Pierwszy konopny ślub w Polsce

„Będziemy się cieszyć, jeśli śluby konopne staną się bardziej powszechne, bo to tylko pomaga w destygmatyzacji użytkowników konopi oraz pokazuje, że jesteśmy normalni .” Mówiła Anita i Piotrek, którzy są autorami bloga stonechef.pl, oraz którzy, póki co jako jedyni, oraz pierwsi w naszym kraju zrobili konopny ślub.

Jak wiadomo, w naszym kraju temat konopi, to wciąż temat budzący spore kontrowersje. Jest jednak pewna para, która mówi o nim otwarcie. Na blogu tej pary możemy przeczytać, jak czasochłonne i trudne było przygotowanie takiego ślubu, jak i wesela. Co przez takie ślub chciała uzyskać para?

„Chcieliśmy pokazać, ile dobrego dla człowieka kryją kannabinoidy i że większość uprzedzeń na temat kwiatów tej rośliny wynika ze strachu podszytego niewiedzą.” Tłumaczyła młoda para.

 

„Kiedyś natrafiliśmy w sieci na taki mądry cytat, że wszelkie kłótnie na świecie zaczynają się od nieporozumienia słów na poziomie semantycznym. Marihuana to termin, który przywędrował do Stanów Zjednoczonych wraz z falą latynoamerykańskich emigrantów, którzy zaczęli napływać do kraju kowbojów po wojnie domowej w Meksyku na początku XX wieku. Słowo “marihuana” posłużyło ówczesnemu dyrektorowi Federalnego Biura ds. Narkotyków do inwigilacji społeczności Meksykańskiej w USA, która — jak się złożyło — lubiła po pracy palić konopie, mówiąc na nie pieszczotliwie “marijuana”. I tak oto najstarsza roślina uprawna na świecie, z której korzystały największe cywilizacje tego świata na różnych polach (medycznym, rekreacyjnym i duchowym) stała się śmiercionośnym narkotykiem, który, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, dehumanizował ludzi już po zapaleniu pierwszego skręta. Warto wspomnieć, że do zmierzchu lat 30. XX wieku konopie były dostępne w formie nalewek o wysokiej zawartości THC — dawniej jednak nikt nawet nie znał słowa “marihuana”. Wystarczy wpisać w wyszukiwarce frazę “Reefer Madness”, a naszym oczom ukaże się piękny obraz absurdu, w odniesieniu do tego, co dzisiaj wiemy na temat konopi. Z tymi firmami jest po prostu tak, że niektóre sklepy mylą medyczne konopie z suszem CBD z konopi włóknistych, obiecując potencjalnym klientom “legalną marihuanę”; albo apteki sprzedające olej z nasion konopi jako “Łzy Fenixa” (alternatywna nazwa dla oleju RSO o wysokiej koncentracji THC). Pomijamy już zwroty typu “jazda”, “faza” czy kalendarze z gołymi paniami palącymi jointa. Na szczęście jest też coraz szersze grono ludzi, którzy poważnie traktują ten temat i pokazują konopie zgodnie z rzeczywistością — jako skuteczne, naturalne narzędzie do poprawy jakości życia na wielu polach, zwłaszcza zdrowotnym.”

Jak wyglądało tak nietypowe wesele? Kto się na nim zjawił? Czy to dobry pomysł? O tym opowiadała para na łamach portalu Noizz.pl:

 

„Dla nas najlepszym wyznacznikiem tego, komu zależy, aby być z nami w tym szczególnym dniu, byli znajomi, którzy przylecieli do nas spoza Polski. Mieliśmy gości m.in. z Egiptu czy Tunezji, a więc z krajów, w których posiadanie nawet najmniejszej ilości konopi jest surowo karane. Każdy z nich musiał się starać o wizę do Polski przed przylotem — a mimo to wyglądali, jakby bawili się na naszym weselu nawet lepiej od nas. Tymczasem dla niektórych “lokalnych” znajomych problemem było np. 30 km, pomimo wcześniejszych zapewnieniach o pojawieniu się na ślubie. Mamy ogromne szczęście, że nasze rodziny nas bardzo wspierają, choć na początku podchodziły do tego, czym się zajmujemy, z rezerwą. W naszym przypadku wystarczyło być cierpliwym i dawać dobry przykład — sam pomysł ślubu konopnego wszystkim się spodobał, bo ogłosiliśmy go na etapie, gdy każdy widział, że wbrew obawom, nie stoczyliśmy się, a wręcz przeciwnie — idziemy prężnie do przodu i się rozwijamy.

 

Natomiast jeśli chodzi o same wrażenia z imprezy, to było bardzo miłe uczucie, kiedy ludzie z żywym przejęciem w oczach podchodzili do nas i najczęstszą informacją zwrotną było to, że nigdy nie spodziewali się, że konopie oraz przyjęcie, na którym (jak by nie było) konopie dominują, może być tak eleganckie. Z kolei obsługa sali w Ogrodzie Babette, w którym odbyło się wesele, też była pod wrażeniem tego, jak kulturalne, pełne uśmiechu i życzliwości było to wesele względem niektórych obficie zakrapianych imprez. Ponoć ekipa nie widziała wcześniej, żeby ludzie tyle ze sobą rozmawiali na weselu.

(…) na przestrzeni ostatnich kilku dni dostaliśmy mnóstwo wiadomości i komentarzy od osób, które są żywo zainteresowane zorganizowaniem ślubu (czy nawet zwykłej imprezy) w takiej konwencji. Nie wspominając już o bufecie konopnym, o który do dziś dostajemy pytania “jak zorganizować coś takiego?”.

Czy w związku z tym śluby konopne faktycznie staną się bardziej popularne i powszechne? W końcu rząd federalny w USA przyznał, że wojna z tą rośliną była ich błędem. Jeśli ma zajść taka zmiana, to prawdopodobnie musi ona zajść przede wszystkim w świadomości ludzi.

A co Wy sądzicie na ten temat?

Foto: Fot. PiKwadrat

Zobacz także:

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ