Usłyszeć nieme kino

niemy life4styleNiemy Movie to niezwykły projekt nadający drugie życie filmom sprzed przeszło 100 lat. Humorystyczny dubbing, dźwiękowe efekty specjalne i muzyczna oprawa poszczególnych scen sprawiają, że koncerty zespołu są nie tylko gratką dla koneserów starego kina, ale dobrą zabawą dla wszystkich lubiących humor w artystycznej oprawie. O tym, jak łączy się przeszłość z teraźniejszością w rozmowie z Jankiem Jędrzejczykiem, Jakubem Andruchowem, Wojtkiem Błażejczykiem, Maćkiem Więckowskim i Maciejem Zychem.

Hanna Gajewska: Po pierwsze, gratuluję występu. Był naprawdę świetny, bardzo dobrze się bawiłam. Z resztą myślę, że burza braw po koncercie mówi sama za siebie. Jak powstał projekt Niemy Movie?

Janek Jędrzejczyk: Inicjatorem projektu był Michał Konca, organizator festiwalu EFEMKA. Kilka lat temu, przy jednej z edycji festiwalu zostaliśmy zaproszeni do współpracy z lektorem Grzegorzem Drojewskim. W ten sposób przygotowaliśmy nasz pierwszy film – Zaginiony Świat. Muzyka i dubbing do filmu zostały wykonane w Kinotece w trakcie trwania festiwalu. W założeniu miał to być projekt jednorazowy, ale występ spotkał się z bardzo pozytywną reakcją publiczności. Przygotowaliśmy oprawę kilku innych filmów, które mieliśmy okazję prezentować w różnych miejscach w Polsce przy okazji innych festiwali. Później nasze drogi się rozeszły, jednak teraz z inicjatywy Ewy Gańko i przy jej ogromnej pomocy, Niemy Movie się odradza. Grzesia zastąpił Maciek, który również bardzo dobrze odnajduje się w naszej niełatwej konwencji.

Obecnie kino nieme broni się jedynie przez dodanie dźwięku? Dzisiejszy widz potrzebuje więcej bodźców niż sam obraz?

Jakub Andruchów: Film zawsze potrzebował dodatkowej oprawy. Kino nieme również było opatrzone grą pianisty lub orkiestry. Gdy pojawiła się możliwość rejestracji i synchronizacji dźwięku, sztuka ta zanikła. Projekt Niemy Movie odtwarza tą pierwotną postać dodając jej nowy, współczesny koloryt. Wplecenie w tą starą formę nowej treści sprawia nam dużą frajdę.

Maciek Więckowski: Możemy stworzyć łącznik między przeszłością a współczesnością. Obraz jest z początku XX wieku, a my go odmładzamy. To niesamowite biorąc pod uwagę jak szybko w dzisiejszych czasach sztuka się starzeje i wypada z obiegu.

Wojtek Błażejczyk: Kino nieme bez dźwięku jest naprawę trudne. Muzyka ma ogromny wpływ na dramaturgię filmu, z której akurat my robimy sobie jaja. Tą samą scenę można udźwiękowić na dwa różne sposoby i staną się to dwa różne filmy – komedia i horror. 

Dużo w waszych koncertach jest miejsca na improwizację? niemy2 life4style

Janek: To nie jest improwizacja. Nasze występy są wcześniej przygotowane, a do każdego filmu staramy się podchodzić indywidualnie. Szukamy konwencji, która z danym obrazem się sprawdzi. Przygotowaliśmy wiele filmów i każdy wymagał od nas czegoś innego. Okazało się, że dużym wyzwaniem jest na przykład przygotowanie komedii, która sama z siebie jest już zabawna i rubaszna. Pytanie o sens niemego kina w dzisiejszych czasach jest bardzo ciekawe. Dzisiejszy widz wybiera w większości filmy treściowo płytkie, za to perfekcyjne technicznie. Oglądanie produkcji sprzed stu lat jest już właściwie gratką dla koneserów. Przyciągnięcie ludzi do niemego kina jest możliwe tylko, gdy broni się ono na nowo.

Występ macie przygotowany wcześniej, nie ma w jego czasie miejsca na improwizację, ile zatem potrzebujecie na przygotowanie jednego filmu?

Janek: Jest to minimum miesiąc wytężonej pracy. Wcześniej często indywidualnie każdy z nas filmy, nad którymi pracujemy, poznaje i interpretuje. Pewne drobiazgi trzeba wyłapać w zaciszu własnego domu.

Muzyka nadaje polotu obrazowi, czy obraz pozwala wyobrazić sobie muzykę?

Janek: Zależy to od sceny. Są takie, w których podpieramy film dźwiękiem, są również momenty, w których muzyka idzie w kontrze i ma prześmiewczy charakter. Na ekranie widzimy automobile z początku wieku, a w tle słyszymy nowoczesną, basową muzykę jak z typowego Mercedesa na osiedlu.

Wasze występy mają sens tylko na żywo?

Maciek: W czasach, w których dostajemy zawsze gotowe produkty dla wielu ludzi bardzo atrakcyjne jest obserwowanie procesu twórczego. Z natury mamy w sobie wiele ciekawości, która pcha nas ku odkrywaniu zjawisk od kuchni. W ramach Niemy Movie pokazujemy tworzenie tu i teraz. Poza tym, dobrze jest raz na jakiś czas się spotkać i razem sobie pograć [śmiech].

Jakub: Na którejś z naszych prób padło pytanie, czy nie lepiej byłoby wszystko wcześniej nagrać i zmontować. Ale chemia, która występuje między nami a publicznością to dodatkowa wartość. Jeżeli słyszymy śmiech lub brawa, ma to wpływ na nas i energię, którą od publiczności dostajemy również zwracamy. W trakcie pokazu wytwarza się taki fajny krąg zamknięty.

Spotkaliśmy się dzisiaj w Pardon to tu, jest to miejsce godne polecenia na klubo-kawiarnianej mapie stolicy?

Jakub: Miejsce na pewno warto polecić, zwłaszcza innym artystom. Bardzo miło nam się grało i współpracowało z obsługą klubu.

Janek: Pardon to tu jest bardzo gościnne i ma fajny klimat. Dostaliśmy dużo energii.

Na koniec, jakie macie plany zawodowe?

Janek: Po pierwsze chcemy szukać nowych filmów. Chcemy też wrócić do poprzednich produkcji, bo zmieniony skład naszego zespołu inaczej będzie z pewnością na nie reagował. Były to z resztą cudowne, pełnometrażowe filmy, które chcemy ugryźć na nowo.

Rozmawiała Hanna Gajewska, fot. Asia Szulczewska

Więcej informacji o zespole Niemy Movie i jego nadchodzących występach znajdziecie na ich Facebookowym profilu.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ