Minęło 5 lat od wydania „Trójkąta Warszawskiego” Taco Hemingway’a. Co ten klasyk zmienił w rapie?

Na pewno wiele.

W dniu premiery płyty absolutnie nikt nie przypuszczał, że będzie ona aż takim hitem. Dziś jednak wiadomo, że moment ten odcisnął swoje piętno na naszej rap-grze.

Taco stworzył pierwszy materiał tak bardzo opowieściowy, który zrobił prawdziwą furorę. Przyznajmy, to niszowa propozycja, która zdobyła masowe serca. Taco idealnie trafił z czasem wydania, konsekwentnie realizując fabularne założenie. Opowiadając o niezbyt skomplikowaną historię obyczajową z warszawskich ulic. Fifi w trafny, niewybredny sposób opisał świat stołecznego życia nocnego przeciętnego warszawiaka – nie marginesu społecznego, jak to bywało dotychczas. Pomimo tego to nic innego jak refleksja o zepsuci, każdego z nas – klasy średniej. Dlaczego słuchaliśmy Taco? Bo w jego tekstach przewijały się znane historie, jak i znane miejsca – nazwy ulic, klubów czy marek. Wszystko brzmiało jakoś dziwnie znajomo. Warstwa tekstowa to komunikat dla wielkomiejskiego odbiorcy. Dlatego właśnie utożsamialiśmy się z jego twórczością i tym co ma on do powiedzenia. Wszystko było dobrze rozkminione – zarówno treściowo, jak i technicznie. Poza tym jego bity, były dosyć alternatywne, jak na tamten czas. Mimo to wszystko podane było w sposób bardzo przystępny, prosty, i jednostajny. Nieco zmieniając obliczę rapu. Bo potem każdy chciał być takim Taco, a jego inspiracje słychać w wielu, dzisiejszych kawałkach młodych raperów.

I chyba właśnie za to pokochaliśmy tego Warszawiaka.

Zobacz także:

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ