hanna lis

Hanna Lis wspomina księdza Kaczkowskiego: Przeprowadził mnie przez najgorsze

Ksiądz Jan Kaczkowski, dyrektor Puckiego Hospicjum pod wezwaniem św. Ojca Pio i najbardziej lubiany ksiądz w Polsce, zmarł w marcu zeszłego roku. Cztery lata wcześniej u księdza zdiagnozowano glejaka mózgu. Osoby, którym ks. Kaczkowski pomógł, postanowiły zgromadzić wspomnienia o nim i wydać je w formie książki pod tytułem: „Czekam na was, ale się nie spieszcie”. Wśród osób wdzięcznych księdzu Kaczkowskiemu znalazła się między innymi Hanna Lis.

Życie duchownego było inspiracją dla innych

Ksiądz Kaczkowski od dzieciństwa zmagał się z poważną wadą wzroku i lewostronnym niedowładem, to nie przeszkadzało mu jednak w pomaganiu innym cierpiącym. Nawet wtedy, gdy duchowny wiedział już, że ma glejaka mózgu i wkrótce umrze, deklarował, że należy „żyć na pełnej petardzie”. Swoim postępowaniem ksiądz zainspirował wiele osób. W rok od jego śmierci zostanie wydana książka, w której różni ludzie opowiedzą, jak pomógł im duchowny. Wśród nich znalazła się dziennikarka Hanna Lis.

Ubiegły rok był dla Lis bardzo trudny. Prezenterka została zwolniona z „Panoramy” i jednocześnie musiała zmagać się z chorobą mamy. Stan kobiety był tak ciężki, że ksiądz Kaczkowski udzielił jej nawet ostatniego namaszczenia.

Hanna Lis wspomina ks. Kaczkowskiego

– Bez zastanowienia natychmiast wskoczył do samochodu i pojechał ze mną do szpitala. Było tak źle, że Jan udzielił mamie sakramentu ostatniego namaszczenia, lekarze mówili, żebym się pożegnała. Przez pierwsze dwa tygodnie słyszałam, że stan jest beznadziejny, więc żegnałam się z mamą kilka razy dziennie, za każdym razem, gdy opuszczałam OIOM. Jan bardzo mnie wtedy wspierał, przeprowadzał przez najgorsze, uczył na nowo oswajać się ze śmiercią. Nie wiem, co bym bez niego wtedy zrobiła. Dzięki cudownym lekarzom ze szpitala MSWiA i boskiej pomocy mama przeżyła, ale jej stan jeszcze długo był bardzo ciężki. W sumie spędziła w szpitalu ponad pół roku – mówiła w wywiadzie dla „Viva!” dziennikarka.

Swoją wdzięczność Hanna Lis postanowiła wyrazić w książce ze wspomnieniami o księdzu Kaczkowskim „Czekam na was, ale się nie spieszcie

– Hanna długo zastanawiała się, czy pozwolić sobie na taką szczerość w książce. Jan jednak odegrał w jej życiu ogromną rolę, chciała więc pokazać, jak wielką miał w sobie mądrość i jak cudownym był człowiekiem. Swoje przeżyła, zmieniła się i inaczej spojrzała na życie – mówiła w rozmowie „Świat i życie” znajoma Lis.

Fot. Instagram hanna_lis

ZOSTAW ODPOWIEDŹ