Moda na street food
W wielu krajach street food stanowi już wręcz element lokalnej kultury Smaczne, ciepłe przekąski, które można jeść w drodze z pracy bez konieczności czekania na kelnera w knajpie robią furorę. Moda ta od jakiegoś czasu coraz bardziej widoczna jest także w Polsce. Na czym polega fenomen ulicznego jedzenia?
Street food to już nie tylko sposób spożywania posiłków, ale coś w rodzaju kultury jedzenia. Musimy zdawać sobie jednak sprawę, że nie jest to aż taka nowość. Nowością jest natomiast nazywanie street foodu pewnego rodzaju trendem. Uliczne jedzenie w mniejszym lub większym stopniu, zawsze towarzyszyło człowiekowi. Kto z nas nie był chociaż raz w sytuacji chronicznego braku czasu między pracą, a wykładem, kiedy to jedzenie w biegu było wręcz koniecznością. Są momenty, w których nawet przez myśl nam nie przejdzie posiłek w restauracji. Już nasi rodzice czy dziadkowie w czasach Polski Ludowej biegali po Marszałkowskiej z bułką z pieczarkami w ręku. Dziś już raczej nikt tego nie robi, ale za to jej ulepszona wersja: zapiekanka przeżywa drugą młodość. Niby nic wielkiego: owa bułka z serem, pieczarkami polana dużą ilością keczupu. Zaczęło się od popularności tych przekąsek na Krakowskim Kazimierzu. Z czasem zyskały one miano kultowych, bo i duży wybór świeżych dodatków i atmosfera Krakowa zachęca do zajadania się nimi. Zwłaszcza w towarzystwie zabytkowych budowli. Po Krakowie przyszedł czas na Warszawę. Zapiexy Luksusowe to zręczne nawiązanie do wszelkich cech okresu Polski Ludowej, które wywołują sentyment. Oba te miejsca są synonimem tego, co dziś powinniśmy kojarzyć się ze street foodem: jakości. Warto to podkreślić, bo uliczne jedzenie wciąż musi walczyć z ciągłymi porównywaniem do restauracji typu fast food.
To dwie różne rzeczy, choć wiele osób do jednego worka wrzuca fast foodowe hamburgery z amerykańskimi burgerami. Może i nazwy podobne, ale na tym cechy wspólne się kończą. Fast food jest typowym produktem globalizacji. Te same potrawy produkowane są zazwyczaj przez światowe koncerny gastronomiczne i podawane pod niemalże identycznymi postaciami w różnych miejscach świata Próżno tu też mówić o jakości. Koncernowy hamburger prawdopodobnie nie zmieni swojego smaku ani wyglądu po 3 latach leżenia w szufladzie. Street food ma być częścią lokalnej kultury i tożsamości. Ten mechanizm zaczął działać także w Polsce. Do tej pory mieliśmy wysyp burgerowni, barów z frytkami belgijskimi, a nawet meksykańskich tacos. Teraz w Polsce możemy zajadać się też rzeczami, które kojarzymy bardziej z rodzimym podwórkiem. Nie brak w tym zestawieniu pierogów czy grillowanych kanapek. Z resztą, każdy kraj ma takie swoje, lokalne perełki. W Tajlandii na oczach klientów kucharz smaży na woku Pad Thai, czyli makaron, z sałatami i przyprawami, W Chinach sprzedaje się smażone koniki polne na patykach, pieczone świńskie ryjki, naleśniki z mięsem, rozgwiazdy czy owoce w cukrze. W Chile popularne są parówki w cieście, w Turcji smażone małże, a w Argentynie pieczone chlebki.