Trening Reebok RUN CREW!

Moje wrażenia! 

Reebok RUN CREW odbywa się w Warszawie oraz kilku innych miastach, w Polsce. O co tutaj chodzi? Jak czytamy na ich oficjalnym Facebooku: „Reebok RUN CREW to społeczność biegowa trenująca metodą Aerobic Capacity opracowaną przez znanego trenera i partnera Reebok – Chrisa Hinshawa. Trenując z nami poprawisz swoją siłę biegową, wytrzymałość, wydolność, a także rezultaty w każdej dyscyplinie, którą uprawiasz.”

Na czym polega metoda Aerobic Capacity?

Jest to przede wszystkim seria biegów interwałowych, podczas których liczy się kilka czynników, takich jak:
– prawidłowe dobranie intensywności biegu,
– utrzymanie stałego tempa w każdej serii,
– oraz odpowiednia proporcja czasu biegu i przerw między seriami.

Ćwiczenia wykonywane w taki sposób pobudzają włókna szybkokurczliwe, znajdujące się w naszych mięśniach. Co w następstwie przekłada się na lepsze wyniki, wraz z każdym treningiem, oraz poprawę zdolności regeneracji. Jeżeli właśnie na tym ci zależy – koniecznie dołącz do teamu Reebok RUN CREW. Członkowie Reebok RUN CREW otrzymują odzież z Reeboka oraz możliwość testowania butów biegowych – przedpremierowych butów. Ekipa trenuje po kilka razy w tygodniu. Treningi odbywają się z profesjonalnymi trenerami.  To społeczność ludzi, którzy kochają sport, a swoim zapałem do aktywności, chcą zarażać innych. 

To o czym mówię, można sprawdzić i poczuć na własnej skórze, w wybrane czwartkowe wieczory! Podczas których ekipa energetyzujemy ulice Warszawy!

„Dołącz do treningu Energy Run i wraz z innymi entuzjastami biegania zarażajcie sportową energią przy dźwiękach dobrej muzyki! To właśnie tu zaczyna się dobra zabawa: sport, muzyka i ludzie, którzy mają tą samą, sportową pasję. Pokażemy, że aktywność fizyczna ma moc i rozniesiemy Warszawę w pozytywny, energetyczny sposób! Każdy trening to okazja do podbicia innego miejsca w stolicy!”

Ten energiczny trening poprowadzą: Ewelina Wyszczelska i Jakub Jezierski. Ona to „trenerka z misją zarażania miłością do sportu. Reebok Run Crew Coach. Swoją przygodę ze sportem rozpoczynała od piłki ręcznej. Pod koniec szkoły podstawowej zakochała się w lekkiej atletyce, która ją w całości pochłonęła. Sześciokrotna medalistka Mistrzostw Polski w skoku w dal i trójskoku. Uczestniczka Igrzysk Europejskich w Mińsku. Wierzy, że dzięki ciężkiej pracy i wytrwałości można osiągnąć najwyższe rezultaty.” Z kolei On to: „trener personalny, instruktor podnoszenia ciężarów, Reebok Run Crew Coach. Pasjonat aktywności fizycznej i zdrowego stylu życia. Były członek Zaplecza Kadry Narodowej w sprincie oraz w Taekwon-do. Finalista Mistrzostw Polski Juniorów na 100m i 200m. Jego życiówka na 100m to 10,85sek. Specjalizuje się w treningu funkcjonalnym. Kładzie nacisk na to, aby praca wykonywana na sali treningowej przekładała się na jakość ruchu i komfort w życiu codziennym. W swojej karierze miał styczność z wieloma sportami (pływanie, boks, taekwon-do, tenis, futbol amerykański, bieganie).”

Spotkania z tymi żywiołowymi trenerami odbywają się już od jakiegoś czasu cyklicznie co 3/4 tygodnie, w czwartek, o godzinie 19:00. Treningi są bezpłatne, oraz otwarte dla wszystkich biegaczy.

No dobra, to tyle z oficjalnych informacji. A jak było naprawdę?

To prawda, że w Internecie można napisać wszystko. Jednak w tym wypadku było dokładnie tak jak reklamują wydarzenie, jego organizatorzy. Przybyliśmy na czas na Stare Miasto, a konkretniej koło restauracji Fontanny. Gdzie czekała już spora grupka osób zapalonych do treningu. Pierwsze wrażenia? Wszyscy mega wyluzowani i pozytywnie nastawieni. Wiecie, bez jakiejś krzywej obczajki i tym podobnych. Punktualnie przywitali nas sprawcy zamieszania – instruktorzy. W swoich opisach nie kłamali – serio maja full energii, która po prostu chcą rozdawać wokół! No i ruszyliśmy – biegiem, ale jak podkreślali trenerzy – lajtowym tempem, pod Centrum Nauki Kopernik, gdzie dostaliśmy pierwszy wycisk. A to była dopiero rozgrzewka – pierwsza stacja. Po której ruszyliśmy dalej, w pięknych okolicznościach przyrody i w towarzystwie głośnej, serio głośnej muzyka, na plecach trenera! Podczas gdy wszyscy piwkowali sobie na popularnych nadwiślańskich schodkach, my przemierzaliśmy Warszawę. I tak aż do kolejnej stacji – czyli szybkiej tabaty na trawce, w parach – ćwiczeń integracyjnych więc też nie zabrakło! Potem już ostatnia prosta do kolumny Zygmunta na Placu Zamkowym. Tam wspólne foty, i bieg do miejsca z którego ruszaliśmy. Gdzie czekała nas rozgrzewka i wspólne piąteczki.

Jako osoba aktywna fizycznie, meeega propsuje tego typu akcje. Poziom wycisku – umiarkowany. Bywałam na treningach zorganizowanych z dużo większym wyciskiem. Natomiast tutaj nie wycisk był celem nadrzędnym, ale o tym za chwile. Jeśli chodzi o organizację – wszystko przejrzyste i czytelne. Plan z góry narzucony i skutecznie zrealizowany. Na początku nie było problemu z bezpiecznym miejscem na zostawienie swoich prywatnych rzeczy, natomiast na końcu, na każdego uczestnika czekała darmowa woda. Która jak na tamten moment była niezbędna! Oczekiwania pokryły się z rzeczywistością. Muzyka? Faktycznie energetyzująca i nakręcająca na trening. Okoliczności przyrody? Sama przyjemność w takich ćwiczyć i biegać, bo to chyba najpiękniejsza, i moja ulubiona część Warszawy. Aspekt towarzyski? O ten w głównej mierze tutaj chodziło. Myślę, że na takim biegu można zawrzeć sporo wartościowych znajomości, z ludźmi z ta sama zajawka. Sportowych świrów nie brakowało. A w momencie w którym motywacja spadała – na przykład kiedy, miałam wrażenie, w nieskończoność biegliśmy pod górkę, wystarczyło spojrzeć na 70-letniego dziadka, który dawał radę. Automatycznie zapominałeś o jakichkolwiek swoich bolączkach! Bo, należy wspomnieć, przeciętnej wieku nie było. Byli to zarówno 20-latkowie, jak i 70-latkowie, więc ciężko stwierdzić. Natomiast miałam wrażenie, że wszyscy, niezależnie od wieku, równie dobrze się bawili! 

Co mi się podobało najbardziej?

Bieganie bez napinki. Atmosfera, i energia. Od samego początku trenerzy powtarzali, że głośna muzyka i pozytywne nastawienie do sportu, ma zarazić całe miasto. Celem nie było pobicie swojego rekordu, i zrobienie życiówki, a sprawienie, żeby ludzie także wyszli na ulicę i po prostu zaczęli biegać! Albo do nas dołączyli. I nawet jedna pani się skusiła. Na chwile. Natomiast zainteresowanie było spore. Oczywiście pozytywne. Ludzie do nas machali i reagowali z uśmiechem. Jeżeli „choć jedna osoba, dzięki nam, zacznie biegać, lub aktywnie spędzać czas, to mamy sukces.” I takie jest założenie tego treningu. A to co wypocone to nasze! To był mój pierwszy tego typu trening, ale na pewno nie ostatni!

Jeżeli chcesz się dobrze bawić, przy jednoczesnym poprawianiu swoich wyników, i zwiększaniu siły biegowej oraz wydolnościowej – z czystym sumieniem – polecam!

Do zobaczenia!

 

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ