z moimi rodzicami… Teściom zawsze odmawiałam (trochę ze względu na złe stosunki z teściową, ale też dlatego, że czułam presję przymusu bycia z mamą i tatą). Mam 38 lat… męża, dwie córeczki… i nadal jestem nie żoną, nie matką, a córką mamy i taty, gotową do poświęceń, służącą radą, obecną na każdy pstryk i z reguły nieodmawiającą niczego. Rodzice są wymagający, mama terroryzuje mnie swoimi humorami i wspaniale umie wzbudzić we mnie poczucie winy, przykaz odwdzięczenia się za wychowanie etc. Ale do rzeczy. Pierwszy raz chciałam spędzić święta z mężem i dziećmi, sami. Wybraliśmy hotel i morze. Wcześniej jednak, nieświadoma, że tak postanowimy, umówiłam się rodzicami na Wigilię i Święta. Zostałam też postawiona przed faktem, że tym razem (pierwszy raz) święta będą u mnie (decyzja rodziców). Jednak plany się zmieniły i jedziemy. Mama przyjęła to najpierw spokojnie, potem kilka dni było milczących, a jak już się odezwała, to jej głos w telefonie był pełen obrazy, suchy, zbolały. Dziś miała miejsce wielka telefoniczna awantura. Jak ja tak mogę? Czy ja wiem, co oni czują? Że tradycja… że to czas spotkania z rodziną… magiczny czas, dzień… Mnóstwo wyrzutów, krytyka mojego wychowywania dzieci… wzbudzanie litości, że tata był chory na raka, że stracili syna (mój brat popełnił samobójstwo pięć lat temu), że oni są samotni (drugi brat byłby z nimi), że nie liczę się z tym, co mama czuje. Teraz bardzo płaczę, nie mogę się pozbierać, odechciało mi się wyjazdu, że ta moja według nich „ucieczka” to wręcz przestępstwo, „tak się nie robi”, i najgorsze… szantaż emocjonalny w stylu mamy: „a może to nasza ostatnia Wigilia…” , „a może ktoś z nich umrze i następnej nie będzie”. Na koniec rozmowy mama się wyparła wszystkich słów i powiedziała, żebyśmy sobie jechali, i że mnie kocha, że jest wszystko OK. Mąż ma dość! Powiedział, że chce mnie dla siebie, bo jak będziemy z rodzicami, to znowu będę im nadskakiwać, a on zostanie z boku. Podobno też tata jest smutny, zawiedziony, bo tak się cieszyli, a zrobiłam ich w konia. Powiedzcie mi, czy zrobiłam świństwo? Czy odwołać wyjazd? Co ja mam zrobić? Jak to wygląda, gdy patrzycie na to z zewnątrz? Jestem bliska jakiegoś obłędu. Czuję się winna, zła, podła, że będę żałować… I wstyd mi. Bardzo wstyd.”

Chamstwo oraz niedojrzałość?

Zona.pilota, która pisała na forum, w odpowiedzi pod postem, dodawała więcej informacji, dotyczących relacji z rodzicami i sytuacji rodzinnej. Dowiedzieliśmy się z nich między innymi o alkoholizmie i biciu ojca, odpowiedzialności przełożonej na najstarszą siostrę – autorkę wpisu. W komentarzach oczywiście znalazły się dwa typy: 1) jedź i 2) nie jedź. Ci drudzy byli oburzeni, i zarzucali autorce brak jakichkolwiek zasad, czy dobrego wychowania. A także chamską zagrywkę wobec rodziców: „Zgodziłaś się, że święta będą u ciebie, a dwa tygodnie przed poinformowałaś wszystkich, że to nieaktualne? Nie pochwalam szantażu ze strony rodziców, ale zachowałaś się po chamsku. Trzeba było odmówić i nie organizować świąt.”

Inni zarzucają autorce także brak dojrzałości oraz dowód nieporadności: „Robisz to, co ktoś na tobie wymusi – rodzice albo mąż. (…) Dorosła i odpowiedzialna osoba, jeśli się zadeklarowała, że zrobi święta u siebie w domu, to je robi. Zaprasza rodziców i teściów oczywiście też. W następnym roku, na początku okresu około świątecznego ogłasza całej rodzinie, że ma plany wyjazdowe z mężem i dziećmi. Nie poddaje się presji rodziców, ale też nie stawia ich pod ścianą, zmieniając wcześniejsze ustalenia.” „Takie zachowanie jest niepoważne i nieeleganckie, kogokolwiek by nie dotyczyło – czy to rodziców w roli gości, czy teściowej, czy znajomych.”

„Odwoływanie umówionych spotkań „a bo trafiło coś ciekawszego niż wasze towarzystwo” jest w fatalnym tonie.”

„Rozumiem chęć zmiany, ale trochę późno na taką decyzję. Na dwa tygodnie przed świętami informujecie zaproszonych (bo jeszcze brat dochodzi), że odwołujecie imprezę i mają sobie sami coś zorganizować. Kiepsko to rozegraliście.”

„Tylko Wielkanoc postaraj się uzgadniać bardziej komunikatywnie i konsekwentnie.”

Są też tacy, którzy pochwalają zachowanie autorki wpisu:

„Ludzie mają prawo zmieniać decyzje, szczególnie jeśli inni mają czas i możliwość dostosować się do takiej zmiany – 9 grudnia to na tyle wcześnie, że każdy zdoła ogarnąć się na święta.”

„Dwa tygodnie – wystarczająco dużo czasu, by dorosłe, sprawne osoby zdążyły się samodzielnie przygotować do świąt. I tak, zmienia się czasem decyzje, tak to bywa, szczególnie jeśli na szali leży zdrowie psychiczne własne i najbliższych – na pewnym etapie bliższych niż rodzice.”

„Problemem nie jest nawet sam fakt odwołania Wigilii: Długa lista zarzutów twojej matki dotyczy samego faktu wyjazdu, więc pewnie miałaby za złe, nawet gdybyś ją poinformowała we wrześniu.”

Ukryte emocje:

Niektórzy zwrócili uwagę także na sieć zależności, wieloletnie emocjonalne rozchwianie autorki postu. Forumowiczki, które na problem spojrzały głębiej zazwyczaj popierały wyjazd na święta,dodając słowa otuchy. 

„Nie odwołuj wyjazdu, jedź i baw się dobrze, nie dawaj się wpędzać w poczucie winy i pomyśl – a gdyby to miałyby być twoje ostanie święta? Nie chciałabyś ich spędzić tak jak sobie wymarzyłaś? Z mężem i dziećmi?”

„Sama zrobiłam osobną Wigilię w pierwsze Boże Narodzenie z córką i od tej pory wszyscy zyskali świadomość, że skończyło się jeżdżenie do mamy i teściowej wyłącznie, ale że będzie trochę inaczej, z wzięciem pod uwagę potrzeb wszystkich, także naszych.”

„Przeżyłam coś takiego pięć lat temu. Kupiłam bilety za granicę, stwierdziłam, że trudno, co roku albo moi rodzice, albo teściowie za każdym razem mają focha i nigdy nie jest tak, żeby wszystkim dogodzić, więc trudno, postanowiłam, że lecimy. Nasłuchałam się od obu stron! Obraza była potężna, wywieranie presji, wpędzanie w poczucie winy. Polecieliśmy. To były bardzo udane święta! I świat wcale nie zawalił się od naszego wyjazdu. A kolejne Święta były… tadam… miłe, po prostu coś się zmieniło na lepsze. Teraz święta spędzamy raz tu, raz tam, zależy, jak się ułoży. I nawet jeśli rodzice mają fochy, to ja o tym nie wiem.”

„Jedź i baw się dobrze. Zastanów się, czy nie byłoby dla ciebie lepiej utrzymywać kontakty bardzo sporadycznie, tak jak my to robimy z teściami, maksymalnie cztery razy w roku.”

Stan ducha?

Kobiety pochyliły się także nad stanem ducha autorki.

„Może nieporadnie i stąd nerwowe zmiany planów, ale według mnie lepiej tak, niż wcale, bo kierunek zmian jest słuszny. Trzeba to generalnie przemyśleć, przegadać, ale uważam, że lepiej, aby wyjechała z najbliższymi niż ulegała presji matki.”

„Trudno, nie da się uszczęśliwić całego świata. W tym roku nie uda ci się uszczęśliwić rodziców wspólnymi świętami. Weź to na klatę jak dorosła osoba i wdychaj jod, spacerując sobie w objęciach z kochającym mężem!”

„Nie zawiedź siebie. Nie zawiedź męża i dzieci. Rodzice są już w dalszej kolejności, skoro są sprawni i nie potrzebują bezpośredniej opieki. Jesteście osobną rodziną.”

Jak się zakończyła sprawa?

Żona_pilota podjęła ostateczną decyzję:

(…) Ja już nie wiem, co myślę naprawdę i jaka jestem. Psycholog mi kiedyś powiedziała, że jestem w wieku tak około 12 lat i nie mam własnej tożsamości.

Tak więc jadę nad morze i nie wiem, co będzie. Pozwoliłam sobie na wolność, może wykonanie słabe i nieudolne, ale pierwszy raz w życiu tak się wyłamałam.”

Kto miał rację? Czy to była słuszna decyzja?

Jeśli miałabym się odnieść do sytuacji, na pewno bym stwierdziła, że autorka ostatecznie dobrze zrobiła. Oczywiście odwoływanie i zmiana planów, jest w złym guście. Szczególnie na niedługo przed Wigilią. Każdy jednak ma do tego prawo. Rozumiem także rozgoryczenie rodziców, przywiązanie do tradycji i tak dalej… Uważam jednak, że należy stawiać na siebie, i swoje plany. Jak zrobiła to autorka wpisu. 

I z takim przesłaniem zostawiam Was w te Święta.

Źródło: http://kobieta.gazeta.pl/

Zobacz także:

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ