Co nas najbardziej irytuje w ludziach – top 5!
Może to ta, już długo (za długo), trwająca zima. Może to klasyczny okres depresyjny. Nie wiem, ale coś sprawiło że bardziej zaczęłam się przyglądać i skupiać, na zachowaniach ludzi. Wyłapałam kilka tych, które doprowadzają mnie do białej gorączki. Trochę też popytałam wśród znajomych i tak oto powstał mój prywatny ranking, najbardziej irytujących zachowań ludzkich. Zazwyczaj świadomych i celowych. No to lecimy. Możecie je skonfrontować z tymi waszymi, ciekawe czy macie tak samo jak ja!
Oczywiście pomijam takie oczywistości jak fałsz, dwulicowość, przesadne wścibstwo, zakłamanie, nadmierne używanie przekleństw. Bo to są rzeczy raczej oczywiste. lubi i nie toleruje. Napiszmy o tych mniej oczywistych.
1. Absolutny numer jeden u mnie to – NIESŁOWNOŚĆ!
Pod tym pojęciem kryje się naprawdę wiele. Z racji na to, że od dziecka starałam się być sumienna i swoje słowa przekładać na czyny, jest to rzecz, której nigdy nie ogarnę u ludzi = nie będę tolerować, po prostu. Umawiasz się z kimś, zwyczajnie, rezerwujesz dla niego swój czas (który mógłbyś spożytkować na sto innych sposobów) – na godzinę przed spotkaniem, ten ktoś informuję Cię, że nie może się zjawić bo… tutaj wymówek jest cała masa – zazwyczaj są śmieszne i mało wiarygodne. Ja rozumiem, że czasem zdarzają się jakieś wypadki losowe, które uniemożliwiają dotrzymanie słowa, ale gdy one dzieją się zawsze? No jak traktować takiego osobnika poważnie? Jak mieć chęci na dalsze umawianie się z takim człowiekiem? Po pierwsze – nie dotrzymuje on słowa, po drugie – nie szanuje on twojego czasu, a jak wiadomo – czas to pieniądz. Nie mówiąc już o niedotrzymywaniu słowa jeśli chodzi o terminy, projekty czy obietnice. Tutaj w grę wchodzi totalny brak odpowiedzialności i szacunku. Najpierw słowo – potem czyn. U niektórych niestety wszystko kończy się na słowie. Raczej nie chcemy takich ludzi obok siebie.
2. Brak umiejętności SŁUCHANIA!
Relacja – jakakolwiek, według mojego mniemania polega na wymianie zdań. Jeśli spotykasz się z kimś w celach towarzyskich, robisz to po to by posłuchać co u niego słychać, jak się żyje i czy wszystko ok. Niekoniecznie po to, by przez kilka godzin nawijać tylko o sobie. Bo uwierz, jeśli tak dalej pójdzie, niebawem nie będziesz miał komu nawijać, bo chętnych na meetingi z tobą, nie będzie!
3. ZA WYSOKIE MNIEMANIE O SOBIE – WSZYSTKO WIEDZĄCY LEPIEJ!
Spotykasz się z kimś takim i wiesz co? Cały czas słuchasz, jaki jest przesiąknięty za*ebistością – zazwyczaj do tego, bez konkretnego potwierdzenia, że faktycznie tak jest. No i o czym więcej pogadać z kimś takim, jak nie o nim samym?! Druga sprawa – kiedy już taka osoba dopuści Cię do słowa – powiesz swoje zdanie – nie masz co liczyć na aprobatę. Są osoby, które wszystko wiedzą lepiej. Nie zgadzają się z twoim zdaniem – wcale nie muszą, mają do niego prawo. Ale najgorsze jest to, że tylko swoje uważają za najwyższą świętość… Tutaj pozostaje mi tylko zrobić klasyczny facepalm i rozłożyć w bezsilność ręce. Rada – szkoda twoich słów, serio.
4. Brak LOJALNOŚCI!
Nie wiem czy ten punkt wymaga zbędnego komentarza. Jest chyba dosyć zrozumiały. Jesteś lojalny – wymagasz tego samego od osób, którymi się otaczasz.
5. Ciągłe NARZEKANIE!
Sama lubię ponarzekać zgodnie z zasadą: wiem, że sobie poradzę, ale najpierw trochę ponarzekam. Z naciskiem na TROCHĘ! Z wiekiem staram się unikać takiego marudzenia, bo sama na własnej skórze przekonałam się jakie może to być męczące dla innych. Uwierzcie mi, spotkanie z takim wampirem energetycznym zdecydowanie nie służy dobremu samopoczuciu. No bo jak masz pozostać w dobrym nastroju, kiedy od kilku godzin jedyne co słyszałeś to, że pogoda beznadziejna, że ceny za wysokie, jedzenie niedobre, ktoś tam jest znowu niewyspany, że jest przemęczony życiem, nic mu się nie chce, wszystko go boli a ogólnie to wszystko jest do d*py. Zapewne udzieli ci się ten wisielczy nastrój. Ale wiecie co jest jeszcze gorsze? Gdy uświadamiasz sobie, że dana osoba jedyne co robi to narzeka, a mimo to nie działa totalnie nic, w kierunku by polepszyć swoją jak twierdzi, „beznadziejną” sytuacje. Przecież – narzekasz, że jesteś za gruby, to nie siedzisz przed telewizorem z puszką piwa i chipsów, tylko ruszasz na siłownie albo/i do dietetyka. Narzekasz, że jesteś samotny – nie podkreślasz tego przy każdej możliwej okazji i nie szukasz na siłę – spotykasz się ze znajomymi, próbujesz nowych rzeczy – uczysz się zarządzać i gospodarować swoim czasem. Narzekasz, że nie masz wykształcenia – przez co oczywiście nie masz fajnej i dobrze płatnej pracy – zasuwasz na studia/kursy/szkolenia. Narzekasz, że twoje życie nie ma sensu – to go znajdź! Znajdź zajawkę, pasję, pokochaj życie i siebie. Przecież to wydaję się takie proste – tylko proszę, nie siedź z założonymi rękoma i nie narzekaj!
Jak dla mnie to tych kilka punktów sprawia, że absolutnie nie mam ochoty i potrzeby spotykania się z takimi ludźmi. O czymś zapomniałam?