Fantastyczny zbieg okoliczności

sara 2 life4style

Jak sama mówisz „Zbieg okoliczności” to niejako powrót do korzeni zespołu. Czy było tak również na etapie tworzenia płyty, czy jednak uważasz, że Twoja praca przy nagrywaniu albumu zaowocowała jakąś nową jakością?

W zasadzie, taki postawiliśmy sobie cel – nagrać „łzową” płytę z żywymi instrumentami. Obecnie instrumenty bardzo często nagrywane są komputerowo, a my zrobiliśmy to na żywo. Ja starałam się nagrać wokale tak, jak słyszałam je w swojej głowie. Dodałam również charakterystyczne dla mnie chórki, które kiedyś nie były tak wyraziste w twórczości Łez.

Wprowadziłaś na koncerty Łez utwory innych artystów w waszej aranżacji. Co chciałaś tym osiągnąć? Czy ten zabieg przyniósł powiew świeżości w waszym koncertowym brzmieniu?

Oczywiście, że tak! Widać to na każdym koncercie. W chwili obecnej, na stałe gramy piosenkę „Sex on fire” zespołu Kings of Leon, a publiczność bardzo dobrze się bawi przy tym kawałku. Zawsze staramy się wybrać skoczny i pozytywny numer.

Twórczość zespołu Łzy, to jak sami mówicie, oprócz gitarowego brzmienia, teksty o „czymś”. Często zahaczacie o motyw śmierci i niespełnionej miłości. Ty też masz swój udział w pisaniu tekstów do piosenek. Skąd czerpiesz inspiracje?

Piszę od niedawna. Inspiracje czerpię ze swojego życia, a wydarzenia, które mi na co dzień towarzyszą, często odbijają się na moich tekstach. Moją pierwszą piosenką była: „Kiedy nie ma w nas miłości”. Słuchając tego utworu można domyślić się, co w tamtym czasie wydarzyło się w moim życiu. Kolejnym tekstem, z którego jestem bardzo zadowolona jest: „Bóg ukarał nas”. Piosenka spotyka się z bardzo pozytywnymi komentarzami i, co mnie bardzo cieszy, każdy interpretuje ją inaczej. W końcu każdego z nas „Bóg” karze za coś innego.

Mówisz, że nie jesteś gwiazdą. Nigdy nie miałaś pokusy, aby wejść na „show biznesowe salony” dla promocji twórczości zespołu?

Z pewnością, byłoby to bardzo pomocne w promocji zespołu. Ja osobiście lubię pojawiać się na takich imprezach, jeżeli związane są z muzyką bądź rzeczami które mnie interesują. Spotykam na nich osoby, z którymi mogę wymienić się moimi małymi doświadczeniami i spostrzeżeniami. Prawdopodobnie, gdybym mieszkała w Warszawie, na takich imprezach pojawiałabym się częściej.

Czy zaczynając współpracę z zespołem miałaś obawy, czy uda Ci się zadowolić fanów poprzedniej wokalistki?

Oczywiście martwiłam się tym, jak fani zespołu mnie przyjmą. Postanowiłam, że będę po prostu sobą – nie będę nikogo udawać, czy też na siłę upodabniać się do poprzedniej wokalistki. Miałam nadzieję, że fani polubią mnie właśnie taką, jaka jestem i chyba się udało [śmiech].

Czy męczą Cię porównania do Ani Wyszkoni?

Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Mam do wszystkiego duży dystans. Prawdę powiedziawszy, tych porównań było bardzo niewiele.

Media spekulują na temat nie do końca przyjacielskich relacji między zespołem Łzy a Anią Wyszkoni. Jakbyś to skomentowała?

Nie jest to moja sprawa. Nigdy nie poznałam Anny Wyszkoni, nie wiem jak wyglądała cała sprawa od środka i jaki chłopcy mają do tego stosunek. Teraz, już od prawie 4 lat tworzymy wspólnie zespół Łzy i to jest dla nas najważniejsze. Chłopcy nie wracają do przeszłości.

Rozmawiała Hanna Gajewska, fot. aparatki.pl źródło: lzy.pl

ZOSTAW ODPOWIEDŹ