Podróże małe i duże – część II

A.K.: Jakie miejsce jest celem Waszej kolejnej podróży?

E.D.: W najbliższym czasie wakacyjnego długiego weekendu wybieramy się na Krym, by zwiedzić jego dalszą część, ale być może zamienimy to na Kaszuby pod namiotem. Sporo zależy od pogody w kraju. Natomiast na jesień planujemy dłuższy 3, 4-tygodniowy urlop i w planach była Birma. Wciąż w nich pozostaje, jednak ciągły rozwój tego kraju w niezbyt dobrym kierunku zaczyna nas trochę zniechęcać. Zobaczymy. Jest jeszcze tyle destynacji, które są dla nas na liście do zobaczenia, że coś wybierzemy, ale na pewno będzie to Azja, bo wciąż nas zachwyca i urzeka.

T.P.: To bardzo ciężko określić, jako, że nasze plany mają tendencje do zmieniania się z dnia na dzień. Wstępnie, za tydzień jedziemy w Beskid Sądecki na weekend. Na długi, sierpniowy weekend, właściwie na cały tydzień, jedziemy albo na Kaszuby, albo na Krym. A na jesieni, choć nie wiadomo jeszcze dokładnie kiedy, pojedziemy do Azji. Może Filipiny, może Wietnam, Laos i Kambodża? Raczej nie do Birmy, którą wstępnie już sobie nawet zaplanowaliśmy.

A.K.: Odwiedzenie którego miejsca jest Waszym największym marzeniem? Które zajmuje aktualnie pierwsze miejsce na Waszej liście „must see”?

trampingtekst4 - sporteuroE.D.: Hmm, ciężko mi na to pytanie odpowiedzieć, bo w zasadzie nasza lista jest długa. Zobrazuje to przykładem: moim największym i pierwszym marzeniem było zobaczenie dwóch miejsc na świecie Kapadocji w Turcji i Uluru w Australii. Od kiedy zaczęłam realizować swoje cele podróżnicze i wyjeżdżać, są na liście, ale mam do nich zupełnie inny stosunek: wiem, że je zobaczę, czekają tylko na swoja kolej.

T.P.: Do Hong Kongu wybieram się już od 2007 roku i ciągle nie mogę tam dotrzeć. Ale już wkrótce, wkrótce… Poza tym marzy mi się miesięczna włóczęga po wyspach na Pacyfiku, po szeroko pojętej Oceanii, ze szczególnym uwzględnieniem Mikronezji i Polinezji. Na pewno będą to Hawaje, Wyspa Wielkanocna, Samoa, i Tahiti. Koniecznie chciałbym odwiedzić takie wyspiarskie państewka jak Fidżi, Kiribati, Vanuatu. Już wkrótce namiastką tej podróży będzie jesienna wyprawa na Filipiny, jeśli faktycznie odpuścimy Birmę.
A.K.: Czego Wam życzyć? Szerokiej drogi, idealnej pogody, przyjaznych tubylców?

E.D.: Oczywiście! A także, byśmy przypadkiem nie zmienili priorytetów oraz żebyśmy nie zapomnieli, że aby przeżyć dobry czas i odpocząć, nie trzeba wcale wylatywać baaardzo daleko, czasem wystarczy wycieczka za miasto.

T.P.: Droga jest zawsze odpowiednio szeroka, nawet, jeśli to tylko kamienista ścieżka pod szczyt Jebel Toubkal; pogoda akurat taka, jak być powinna, z wyjątkiem sytuacji na Kelimutu; a tubylców odbieramy jako przyjaznych nawet wtedy, kiedy ewidentnie widzimy, że próbują nam coś wcisnąć. Czego nam zawsze brakuje, to czasu, aby realizować swoje podróżnicze plany.

A.K.: Życzę Wam więc, byście nigdy nie zapomnieli co tak naprawdę kochacie w podróżach i aby doba miała dla Was minimum 48 godzin, by starczyło czasu na realizację wszystkich podróżniczych marzeń! Dziękuję za rozmowę.

E.D, T.P.: Dziękujemy.

Więcej informacji i mnóstwo ciekawych zdjęć na blogu Ewy i Tomka: www.poprostupodroz.com.

Rozmawiała: Anna Kukiełka, fot. własność Ewy, Jadamta/wikipedia.pl/CC 3.0, wikipedia.pl/własność publiczna

ZOSTAW ODPOWIEDŹ