Simplicite. Świadomie wybieram MNIEJ

Jak co rano stajesz naprzeciwko swojej czterodrzwiowej, wypchanej do granic możliwości szafy i po minucie stwierdzasz, że nie masz się w co ubrać. Wybiegając z domu zarzucasz na ramię torebkę wielkości worka treningowego, po brzegi wypełnioną gadżetami, bez których absolutnie nie możesz się ruszyć. Brzmi znajomo? O tym, że wcale nie musimy otaczać się jak największą ilością przedmiotów i że spakowanie się na 3-tygodniową podróż naprawdę może zająć 10 minut, w rozmowie z Katarzyną Kędzierską, autorką Simplicite, największego polskiego bloga o minimalizmie.

Katarzyna Kędzierska / Simplicite.plLidia Pustelnik: Czy mogłaby pani na początek wyjaśnić niewtajemniczonym, czym właściwie jest minimalizm? Ma pani swoją definicję minimalizmu? Jakiś zestaw przykazań?

Katarzyna Kędzierska: Dla mnie minimalizm to narzędzie, które umożliwia mi życie w taki sposób, jaki wybieram, bez uzależnienia od ciężaru zbędnych przedmiotów. Nie jest to żadna filozofia czy religia, nie ma więc też żadnych przykazań. Raczej postrzegam minimalizm jako zbiór metod, sposobów, które umożliwiają uwolnienie się od swoistego dyktatu rzeczy, z którym mamy, niestety, współcześnie do czynienia. Zamiast ulegania presji, aby BYĆ i MIEĆ, świadomie wybieram MNIEJ na wielu płaszczyznach działania, nie tylko w kontekście posiadania rzeczy. Oto moja osobista kwintesencja minimalizmu.

Chociaż na blogu pisze pani, że minimalizm to nie żadna „wydumana filozofia”, tylko bardzo praktyczne podejście do życia, to żeby zdecydować się na minimalizm, trzeba najpierw uświadomić sobie, jaką rolę w życiu każdego z nas odgrywają posiadane przez nas przedmioty – niejeden filozof powiedziałby nawet, że stosunek własności w pewnej chwili zostaje odwrócony. Pamięta pani moment, w którym zdecydowała się pani na minimalistyczny styl życia? Co panią do tego przekonało?

Zaczęło się od kilkunastu kartonów książek. Dużych kartonów, w pełni załadowanych książkami, skryptami, dokumentami, segregatorami. Ich ciężar urywał ręce, a ja próbowałam odpędzić od siebie myśl, że muszę je znieść do samochodu, zapakować do bagażnika, wypakować, a potem wnieść do nowego mieszkania. A to był tylko ułamek mojego skromnego, jak mi się wtedy wydawało, stanu posiadania. Upraszczanie życia było dla mnie długim, wieloletnim procesem, który zaczął się dokładnie w tamtym momencie – w chwili, gdy poczułam ciężar tych książek. Nie ten metaforyczny ciężar, ale ten czysto fizyczny. Nagle zrozumiałam, że nie potrzebuję bagażu, że chcę przeżyć moje życie po swojemu, lekko. Wbrew schematom.

Porządki w sferze materialnej, które się wtedy rozpoczęły, zmusiły mnie do sięgnięcia głębiej, do zastanowienia się nad wyznawanymi przeze mnie wartościami, tym jak chcę, żeby wyglądało moje życie. Naturalnie, nie jestem w stanie streścić tego procesu w kilku zdaniach, próba analizy, również z uwzględnieniem zagadnień tzw. psychologii posiadania zajęła kilka rozdziałów książki, którą właśnie piszę.

Na stronach poświęconych minimalistycznemu stylowi życia różne osoby chwalą się, że są w stanie przeprowadzić się w inne miejsce spakowawszy wszystkie swoje rzeczy w tylko jedną torbę. Co pani o tym sądzi? Jest to rodzaj minimalizmu życiowego, który pani pochwala i do którego pani dąży?

Nie, ponieważ minimalizm nigdy nie był dla mnie celem samym w sobie. Jedną z najcenniejszych lekcji, które wyniosłam z procesu porządkowania, jest uniezależnienie się od przedmiotów, od konieczności ich posiadania i kupowania. Dążąc do posiadania określonej liczby przedmiotów, nadal jesteśmy od tych rzeczy uzależnieni. Z tym, że od ich pozbywania się.

Wydaje się, że wszystko dokoła zachęca nas do niepohamowanego konsumpcjonizmu – jakość ubrań jest coraz gorsza, sprzęt elektroniczny ma określony czas użyteczności, kupujemy coraz częściej i więcej. Mimo to, minimalistyczne podejście do życia jest coraz bardziej modne – jak pani to tłumaczy?

Z pewnością, konsumpcjonizm i minimalizm to zjawiska przeciwstawne, ale w pewnym sensie minimalizm wyrósł na konsumpcji. Żyjemy w czasach, gdy praktycznie nie mamy żadnych ograniczeń. Oczywiście, zawsze jakieś drobne przeszkody się pojawiają, ale nie ma ich już tak wiele. Nie ma podziałów klasowych (chłopi versus szlachta), możemy swobodnie podróżować (nasi rodzice, jak wiemy, nie zawsze mogli). Mamy pełen dostęp do informacji. I jesteśmy tym zmęczeni. Zbyt wiele możliwości wyboru budzi frustrację. Myślę, że po części dlatego osoby, które mają świadomość nadmiaru, skierowały swoją uwagę w inną stronę. Poczuły, że przecież można spróbować żyć inaczej.

Jak kupować, żeby nie kupić za wiele? Zdarza się jeszcze pani łapać się na tym, że kupiła pani coś, czego nie potrzebuje?

Chyba faktycznie już bardzo dawno taki zakup mi się nie zdarzył. Właściwie, poza jedzeniem, nie kupuję wiele. Jak przestać kupować? Najważniejsze to uświadomić sobie, jakie mechanizmy rządzą naszymi decyzjami zakupowymi. Czy kupujemy pod wpływem radości, smutku, żeby się nagrodzić? Tych mechanizmów jest wiele i każdy z nas reaguje inaczej. Ja najczęściej nagradzałam się zakupami. Problem w tym, że „kupuję, bo ciężko pracuję” niezauważanie zmienia się w „ciężko pracuję, bo kupuję”.

Choć na blogu zastrzega pani, że na modzie się nie zna, to pani projekty Szafa minimalistki, czyli wybranie 7 ubrań, które w różnych kombinacjach nosi pani przez 7 dni tygodnia, a potem Capsule wardrobe – 15 ubrań na 30 dni, odniosły wielki sukces. Trudno było pani zrealizować te projekty w praktyce?

Dawno temu rozpoczęłam ten cykl na blogu z bardzo prozaicznego powodu. Stwierdziłam, że składając przyrzeczenie publicznie, trudniej będzie mi się z niego wycofać po cichu. To było coś, co chciałam zrobić dla siebie. Szafa Minimalistki okazała się strzałem w dziesiątkę, ponieważ to niesamowicie efektywne narzędzie. Ograniczenie możliwości wyboru wyzwala ogromny potencjał twórczy, również w kontekście szafy i ubrań.

Realizacja samej koncepcji jest cudownie prosta i niesamowicie użyteczna. Trudność czasami sprawia uwiecznianie jej na zdjęciach. Zestawy, które pokazuję co tydzień na blogu, noszę na co dzień, dlatego też bywa, że mam kłopot, gdy akurat nie mam pod ręką mojego partnera, żeby zrobił zdjęcia, a czasami – zwłaszcza w okresie zimowo-jesiennym – jest fatalne światło do zdjęć. Ale to tylko techniczne przeszkody.

Katarzyna Kędzierska / Simplicite.pl

Ile właściwie ubrań powinna zawierać szafa minimalistki?

Tyle, ile trzeba [śmiech]. Naprawdę, nigdy nie skupiałam się na liczbie jako takiej i dlatego unikam bezpośredniej odpowiedzi na tego typu pytania. Każda z nas jest w innym wieku, prowadzi inny tryb życia, ma inną sytuację życiową. Narzucanie konkretnej liczby jest, moim zdaniem, pozbawione sensu. Tak samo jak wszelkie listy „must have”. Pracująca w domu młoda mama będzie miała w tym względzie inne potrzeby niż kobieta, która zajmuje stanowisko dyrektora w banku.

Wielu blogerów piszących o minimalizmie piętnuje kupowanie markowych ubrań – bo niepotrzebnie przepłacamy, bo marka nie jest gwarancją jakości itd. Pani zdaniem minimalistka może sobie na nie pozwolić, czy wręcz nie powinna?

Mam ogromny dystans do wszelkich skrajnych ideologii. Moim narzędziem jest rozsądek i wiedza. W chaosie ofert i wobec niebotycznego wręcz wyboru produktów, usług, z którym się zderzam każdego dnia, marki stanowią dla mnie pewne światełko, pierwszy etap selekcji. Podkreślam, tylko pierwszy etap. Moje podejście do marek mogłabym streścić w jednym zdaniu: „Ufam, ale sprawdzam”. Zaufanie do wypróbowanej marki nie oznacza ślepej wiary. To widać zwłaszcza w przypadku ubrań. Jeśli będę zadowolona z koszulki marki X, nie oznacza to wcale, że przy kupieniu swetra tej samej marki nie sprawdzę dokładnie metek.

Racjonalne dobieranie rzeczy do swojej garderoby w rozsądnych cenach jest możliwe przy jakości ubrań, które oferują nam sieciówki?

Tak, to jest możliwe. Nawet w sieciówkach można znaleźć ubrania, które będą z dobrych tkanin w rozsądnych cenach. Poza tym, obecnie na rynku odzieżowym mamy tak niesamowicie ogromny wybór, że przy odrobinie świadomości konsumenckiej i cierpliwości spokojnie możemy się dobrze ubrać.

Co poradziłaby pani początkującej modowej minimalistce? Najlepiej od razu pozbyć się większości przedmiotów czy dokonywać selekcji stopniowo?

Osobiście jestem zwolenniczką ewolucji, nie rewolucji. Przede wszystkim, na początek zapytałabym ją, po co jej to całe minimalizowanie? Rzadko kto zadaje sobie to pytanie, a ono jest absolutnie kluczowe. Aby zmiana była trwała, potrzebna jest świadomość, jaki jest cel tej zmiany. Reszta – co, gdzie, kiedy, jak – to technikalia.

Nie mogę o to nie zapytać – skąd pomysł, by przy zdjęciach stylizacji, na których znajduje się Pani pies, dopisywać nazwę schroniska? To element promocji?

To żart, który został ogromnie miło przyjęty przez moje czytelniczki. Z reguły przy zdjęciu dodaję opis poszczególnych ubrań. Ponieważ Nela bardzo często wciska się w kadr, to któregoś razu postanowiłam i ją podpisać, a została ona przez nas wzięta właśnie ze Schroniska w Korabiewicach. Jest to też mój drobny wkład w promocję adoptowania zwierząt.

Z bloga można się również dowiedzieć co nieco o pani pasji do podróżowania. Większość z nas ogarnia rozpacz, kiedy musimy spakować się w jedną walizkę na wyjazd jedno- lub dwutygodniowy, nie mówiąc o dłuższych wakacjach. Pani nie ma takiego problemu?

Zupełnie nie. Kocham podróże i na hasło wyjazd jestem spakowana w 10 minut, poważnie. Potrafię spokojnie spakować się na 3-tygodniowy wyjazd w bagaż podręczny. Pamiętam taki widok na jednym z tajskich lotnisk, gdy pewna para turystów musiała się przepakować z uwagi na niższe limity wagowe w tańszych liniach. Było mi ich strasznie żal, gdy wyrzucili na środek hali wszystkie swoje rzeczy, ubierając na siebie te najcięższe, a zostawiając w walizkach lżejsze. W takich chwilach namacalnie czuję swobodę, spokój i korzyść, jaką mi daje minimalizm.

Pisze pani sporo o poczuciu szczęścia, nie ukrywając, że nie jest pani wolna od napadów chandry (czy ktokolwiek z nas jest?). Minimalizm i slow-life pomagają pani w znalezieniu w życiu szczęścia?

To by było doprawdy kuszące, prawda? Minimalizm jako złoty lek na wszystkie smutki, jako prosta droga do szczęścia. To nie działa w ten sposób. Minimalizm czy w dalszej kolejności wolniejsze życie pozwalają na większą uważność. Na budowanie świadomości, na odkrywanie. Pozwalają zrozumieć, odkryć czasami toksyczne przekonania, którymi się kierujemy w życiu. Stanowią pierwszy krok do bardziej świadomego życia, opartego na wartościach, a stąd już blisko do szczęścia, choć zdecydowanie nie jest to droga na skróty.

Powiedziała Pani, że „jeśli istnieje książka, którą bardzo chciałbyś przeczytać, a nie została jeszcze napisana, to musisz napisać ją sam”. Pani swoją książkę już kończy pisać. Co będziemy mogli w niej znaleźć i dlaczego warto będzie ją przeczytać?

Książka będzie podzielona na dwie części. W pierwszej piszę dużo o minimalizmie jako narzędziu osadzonym na wartościach i świadomości. Staram się pokazać wspomniane wcześniej mechanizmy, które kierują naszymi działaniami w kontekście posiadania, nabywania i pozbywania się przedmiotów, ponieważ wierzę, że świadomość jest pierwszym i najważniejszym krokiem na drodze upraszczania. Druga część jest już bardziej „techniczna”. Mam nadzieję, że skutecznie pomoże uporać się z nadmiarem, sentymentem, „przydasiami”, pomoże również przeprowadzić porządki w życiu wirtualnym. Wszystko na przykładzie moim, ale i moich czytelniczek, które zgodziły się podzielić swoimi niesamowicie inspirującymi historiami. Co prawda, na wydanie książki trzeba będzie jeszcze poczekać, bo proces wydawniczy trwa kilka miesięcy, ale sam tekst mam plan ukończyć w przeciągu najbliższych 2-3 tygodni.

 

Katarzyna Kędzierska – blogerka, prawnik, rzecznik patentowy. Autorka Simplicite – największego polskiego bloga o minimalizmie. Prowadzi butikową kancelarię patentową. Stworzyła największe w Warszawie biuro coworkingowe pod marką Copoint. Należy do Polskiej Izby Rzeczników Patentowych, jest również członkinią prestiżowego klubu biznesowego Lady Business Club. Ekspert Akademii Marki z Klasą. Przyjaciel Stowarzyszenia Wiosna, organizatora akcji Szlachetna Paczka. Kocha podróże.

____________________

Zapraszamy również do polubienia naszego profilu na Facebooku oraz zapoznania się z ofertą naszego sklepu internetowego.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ