Seksualne rewolucjonistki

 

brigitte1 obrazlife4style

Do motywu „kariery przez łóżko” podchodzi się jak do plagi naszych czasów. Nic bardziej mylnego. Czar, lubieżność i spryt doprowadziły w ten sposób polską chłopkę na dwór cara. Dzięki swoim niewątpliwym atutom, kiedy została pojmana przez wojsko rosyjskie, zamiast rozpaczać, ona rozkochała w sobie marszałka Szeremietiewa. Ten stracił dla niej głowę i zabrał na dwór Piotra I. Ona nie chciała się zadowolić żołnierzem. Przeszła na prawosławie i w krótkim czasie została carycą Rosji i przybrała imię Katarzyna. Rosjanie mieli wybitne szczęście do intrygantek o tym imieniu.  Wystarczy tylko wspomnieć o żonie Piotra III, Katarzynie II, wielkiej imperatorowej i inicjatorce rozbioru Polski. Dwór stanowił dla niej doskonałe pole do intryg i rozrywek towarzyskich. Nigdy jednak nie pozwoliła sobie stracić zimnej krwi i dzięki niezwykłej inteligencji i umiejętnościom, jakie powinien mieć każdy polityk, rządziła wielką Rosją, nawet po śmierci swojego męża. Rozzuchwalona Katarzyna poszukiwała coraz to nowych podniet i nowych kochanków. Wielbicielka Woltera, francuskiej literatury i obyczajowości, od przebywających na rosyjskim dworze wysłanników Ludwika, króla Francji, dość wcześnie przejęła styl zwany francuską miłością. Przebierała w kochankach i wydawała się być wiecznie niezaspokojona seksualnie. Jeden z nich, Naryszkin przychodził wieczorem do jej apartamentów, stawał pod drzwiami i podobno miauczał jak kot, czekając na pozwolenie wejścia.  Jednym z jej wybranków był też dobrze nam znany Stanisław August Poniatowski. W 1764 roku nagrodą za ten romans było osadzenie Stanisława przez – już imperatorową – Katarzynę na polskim tronie, chociaż chyba tylko po to, by kraj, którym z jej łaski władał, łatwiej można było podzielić i wymazać z mapy Europy.

Permanentne zmiany w postrzeganiu seksualności przyniósł wiek XX. Zapoczątkowano wówczas (pierwszy raz na szeroką skalę) edukację kobiet, co zaowocowało pojawieniem się działaczek broniących praw kobiet. Przełom w kwestii obyczajów seksualnych zapoczątkowały Margaret Sanger z USA i Elly Key ze Szwecji, które zaczęły głosić, że kobiety mają prawo do kontrolowania swojej płodności i wolnego seksu. Nowa literatura, teatr i film coraz śmielej podnosiły kwestie życia erotycznego. Zmysłowe gwiazdy kina, Marlena Dietrich czy Greta Garbo, wyznaczały wzorce zachowań. Jeśli wcześniej rozluźnienie norm obyczajowych dotyczyło głównie elit, to tym razem przybrało masowe rozmiary. Kobiety zaczęły ubierać się wyzywająco i mówić głośno o swoich potrzebach. Walczyły o możliwość decydowania o swoim ciele tak jak Marie Stopes, założycielka pierwszej w Wielkiej Brytanii kliniki antykoncepcyjnej (1921 r.) i Helena Wright, fundatorka Narodowej Rady Kontroli Urodzeń. W 1923 r. w Wielkiej Brytanii kobietom przyznano także prawo do rozwodu z winy niewiernego męża. W Japonii powstaje dążące do równouprawnienia Shin Fujin Kyokai (Stowarzyszenie Nowych Kobiet).

W 1928 r. w Wielkiej Brytanii Radclyffe Hall opublikowała opartą na własnych doświadczeniach „Studnię samotności” poświęconą związkowi lesbijskiemu. Książka wywołała skandal, ale była pierwszym tak głośnym manifestem odmienności seksualnej. Do tej pory należy do klasyki gatunku i jest co jakiś czas wznawiana. Rok później Virginia Woolf wydała „Własny pokój” – pozycję uznaną za manifest feminizmu, w którym autorka napisała, że żeby coś tworzyć, kobieta musi mieć przestrzeń – własny pokój i własne pieniądze. Inną słynną pozycją tamtych czasów była wydana w 1933 r. „Autobiografia Alicji B. Toklas”, napisana przez jej wieloletnią partnerkę życiową i kolekcjonerkę sztuki Gertrudę Stein. Po wojnie przyszli hipisi, których zachowanie stanowiło wypadkową dotychczasowego rozwoju wydarzeń. Ich pacyfistyczne hasła, pochwała używek i kolorowe stroje, były wyraźną manifestacją uwielbienia wolności i traktowania ciała jako instrument uzyskiwania przyjemności. Z różnymi ludźmi, o różnej porze.

Do Polski przyszło to wszystko z lekkim opóźnieniem. W rodzinach dziewczęta uświadamiano mówiąc, że chłopcy chcą tylko jednego i pod żadnym pozorem nie można im tego dać, a cnota jest najwyższym dobrem kobiety. Seks był obowiązkiem kobiety, który nie sprawiał jej przyjemności, a miał zaspokoić męskie żądze. I to dopiero po ślubie. Przed ślubem seks był złem.  Instrukcji i wiedzy szukało się na własną rękę. Kultowym podręcznikiem dla tamtego pokolenia (jak i wielu kolejnych) była „Sztuka kochania” Michaliny Wisłockiej, którą najpierw czytało się w ukryciu, a po naszej, małej rewolucji seksualnej zaczęto o niej mówić otwarcie.  Przełomowym był w tej kwestii film Huebnera z 1972 roku pod tytułem „Seksolatki”. Opowiada on historię dwójki nastolatków, którzy zamieszkują razem i otwarcie współżyją, co staje się szokiem dla ich otoczenia. Był to chyba pierwszy obraz, który tak otwarcie traktował o seksie i antykoncepcji. Za czasów Gierka i forsowaniem polskiej wersji „American Dream” poszło już jak z płatka. I tak w „Alternatywach 4” mieliśmy serialową Ewę, która dorabiała w nocnym klubie, a przypadkowe kobiety bez skrępowania emanowały nagą piersią w łóżku porucznika Borewicza.

Katarzyna Mierzejewska

ZOSTAW ODPOWIEDŹ