Nike – sztuczny doping czy zwykły chwyt marketingowy?

Marki Nike nikomu przedstawiać nie trzeba. Jeden z największych na świecie producentów sportowego obuwia, odzieży i różnego rodzaju akcesoriów, rozpoznawalny jest wszędzie. Ceniony głównie przez sportowców. Charakteryzuje się wygodą, nowoczesnością oraz niezłym dizajnem.

Ostatnio jednak wokół jednego z ich modeli wybuchło wiele kontrowersji i zrobiło się gorąco. Mowa o butach biegowych, których pełna nazwa brzmi Nike Vaporfly Elite.

Wyglądają bardzo unikatowo i nowocześnie – świadczy o tym minimalizm i opływowy kształt obuwia. Są ultralekkie, choć na takie nie wyglądają. Mówiąc profesjonalnie, mają być jak najbardziej aerodynamiczne oraz funkcjonalne a swoją estetyką przywoływać na myśl prędkość. Wiadomo, że lekkoatleci potrzebują specjalnego, dostosowanego do ich dyscypliny buta. Można powiedzieć, że jest to ich narzędzie pracy. Utarło się, że takie buty powinny mieć cienką podeszwę. Czy aby na pewno? Przy takiej ciężko o jakąkolwiek amortyzacje. Więc naprzeciw temu wyszła firma Nike, tworząc biegowe buty ze specjalną podeszwą Zoomx Midsole.

 

 

Docelowo projekt buta powstał w ramach Breaking2.  Jest to inicjatywa firmy, o której mowa. Podczas której uczestnicy – trzech elitarnych biegaczy – Eliud Kipchoge, oraz jego koledzy 'z branży’ – Zersenay Tadese i Lelisa Desisa, mieli na celu przełamanie, mitycznych już, dwóch godzin w maratonie. Przypomnijmy, że maratoński dystans to 42,195 km. 26 sekund – tyle zabrakło by przełamać legendarne 2 godziny. Kenijczyk, Eliud Kipchoge – olimpijski mistrz, lekkoatleta, który trzykrotnie zdobył medal olimpijski oraz został dwukrotnym medalistą mistrzostw świata, ukończył wyścig z czasem  2: 00:25, czym wygrał. Rekordem świata w maratonie, dotychczas był wynik 2:02:57, którego w 2014 roku dokonał Dennis Kimetto. Pomimo tego, że różnica w czasach wynosi 2 minuty – na korzyść wcześniej wspomnianego Eliude Kipchoge, nie został on uznany jako oficjalny rekord. Powodem był brak utrzymania wymaganych standardów.

 

 

Dokonać tego rekordu miało pomóc obuwie o którym mowa – Nike Zoom Vapor Elite. Miało ono zwiększyć efektywność kroków do maximum, za co miała być odpowiedzialna wcześniej wspomniana podeszwa. I tak się dzieję, co możemy stwierdzić na podstawie przeprowadzonych na ten temat badań. Z których wynika, że buty autentycznie dają przewagę. Rywale zostają w tyle. Dlaczego tak się dzieję? Płytka, która jest zatopiona w piankowej podeszwie, według naukowców, może mieć działanie zbliżone do sprężyny. Kierując się więc logiką – wybicie oraz szybkość stają się sprawniejsze, przez co jesteś mniej zmęczony i efektywniejszy. Buty te więc możemy uznać za technologiczny, nieoficjalny napęd.

Co prawda buty nie są w regularnej sprzedaży, jednak pojawiają się ich następstwa. Między innymi są to Nike Vaporfly 4%. Które, jak sama nazwa wskazuje, mają zwiększać wydajność o 4 %, w porównaniu do innych startówek. I faktycznie, ze statystycznych badań wynika, że producent Nike ma racje co do skuteczności swoich obietnic. Stwierdzono to na podstawie 495 000 maratońskich i półmaratońskich wyników, pozyskanych w roku 2014.

 

 

Sama firma reklamuje buty w następujący sposób: „Najszybszy i najefektywniejszy ze wszystkich dotychczasowych modeli maratońskich Nike niezmiennie na podium, co mogą potwierdzić Shalane Flanagan (w Nowym Jorku), Galen Rupp (w Chicago), Edna Kiplagat (w Bostonie) oraz Eliud Kipchoge (próba Breaking2 w Londynie i Berlinie). Buty VaporFly 4% mają bardzo lekką i bardzo dynamiczną piankę ZoomX oraz płytkę z włókna węglowego dającą uczucie maksymalnej dynamiki podczas biegu, dzięki czemu pomogą Ci zwiększyć tempo i sięgnąć po wielkie i małe zwycięstwa.

CECHY PRODUKTU:

  • Pełnowymiarowa płytka z włókna węglowego gwarantuje maksymalną dynamikę.
  • Lekka cholewka z taśmą na łuku stopy zapewnia stabilność podczas szybkiego biegu.
  • Wyjątkowo lekka podeszwa środkowa Nike ZoomX odpowiada za największy zwrot energii.”

Buty więc ewidentnie dają przewagę ich właścicielom, nad rywalami biegającymi w innym obuwiu. Jednak zdaniem Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych wszystko mieści się w normach i jest wedle przepisów. Buty wzbudzały kontrowersję już przed premierą, i wzbudzają ją wciąż. Zdania są podzielone. Produkt ma swoich zwolenników, należy do nich min. Eliud Kipchoge, który mówi o nich w następujący sposób: „Kiedy biegasz z butach Vaporfly Elite, czujesz się jakbyś latał”. Przeciwnicy z kolei doszukują się w budach technologicznego dopingu i oszustwa. Nie możemy jednak uznać słów producenta za czysty chwyt reklamowy, skoro ma on potwierdzenie w badaniach. A wyników biegaczy za sfałszowane, skoro specjaliści nie zauważyli w obuwiu niczego złego i podejrzanego.

Buty jednak nie są dla wszystkich. Ich technologia przystosowana jest dla speców w swojej dziedzinie. Nowicjuszowi, stawiającemu pierwsze kroki w lekkoatletyce, praca w tym obuwiu nie przyniesie upragnionych efektów, a może zmęczyć. Wychodzi więc na to, że by móc je nosić, trzeba sobie zasłużyć – często ciężką i żmudną, maratońską pracą. Dlatego też jest to częsty wybór maratończyków na całym świecie. W Polsce z kolei z butami kojarzyć możemy np. Joanne Jóźwik. Lekkoatletka, biegaczka średniodystansowa, jak sama twierdzi, nie zauważyła w nich nic podejrzanego, i zwyczajnie, lubi w nich trenować.

Nasuwa się na myśl wiele pytań co do poprawności wydanego modelu. Jednak wszystko ciągle jest ulepszane, czekam więc na to co będzie dalej. A będzie coś na pewno. Zaawansowane, technologicznie rozwiązania nas wyprzedzają, i ciężko z tym walczyć. Bo to walka z góry przegrana. Technologia kosztuje, tak więc i nasze ciężko dostępne buty biegowe osiągają zawrotne ceny, bo między 1000, a 2000 dolarów. W końcu zwycięstwo jest wiele warte a jak sama nazwa wskazuje są to buty sprzyjające lataniu po sukces!

 

Zobacz także:

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ