Natalia Jakuła: Nie ma rzeczy niemożliwych

natalia jakula 5.tekst.sporteuroP.O.: Masz swoich klientów?

N.J.: Mam. Początkowo w ogóle nie planowałam sprzedaży, ale kiedy sama zaczęłam nosić swoje bransoletki, koleżanki dopytywały „a gdzie kupiłaś?”. Odpowiadałam, że sama robię, więc zaczęły dosłownie zdejmować mi jej z rąk (śmiech). Dawały mi pieniądze i mówiły, że zrobię sobie kolejną. Oddawałam je za jakieś symboliczne kwoty najbliższym. Potem znajomi zgłaszali się, że chcieliby kupić bransoletkę na prezent. Kiedy zaczęło się to cieszyć większym zainteresowaniem, sprzedawałam to tak „po przyjacielsku”, nie planując dystrybucji na większą skalę. „Pocztą pantoflową” rozniosło się, że można u mnie kupić biżuterię i teraz coraz częściej mam zamówienia.

P.O.: Myślisz o stworzeniu kolekcji sygnowanej własnym nazwiskiem?

N.J.: Akurat na tym rynku jest bardzo duża konkurencja, ale myślałam o zaprojektowaniu własnej kolekcji ubrań i z czasem połączyć to z biżuterią. Nie chciałabym skupiać się jedynie na biżuterii, bo tego jest naprawdę bardzo dużo na rynku. Być może niedługo uda mi się coś takiego stworzyć, ale musi nadejść odpowiedni czas, sama muszę być pewna tego co robię, dokładnie to przemyśleć i dopiąć wszystko na ostatni guzik. Już myślę nad nazwą i jeśli zainteresowanie i sprzedaż moich produktów będzie wzrastała, to zaprojektuję opakowania i powoli chciałabym działać na tym polu. Nie planuję niczego na wielką skalę, ale jeśli ludziom podoba się to co robię, to czemu nie? Dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych (śmiech)!!

P.O.: Wspomniałaś, że szukałaś pomysłu na siebie. Zgrałaś w kilku klipach. Nie pomyślałaś, że to mógłby być dobry początek przygody z aktorstwem…?

N.J.: Praca na planie klipu faktycznie wymaga mniejszych bądź większych umiejętności aktorskich, ale to nie jest profesjonalne aktorstwo. Uważam, że jeśli coś się robi powinno się to robić dobrze, a to wymaga przynajmniej minimalnego warsztatu. Nie chciałabym być posądzona o „parcie na szkło” za wszelką cenę. Gdybym zagrała w jakimś serialu lub filmie, pewnie szybko pojawiłby się słowa krytyki ze strony wykształconych aktorów, że oni ciężko na swój sukces pracują, wiele lat się uczyli, a takiej amatorce, wydaje się, że jest aktorką. Wolałabym tego uniknąć. Ale nie wiem co bym zrobiła, gdyby jednak taka propozycja się pojawiła. Poza tym chodzę na castingi do reklam, gdzie gra aktorska jest nieodłącznym elementem. Gdybym jednak dostała szansę sprawdzić się w roli aktorki, najprawdopodobniej poszłabym do szkoły, w której przynajmniej w minimalnym zakresie mogłabym podszkolić swoje umiejętności aktorskie, zapisywałabym się pewnie na wszystkie możliwe kursy (śmiech). Uważam, że lepiej żałować, że się coś zrobiło niż że się czegoś nie zrobiło!

P.O.: Prywatnie jesteś narzeczoną byłego piłkarza – Tomasza Iwana. Jak się poznaliście?

N.J.: Poznaliśmy się dawno temu. Znamy się około sześciu lat. Co prawda nie była to zażyła znajomość, raczej na zasadzie dobrych znajomych. W tamtym czasie oboje mieliśmy innych partnerów. Dopiero podczas wspólnego narciarskiego wyjazdu do Maso Corto mieliśmy okazję dłużej porozmawiać. Okazało się, że wiele nas łączy, mamy podobne zainteresowania, podobne poczucie humoru. Narodziła się między nami bardzo przyjacielska relacja, która z czasem stała się czymś więcej. Zanim jednak to się stało rozpadły się nasze wcześniejsze związki, bynajmniej nie zrezygnowaliśmy z nich dla siebie nawzajem. Po prostu tak wyszło. Po jakimś czasie stwierdziliśmy, że „spróbujemy” i zobaczymy co z tego wyjdzie. No i chyba się udało (śmiech). Jesteśmy razem trzy lata. Mamy swoje wzloty i upadki, ale zawsze się z nich podnosimy. Jest tak jak sobie wymarzyłam.

P.O.: Czyli to nie Tomek zaraził Cię miłością do sportu?

N.J.: Ja zawsze kochałam sport, ale Tomek zaraził mnie miłością do beach soccera i do golfa. Choć w golfie nie jestem mistrzem, właściwie to ledwo trzymam kij (śmiech). Staram się jednak uczyć i szkolić moje umiejętności, a Tomek bardzo mnie w tym wspiera. Uważam, że  golf to bardzo fajny sport i sposób na spędzanie wolnego czasu. Tomek na początku też podchodził do tego bardzo sceptycznie, uważał, że to dobre dla starszych ludzi. Kiedy poznał bliżej golf, uznał, że to jego druga miłość zaraz po piłce nożnej. Po zakończeniu kariery piłkarskiej brakowało mu sportu i odnalazł się w golfie i beach soccerze. Jeśli chodzi o tę ostatnią dyscyplinę, to niestety w Polsce jest ona mało popularna, a szkoda, bo Polacy odnoszą wielkie sukcesy na tym polu, o czym niewiele osób wie. Tomek promuje beach soccera jak może, angażuje się w stu procentach, robi to zupełnie charytatywnie. Jestem z niego bardzo dumna i wdzięczna za to, że mnie też zaraża nowymi pasjami.

P.O.: Oprócz golfa uprawiacie wspólnie jeszcze jakieś inne sporty?

N.J.: Tak, między innymi narciarstwo. Zimą wyjeżdżamy nawet kilka razy na stok, żeby się wyszaleć. Wspólnie chodzimy na siłownię, jeździmy rowerami, biegamy. My w zasadzie cały czas jesteśmy w ruchu. Choć Tomek ma problem z kolanami po karierze piłkarskiej, to nie poddaje się, nie rezygnuje z aktywności fizycznej. Sport jest najlepszym sposobem na odreagowanie stresu i oderwanie się od problemów, choćby na chwilę, więc jeśli chcemy od siebie odpocząć lub pobyć sami ze swoimi myślami, każde z nas oddzielnie organizuje sobie jakieś zajęcia sportowe.

P.O.: Tak więc Twoja idealna sylwetka i nienaganna figura to efekt jedynie aktywnego trybu życia, czy przestrzegasz jakieś diety?

N.J.: Na pewno aktywnego trybu życia, bo bez ruchu nie wyobrażam sobie funkcjonowania. Sport mnie nakręca, daje mi przysłowiowego „powera” do działania. Jeśli chodzi o odżywianie, to staram się wybierać to co jest zdrowe. Zdaję sobie sprawę, że jeśli będę się opychać „śmieciowym” żarciem, to nie dam rady uprawiać sportu. Jedzenie musi dawać nam energię, a nie ją odbierać. Jak większość kobiet uwielbiam słodycze, ale staram się wybierać mniejsze zło, czyli na przykład gorzką czekoladę. Jeśli ciastko to w ciągu dnia, a nie na noc. Nigdy nie jem późnym wieczorem ani w nocy, to moja żelazna zasada, której zawsze przestrzegam. Jeśli mam ochotę zjeść coś porządnego, to tylko w ciągu dnia.

P.O.: Chodzi tylko o ideę zdrowego trybu życia, czy czujesz show-biznesową presję?

N.J.: Pewnie trochę czuję, jak każdy kto ma do czynienia z tą branżą. Ale chodzi nie tyle o presję, co o chęć utrzymania stałej wagi. Nie ukrywam, że jest to dla mnie ważne. Kiedy czuję, że przybrałam kilogram czy dwa, to wiem, że za bardzo sobie pofolgowałam i przez następny tydzień staram się jeść mniej. Żadnych diet nie stosuję, bo nie chcę się katować. Wszystko jest kwestią wyboru – ja wybieram zdrowe nawyki żywieniowe i tego się konsekwentnie trzymam. W ciągu dnia raczej niczego sobie nie odmawiam, jeśli jestem głodna to jem, ale tak jak mówiłam, wieczorem tylko lekkie przekąski. Nie chodzi o to co powiedzą o mnie inni ludzie, bo wiadomo, że wszystkim się nie dogodzi i jedni powiedzą, że jesteś za gruba a inni, że za chuda. Wszystko się sprowadza do tego, by czuć się dobrze we własnej skórze i nie mieć kompleksów.natalia jakula 7.tekst.sporteuro.jpg

P.O.: Natalia masz tyle zajęć, ciągle jesteś w ruchu. Skąd bierzesz na to wszystko czas?

N.J.: Mam wielkie szczęście, bo moja praca jest bardzo „elastyczna”. Pewne rzeczy mogę zaplanować z góry i wiem, że kiedy je zrealizuję, mam czas na to, żeby gdzieś wyjechać lub zrobić coś dla siebie. Ponadto ja uwielbiam to co robię, nie traktuję tego jak przykrego obowiązku. Moja praca nieustannie mnie inspiruje i być może zabrzmi to paradoksalnie, ale to właśnie ona mnie napędza, dodaje energii. Nigdy się nie nudzę, a chyba nie ma niczego gorszego niż nuda w pracy. Kiedy mam wolne i nie pracuję, nigdy nie jest tak, że leżę plackiem. Wtedy projektuję i robię biżuterię, czytam, uprawiam sport. W moim życiu zawsze coś się dzieje. Myślę, że przez to za mało śpię (śmiech).

P.O.: Masz czasami takie myśli, że czas najwyższy przystopować i może założyć rodzinę…?

N.J.: Tak, często o tym myślę. Jestem zdecydowanie domatorką, bardzo lubię spędzać czas w domu, z przyjaciółmi, gotować dla najbliższych. Ja już czuję, że mam rodzinę. Mam partnera, którego bardzo kocham, czuję się kochana i wiem, że rodzinę już udało nam się stworzyć. To nie jest tak, że my zawsze jesteśmy w rozjazdach. Są okresy w roku, szczególnie zimą i jesienią kiedy tych wyjazdów jest zdecydowanie mniej, wtedy oglądamy filmy na kanapie i krzątamy się po domu w kapciach. Taki reset jest każdemu potrzebny. I wtedy sobie myślę, że fajnie byłoby… może wychowywać dziecko. Myślę o tym i bardzo bym chciała zostać mamą. Z jednej strony mam jeszcze czas, a z drugiej myślę, że chyba najwyższa pora, by brać taką opcję pod uwagę. Wierzę, że wszystko przyjdzie w swoim czasie.

P.O.: Jakie masz plany i marzenia?

N.J.: Jeśli chodzi o zawodowe marzenia, to absolutnie nie śni mi się po nocach, że jestem gwiazdą wielkich stacji telewizyjnych – wręcz przeciwnie, chciałabym pracować w niszowych stacjach o tematyce „lifestylowej”. Nie chcę być na świeczniku, bo każda gwiazda wie, że to wcale nie jest takie fajne, jakby się mogło wydawać. Chciałabym być bardziej dziennikarką niż prezenterką. A w życiu prywatnym – mieć rodzinę, żyć aktywnie i kolorowo jak do tej pory. Być szczęśliwą!

Rozmawiała: Paulina Ostapiuk, fot. Barto Rebel, Grzegorz Krzysztofiak, the-celebrity-tour.pinger.pl

ZOSTAW ODPOWIEDŹ