Ujawniono kulisy pobytu Misiewicza w areszcie
Bartłomiej Misiewicz kilka ostatnich miesięcy musiał spędzić w więzieniu. Na byłego zastępcę Antoniego Macierewicza spadły możliwe zarzuty w związku z działalnością na szkodę Polskiej Grupy Zbrojeniowej i przekroczenia uprawnień. Teraz ujawniono jak wyglądała codzienność prawej ręki Macierewicza w zakładzie karnym oraz czym się tam zajmował. Słowa jego prawnika są zaskakujące.
Bartłomiej Misiewicz był kilka miesięcy temu na ustach całej Polski. Polityk, który cieszył się wielkim uznaniem ze strony Antoniego Macierewicza trafił do więzienia w związku z podejrzeniami o działanie na szkodę państwowej spółki PGZ, jak też za przekroczenie uprawnień w trakcie wykonywania czynności służbowych. Wczoraj rodzina wpłaciła kaucję wartą 100 tysięcy złotych, co zwróciło doradcy Macierewicza wolność. Na jaw wyszło, jak wyglądał pobyt związanego z PiS działacza w więzieniu. To, co robił było zastanawiające.
Bardzo dziękuję za wszystkie wyrazy wsparcia i modlitwy!!! Jestem pewny, że udowodnię swoją niewinność przed Sądem. Tymczasem… carpe diem! 🙂
Ps. Nazywam się Misiewicz, Bartłomiej Misiewicz. A nie Bartłomiej M… 😉
— Bartłomiej Misiewicz (@MisiewiczB) June 27, 2019
Bartłomiej Misiewicz cieszy się wolnością. Kilka miesięcy odsiadki odbiło się na polityku
Bartłomiej Misiewicz, któremu opozycja od samego początku jego działalności politycznej zarzucała działanie na szkodę rządu, wyszedł po prawie pół roku. O ile mężczyzna miał przedtem drobne problemy z tuszą, o tyle jest teraz kilka kilogramów szczuplejszy. Sam działacz za pomocą swoich social mediów podziękował za liczne wsparcie, które miał otrzymywać w trakcie swojej odsiadki i poprosił, aby zaczęto mówić o nim pełnym imieniem i nazwiskiem, ponieważ jest niewinny.
– Bardzo dziękuję za wszystkie wyrazy wsparcia i modlitwy!!! Jestem pewny, że udowodnię swoją niewinność przed Sądem. Tymczasem… carpe diem! – napisał były rzecznik MON na swoim Twitterze.
Prawnik o pobycie swojego klienta więzieniu
Co do niewinności Misiewicza pewny jest także jego prawnik, który twierdzi, że jego klient dobrze wyszedł na odsiadce, ponieważ nabrał odpowiedniego dystansu względem swojej osoby i udowodni przed sądem, że jest niewinny. Mecenas zajmujący się sprawą byłego rzecznika MON wyznał także, że jego klient miał dość interesujące zajęcie w trakcie odsiadki w postaci bycia bibliotekarzem w zakładzie karnym.
– To dało mu dość fajny dystans do tego wszystkiego… I patrzy na świat nieco inaczej. Wykonywał obowiązki, które były mu przekazywane. Miał co robić w bibliotece. Mój klient mocno zeszczuplał, zrzucił kilkanaście kilogramów – powiedział prawnik polityka.