Mata – „Patoligencja” – Internet zwariował!

Cały internet rozpisuje się o bogatym dzieciaku, który nagrał numer o prestiżowym liceum.

Mata – Michał Matczak, nagrał „Patointeligencje”, która w przeciągu doby nabiła milion wyświetleń na YouTube. Klip do tego numeru natomiast udostępniano masowo – robili to nie tylko fani hip-hopu. Dlaczego 19-latek rapujący o ciemnej stronie życia bogatych dzieciaków z warszawskich, prestiżowych liceów, tak mocno namieszał na polskiej muzycznej scenie?

Tego gościa udostępniałam już dawno temu, przy okazji „Biblioteki-trap” i „Schodków”. Moja rap-głowa nie zawiodła i tym razem. Ten młodziak jednak dopiero przy okazji „Patointeligencji” stał się nie małą sensacją – nie tylko na polskiej scenie muzycznej. 19-latek, w przeciwieństwie do poprzednich numerów, zrezygnował ze śmieszkowania, nawijając o bananowej codzienności dzieciaków z warszawskich, prestiżowych liceów, – sam się do nich zalicza. A trzeba przyznać, że niewielu gości w tak otwarty sposób mówi o tym, że pochodzi z tak zwanych dobrych domów.

Jak widać, takie tematy interesują mainstream. Umówmy się, ten średnio łapie klasyczny rap o gangsterce, życiu na biednych blokowiskach, na krawędzi. Udowodniła to już błyskawiczna i prze-ogromna kariera Taco Hemingway’a, patrzącego na wszystko z perspektywy warszawskiego gwiazdora.

Jak dla mnie Mata już przy okazji wcześniejszych kawałków, był absolutnym odkryciem. Jest dobry! Ma poczucie humoru, dosyć charakterystyczny głos oraz styl rapowania, jest osłuchany i błyskotliwy.

Chociaż… W przypadku pierwszego koncertu, w jego wykonaniu, na którym miałam okazje być (Spodek – Katowice, grudzień, przy okazji Śląskiego Rap Festivalu), nie wypadł najlepiej. Wypadał za to z bitu, gubił się w tekstach, jednak potrafił wszystko żartobliwie skomentować, a w przypadku „Patointeligencji” towarzyszył mu hypeman, co było dobrym posunięciem. Tłumaczę to jednak nieobyciem ze sceną, i pierwszym występem na tak ogromnej scenie, przy tak dużej publiczności. Cieszę się jednak, że miałam okazje usłyszeć „Patointeligencję”, zaraz po premierze, na żywo.

Młody raper swoim kawałkiem „Patointeligencja”, daje wgląd do życia nastolatków, uczących się w najlepszych warszawskich szkołach. Rozpuszczając przy tym chroniącą, dymną zasłonę. Nawijając wprost o ćpaniu, chlaniu, i r*chaniu, w kontekście zwykłego, warszawskiego nastolatka z najlepszych liceów – a nie polskiej gwiazdy nastolatków. Jak się okazuje, ich życie niewiele się od siebie różni.

„Dilerka dla sportu, a nie żeby przetrwać”:

Skąd kontrowersje? Mata powiedział na głos o tym, co dla większości wydaje się być niepojęte. Dilowanie to nie tylko sposób zarobku, ale także zbudowanie pozycji pośród znajomych. Dla takich dzieciaków wypad na Open’er to zwykły wypad, nie spełnione marzenie.

Jednocześnie Mata nawija:

„A nigdy nie chciałem być biały, i zawsze tu chciałem być gangsta/ I zawsze tu chciałem być z bloków, i zawsze tu chciałem być z getta”. Nieco nabijając się – w klipie nie zobaczymy ekipy twardzieli, a szkolnych kolegów.

Bordowe sweterki z Batorego – publicznego, bezpłatnego liceum, możemy uznać za tęsknotę za amerykańską edukacją (ze sztywnym dress code). W końcu rodzice marzą o tym, by swoje dzieci na studia wysłać do Wielkiej Brytanii. A Oczekiwania oraz presja społeczna, wzrasta wraz z zarobkami rodziców, o czym również nawija Mata: „Mój ziomo nie umiał się uczyć bez koki/ Skończył jak miał trzynaście tych wiosen i k*rwa nie powiem czy życie czy nosy/ Mój ziomo podpie*dalał xany od mamy z szafki z lekami/ Nie dali mu stypendium, no bo go złapali jak latał naćpany/ Po jednym z OFFowych Festivali/ Mój ziomo miał zawsze ten czerwony pasek/ I zawsze miał czerwone gały”.

W wywiadzie, udzielonym dla newonce’a Mata przyznał, że również jego dorastanie nie było wolne od oczekiwań: „Wiesz, ja zawsze byłem buntowniczo nastawiony do życia, robiłem rzeczy tylko po to, by pokazać swój sprzeciw. Już samo robienie rapu jest tego przykładem. Były oczekiwania ze strony wspomnianej mamy, żebym był lekarzem czy profesorem, nigdy do końca nie akceptowała tego, że chcę być muzykiem (…) W klasie maturalnej powiedziałem, że to pie*dolę, uciekam z domu, wprowadzam się do zioma, nagrywam rapsy w szafie i mam wy*ebane”. 

Może właśnie stąd jego sukces? A to przecież dopiero początek! Na temat Maty rozpisuje się cały Internet. Głos w sprawie zabrał także Flint. 

Artystyczna fikcja czy rzeczywistość?

„To przecież niemożliwe, żeby Mata miał tylu ziomów, z tak pokręconymi życiorysami. Jezus Maria, on zna pedofili, nekrofili, zoofili, sam się przyznał! Tak piszą dorośli ludzie, co gorsza usiłując to argumentować („Kiedy w 1997 roku byłem w Batorym, to wcale tak nie było!”, „Widziałem niedawno parę osób z Batorego, nie wyglądali na narkomanów”). A co jeśli Mata zarymował tak właśnie dlatego, żeby mrugnąć do słuchacza okiem, nie brać dosłownie każdego wersu, zostawił sobie prawo, żeby sprzedać wam anegdotę, historię zasłyszaną, podkręconą albo – o zgrozo – wymyśloną od podstaw? Czy jeżeli dokładnie tak nie było, obrazek staje się mniej kolorowy, wniosek mniej dotkliwy?

Czytałem (to taki proces przewracania oczami z udziałem liter) o tym, jak psychologowie społeczni z Northwestern University udowodnili, że słabe faktograficznie historie lepiej do nas przemawiają. Tacy niedoskonali jesteśmy. „To wcale nie prawda jest ciekawa dla ludzi, ale dobre opowieści” – pisał (przy zupełnie innej okazji, o Rymkiewiczu i Tokarczuk) Tomasz Rowiński. Nie oznacza to oczywiście, że każdy rapujący, konfabulujący sebiks jest od razu panem narratorem. Większość to ordynarni farmazoniarze.

Nie pozdrawiam wszystkich tych, którzy po płycie Sokoła ze Starostą chcieliby podstawić Marysi pod nos szokometr, żeby sprawdzić, czy rzeczywiście była w szoku lekko, czy może jednak bardzo, i w związku z tym trzeba natychmiast obwieścić na wallu, że Wojtek to hipokryta. Jeżeli chcecie spróbować ludzkiego mięsa, nie dręczcie Słonia, i tak ma na głowie sporo demonów, Opała, Floral Bugsa i knajpę. Musicie czekać, aż Popek znowu się pokroi i zaserwuje ścinki w burgerze. A te smoki, co przylatują do Bedoesa, jak jest smutny (sam tak nawijał, słyszałem!), to tak naprawdę chcą wiedzieć, czy z tym pieprzykiem to było serio.”

I tutaj faktycznie pojawia się pytanie – czy to na serio? Niezależnie od odpowiedzi, jak już zauważył Flint: 

„Mata się buntuje. A bunt to jest narracja, w którą starano się wpisać hip-hop od zawsze, przy kolejnych wariantach Tedego w różnym wieku, rwąc włosy z głowy, że nie pasuje. Raperzy bardzo zawiedli oczekiwania. Zamiast palić kukły Balcerowicza, woleli jeździć po świecie, konsumować. A tu proszę, po 25 latach można walnąć w stół i wychrypieć: „no mówiliśmy, że punk rock!” (…) Z drugiej strony ten punk rock całkiem ładnie wygląda i starannie się wysławia, puszcza przodem w windzie. Jest jak klucz do zrozumienia pokolenia, do którego trudno się dobić. Więc cóż, będzie się nim otwierać drzwi, choć zawiasy będą skrzypieć coraz głośniej.”

„Patointeligencja” – nowy hymn pokolenia?

Rozpisywały się o nim wszystkie portale. Te trochę bardziej kumate pisały mniej więcej w ten sposób:

„Okazuje się bowiem, że teksty o „waleniu hery” i „podawaniu kutasa” śpiewać mogą tylko twórcy spod odrapanej klatki schodowej. Klatki, to jasne, smutnego blokowiska gdzieś między torami a obsikanym krzakiem. Tam, daleeeeeko w otchłaniach proszę sobie ten rynsztok wyśpiewywać, a nie w naszym pachnącym internecie, co go sobie łapiemy drogimi łapkami podczas lanczu na Foksal. I kto to słyszał, żeby chłopiec z dobrej szkoły (i tata profesor!) tak się wyrzygał bez uprzedzenia. Ludzie, luuuuudzieeeee! Chyba są jakieś granice! Chyba szkoły mają prawo mieć dobre imię? Takie, dajmy na to, stołeczne liceum Batorego nie po to haruje na czołówkę w rankingu, żeby mu jakiś rozpieszczony bachor z, za przeproszeniem, wycmokanej warszawki pluł na elewację. Nie tak się przecież umawialiśmy. A poza tym, to nie o nas. Nie o naszych dzieciach. Moja córka – nigdy! Mój syn – w żadnym wypadku! Żadnych kutasów, żadnej hery. Tylko skrzypce po szkole, tenis i szlifowanie francuskiego. Bezczelna ta Mata, czy ten Mata – bo sami już nie wiemy, jakiej płciowości jest ta kanalia, co na naszych nieskazitelnych reputacjach karierę robić pragnie. Brak słów, naprawdę, brak słów. Normalnie ręce opadają jak szlabany na strzeżonych osiedlach. Chyba zwołamy w tej sprawie radę pedagogiczną w Batorym. I nakażemy uczniom żyć naszym wyobrażeniem o nich.

Histeryczne reakcje „dorosłego” mainstreamu na twórczość Maty są smutnym dowodem nie tyle nawet na hipokryzję tak zwanej elity (cokolwiek to dzisiaj znaczy), ale na postępujący w Polsce wtórny analfabetyzm, który charakteryzuje się tym, że mimo znajomości literek, niewiele się z nich rozumie, bo czyta się wszystko dosłownie. Ofiarą owego przykrego zjawiska padła w medialnym obiegu „Patointeligencja”, która chyba dla większości – w tym, co najbardziej smuci, dyrekcji prestiżowego liceum – okazała się być po prostu wulgarnym utworem szkalującym dobre imię szkoły. A jest niczym innym jak błyskotliwą diagnozą problemów tej młodzieży, która materialnie ma wszystko i zaczyna sobie zdawać sprawę, że to jednak za mało. Przecież tak naprawdę Mata nie śpiewa o niczym innym jak o potrzebnie wyższych wartości, bliższych relacji i prawdziwych emocji. Mata śpiewa o, z góry przepraszam za to słowo, imponderabiliach, o których biali uprzywilejowani ludzie zdają się mieć coraz mniejsze pojęcie, myśląc, że odpowiedzią na wszystko jest numer ich karty kredytowej. Dlatego nazywanie artysty w internetowych komentarzach „paniczem, któremu się w dupie poprzewracało”, zupełnie nic o nim nie mówi. Mówi za to sporo o autorach owych komentarzy.”

I tutaj wyłania się kolejne pytanie – dlaczego ludzie, głównie ci z wyższych sfer, niejednokrotnie uważający się za nieomylnych i najlepszych, czują się tak bardzo dotknięci tym numerem? Przecież nie wszystko musi być tak dosłowne, jak im się wydaje. 

Celebryci komentują:

Jak się okazuje, oni również nie złapali zabiegu Maty, nie łapiąc przy tym nawet odrobiny dystansu. Jednym z nich był aktor Jarosław Jakimowicz, mówiący:

Mam dwóch synów: 19-letniego i 15-letniego. Żaden z nich nie posługuje się takim językiem ani nie odnosi się do rodziców w ten sposób, co raper Mata. Rap mi się kojarzył zawsze z muzyką biedy, ulicy, muzyką dla tych, którzy są trochę odrzuceni i nie bardzo mają jakąś przyszłość. A tymczasem tu mamy bananowego chłopca, który wcale nie żyje na ulicy. To jest jego jakiś chory bunt. Jest z dobrego domu, a udaje gangsta. Ja bym go posłał do wojska.”

A co na ten temat sądzą sami absolwenci Batorego?

Sprawdzał to Newonce.pl. Oto kilka odpowiedzi.

„Mata jest młodym raperem, który bardzo eksperymentuje ze swoją muzyką. Uważam, że ten kawałek zdecydowanie wybija się na tle innych hip-hopowych – tematyka w nim poruszona raczej nie jest spotykana w tym środowisku (zamożne dzieciaki, życie w elitarnych szkołach i na uniwersytetach, łatwy start i wszystko na wyciągnięcie ręki). Sam utwór na plus, także ze względu na charakterystyczny, ciekawy styl rapowania, który mi odpowiada.”

Uważam, że to nowe brzmienie dotyczące pomijanego tematu. Artystycznie można by popracować dłużej nad tekstem, gdyż czasami jest zbyt banalny, krótko mówiąc, aczkolwiek sam podkład muzyczny – bardzo dobry.”

„Ja to widzę tak, że wcześniej czy później jakiś artysta musiał sportretować nocne życie i sposoby relaksu warszawskich liceów – i nie tyczy się to tylko przecież Batorego, ale ogółu.”

„… zdaje sobie sprawę, że jest to moooooocno podkoloryzowane. Wszystkich, którzy nie mieli przyjemności uczyć się w Batorym, uspokajam – ten kawałek nie jest opisem rzeczywistości, a jedynie artystyczną narracją pewnego zjawiska. Mój ziomo z mym ziomem mieli o wiele więcej z inteligencji niż z pato. Bardziej podoba mi się fakt zauważenia i nazwania tej patointeligencji, bo taka rzeczywiście występuje. Ktoś jest oburzony? Rozumiem niezadowolenie dyrekcji szkoły, która ciężko pracuje na wysoki status Batorego, ale problemem tutaj nie jest piosenka, tylko to, jak zrozumieli ją specjaliści z Twittera (a raczej nie zrozumieli). Dla mnie, jako osoby z tej szkoły, stanowi to dodatkowy smaczek.”

Nie do końca się z nim utożsamiam. Nigdy nie należałam do bananowej elity, nie cierpiałam na za dużo pieniędzy. Z drugiej strony nie jest odkryciem, że wiek licealny jest czasem eksperymentowania i wybryków, z których niekoniecznie jest się dumnym – i to wcale niezależnie od tego, czy szkoła jest ostatnią, czy jedną z pierwszych w rankingu. Na pewno to, że jednak jest, sprawia, że wymowa szokuje. Mimo tego, że Mata zdecydowanie hiperbolizuje wszystkie zjawiska, jest to częściowa prawda. Na plus pokazanie, że takie patologie to nie tylko zjawisko występujące na wspominanych blokowiskach, ale też właśnie pod przykrywką pięknych, zadbanych domów z ogrodem i jacuzzi. Nie sądzę, żeby ten klip jakoś specjalnie zaszkodził Batoremu – słyszy się różne plotki i pogłoski na temat tego, co się tam dzieje, a szkoła od wielu lat i tak ma mocną pozycję, dobre wyniki i również wiele bardzo dobrych opinii. Słyszałam nieoficjalnie, że teraz we wspomnianej szkole omawia się z wychowawcami ten kawałek, co w sumie pokazywałoby, że nie zamiatają tego pod dywan i nie udają, że tematu nie ma.”

Klip jest nagrany na tle gmachu, który widywałem codziennie przez 3 lata, a ziomki mają na sobie apparel Batorego. Jeśli chodzi o same linijki, duża część jest mocno podkolorowana, ale trochę prawdy tam jest. Utwierdza to stereotyp Batoraka. I na pewno też uderza w wizerunek mainstreamowy. Słyszałem, że dyrekcja – lekko mówiąc – nie jest zadowolona, ale z drugiej strony chcą na siłę kreować wizerunek szkoły idealnej, o wartościach patriotycznych etc. Myślę, że dużo bliżej Batoremu do wizji szkoły przedstawionej przez Matę niż przez dyrekcję szkoły.”

Utożsamiam się i z perspektywą rapującego, i perspektywą osoby z bloków. A sam kawałek niestety zdecydowanie szkodzi. Nie trzeba było używać bluz liceum w tym klipie. Już i tak cała szkoła ma złą opinię przez zachowanie tylko części swoich uczniów.”

Oczywiście wszystko jest skupione jak w soczewce i rzeczywistość jest bardziej rozwodniona, a skala tych zjawisk jest niższa, ale też nie można udawać, że ich nie ma. Szkoła jest, co oczywiste, oburzona, bo w tym kontekście została pokazana palcem jako miejsce akcji.”

O interpretacje tekstu pokusił się także Szymon Majewski. Niestety wyszedł z tego istny festiwal żenady. Zobaczcie sami:

„Kochani rodzice gimnazjalistów i licealistów renomowanych szkół!
Wiem, że jesteście przerażeni piosenką Maty pt. „Patointeligencja”.
Chcę Was uspokoić i wyjaśnić wers po wersie o czym tak naprawdę śpiewa Mata i , że nie ma powodu do obaw.

„Pa to inteligencja”
– Ludzie inteligentni którzy na pożegnanie mówią „pa”
„Mój ziomo w 1 LO zjarał Amsterdam 1 września”
-tak naprawdę spalił stary przewodnik po Amsterdamie
„mój ziomo miał piersiówkę”
– bolała go pierś po WF – ie
„w termosie trzymał wódę”
-nosił WD 40 żeby pomóc ojcu gdy zamarznie zamek
„mój ziomo z mym ziomem walili wiaderka”
– nosili babciom wodę w wiadrach
„mój ziomo chciał wypłatę starego przećpać”
– Przećpać – przespać (slang młodzieżowy )
„a ciągle pamiętam jak kradliśmy te flaszki z kerfa”
– „teflaszki” , wynosili ze sklepu zużyte, stare teflaszki, pomagali obsłudze sklepu. teflaszki to teflaszki
„i tak najeb..ni na przerwach, bez przerwy”
– naje.. bani, najedli się bani, arbuza ( slang młodzieżowy)
„mój ziomo znajomej podawał kutasa”
– Kutas, chwast, kwast – w XVII- i XVIII-wiecznej Polsce ozdoba szmuklerska w postaci pędzla z nici lub sznureczków. Po prostu dał dziewczynie prezent.
„mój ziomo w prywatnym gimnazjum koleżance z ławki spłodził dzieciaka”
– spłodził dzieciaka wymyślił, narysował dziecko w zeszycie
„mój ziomo walił te dopy,
mój ziomo nie umiał się uczyć bez koki”
– walił te dopy, Do Py, DP , przedmioty Do Poprawienia, dużo się uczył, nie umiał się uczyć bez koki, nie umiał się uczyć bez koczka we włosach, długie włosy mu przeszkadzały
„mój ziomo podpierd…ał xany od mamy z szafki z lekami”
– podpierdalał xany , brał Xennę na zaparcia,
pod.. pierda.. lał – na bąki zalewał zioła wrzątkiem
„mój ziomo z mym ziomem koleżankę z klasy na wyjeździe szkolnym w dwa baty jeb…li”
– dwa baty je bali, dwa bataty jedli z balii( miski, slang )
„mój ziomo bandyta, mój ziomo zoofil, mój ziomo artysta
mój ziomo pedofil, mój ziomo nekrofil, mój ziom intelektualista”
– dziecko jest zmęczone śpiewaniem i wszystko już mu się myli
„ i pierdo…ę mamę i tatę za te rododendrony”
Pi eR dolę , („Pi Er dola” – dola matematyka który liczy pole kwadratu , „rodo.. den.. drony”
– mama i taty to drony , anioły stróże, Rodo – nie może podać danych rodziców
„i zawsze tu chciałem być z getta”
– Słuchać chciał Davida Guetty.”

To, że na temat numeru wypowiedzieli się się muzycy, dziennikarze, i politycy już wiemy. A jak skomentował całą akcję profesor Marcin Mata – ojciec Maty? Ten, na swoim Twitterze z ogromnym spokojem komentuje wszystko tymi dwoma zdaniami:

„Słuchajcie swoich Dzieci! Mają Wam wiele mądrych rzeczy do powiedzenia…<3 <3 <3”

Co ma do powiedzenia sprawca zamieszania?

„…Wiesz, uważam, że artysta powinien ciągle szokować i zaskakiwać. Sam chcę, żeby nikt nie mógł przewidzieć mojego następnego kroku. Na pewno mam już przyklejoną mniejszą lub większą łatkę, ale zaraz ją sobie zerwę i to samo zrobię z każdą kolejną (…) Oczekiwania są na pewno bardzo duże, bo wszystko idzie w piorunującym tempie. Może to nie będzie zbyt dyplomatyczne – ale mało mnie to interesuje. Muzyka nie jest dla mnie robieniem tego, co cieszyłoby się zadowoleniem ludzi. Wręcz przeciwnie! Szczerze mówiąc wolałbym, żeby kawałek, który wydam, spotkał się z miażdżącą krytyką, niż został oceniony jako poprawny. Bardziej bolą mnie komentarze w stylu spoko lub ok, niż chujowe albo zjebane. Nie mam zamiaru być spoko raperem, który coś tam sobie działa. Chcę, żeby ludzie albo to kochali i się w tym zatracali, albo to po prostu jebali. To chyba Belmondo tak kiedyś nawinął: albo mnie kochasz, albo nienawidzisz. Sztuka nie powinna pozostawiać widza obojętnym (…) Wiesz, ja zawsze byłem buntowniczo nastawiony do życia, robiłem rzeczy tylko po to, by pokazać swój sprzeciw. Już samo robienie rapu jest tego przykładem. Były oczekiwania ze strony wspomnianej mamy, żebym był lekarzem czy profesorem, nigdy do końca nie akceptowała tego, że chcę być muzykiem. Chyba wciąż nie jest z tym do końca pogodzona, ale generalnie jest lepiej (…) Nie jestem dzieciakiem z bloków, tylko szczylem z klasy średniej, wychowanym na strzeżonym osiedlu, który zajawił się rapem przez Jesteś Bogiem. Na początku miałem zresztą bana na ten film, bo tam przeklinali, a ja byłem wychowywany pod kloszem, więc obejrzałem go dopiero w gimnazjum. Moja przygoda z polskim rapem zaczęła się więc od Paktofoniki, ale wcześniej był też Eminem i 2Pac. Ludzie z mojego środowiska, z bananowych szkół, nie słuchali jednak takiej muzyki (…) 

… Kiedyś Facebook, a dzisiaj Instagram jest areną prężenia muskułów i kreowania życia na stockowy obrazek. Lajki czy serduszka to zastrzyk endorfin, który uzależnia bardziej niż kawa. Sprawdziłem to na sobie – kiedyś byłem freakiem Snapchata, wrzucałem po trzydzieści rzeczy dziennie na story, żeby pokazać, gdzie, jak i z kim to się zajebiście nie bawię. Z czasem uznałem, że to głupie i bardzo narcystyczne. Ja sam z siebie jestem dosyć egocentryczny, więc nie chcę budzić demona. Dlatego korzystam z tego oszczędnie i dzielę się ze światem tylko najważniejszymi informacjami.”

Czytając cały wywiad na newonce.pl, jeszcze bardziej lubię gościa, który ma coś do powiedzenia. I zapewne powie jeszcze nie raz. Oby tak samo dosadnie, jak zrobił to teraz.

 

Album „100 dni do matury” pojawi się już w styczniu. To już jedna z najbardziej wyczekiwanych płyt, oraz symbol pokoleniowej zmiany w rapie. Jest na co czekać. Wiedziałam to już kilka miesięcy temu.

Źródło: https://www.cgm.pl

www.newonce.pl

 

Zobacz także:

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ