Latkowski o kulisach sprawy z Durczokiem: Ofiary nadal się boją

Latkowski o kulisach sprawy z Durczokiem: Ofiary nadal się boją

Były redaktor naczelny tygodnika „Wprost” ujawnia kulisy afery z Kamilem Durczokiem i tłumaczy, dlaczego ofiary molestowania do dziś nie chcą się ujawnić. Zwolniony z TVN dziennikarz niedawno znalazł pracę w Polsacie.

latkowski o sprawie durczokaW rozmowie z „Pudelkiem” Latkowski opowiada perypetie kobiet pracujących w redakcji „Faktów” pod kierownictwem Durczoka. Jak dotąd żadna z nich nie usłyszała od byłego przełożonego przeprosin. Wciąż boja się ujawniać, bo uważają, że Durczok je pozwie i zażąda kolejnych odszkodowań.

– One mówią, mówią nam, ale boją się ujawnić. Boją się komentarzy, reperkusji zawodowych, jak zareaguje stacja albo inne redakcje. Większość z nich chce być anonimowa- tłumaczy Latkowski. Mieliśmy ostatnio rozmowę z osobą, która zeznała, ona się boi, że Kamil Durczok ją poda do sądu. Proszę zobaczyć, jak on szafuje: Podam do sądu, zażądam wielu milionów. To nie są sprawy o kilka tysięcy, tylko o miliony.On był szefem, on był decydentem. Miałem przypadek młodej dziewczyny, ona była gotowa śmielej wystąpić. Tylko zgodziła się na pewne rzeczy i wytłumaczyłem jej, że to już nie jest molestowanie. Zgodziła się na pewną relację, później zrozumiała, że za dużą cenę płaci. Oberwała, uciekła ze stacji – wspomina. Jeżeli się do kogoś mówi „suko”, to się tak nie poderwie. Za to będę miał proces, bo będę musiał udowodnić, że powiedział „suko”. Ale ta osoba potwierdziła to w rozmowie ze mną – tłumaczy Latkowski na łamach „Pudelka”.

– Część zrezygnowała z mediów, część jest w innych mediach. I one nam dużo opowiadały. Wydawca uznał, że nie będę naczelnym, ścięto mi głowę. Próbowałem założyć portal, to był czas rozpraw sądowych. Kamil milczał przez ten rok czasu. Zapłacono mu grubą kasę za milczenie. Miał kontrakt. Żadna z jego ofiar nie została przeproszona – dodaje Latkowski, który uważa, że kierownictwo stacji wiedziało, co dzieje się w redakcji „Faktów”.

– Według naszych rozmówców tak. Myślę, że to był największy problem tej stacji. Kamil Durczok, który tak się żali na szefostwo, wprost im mówi: przecież wiedzieliście. Jeden z szefów TVN-u wywierał naciski, który powiedział mi: „Sylwester, o co ci chodzi? Co takiego wielkiego się dzieje?”. No to miałem rozmowę. Co to znaczy mieć kochankę, czym jest związek w pracy i co to jest molestowanie. Ten szef stacji nie wiedział, co to jest molestowanie. On nie rozumiał tego, że jeżeli kobieta mówi nie, to nie. To nie jest kochanka – czytamy.

– Byłem przeciwnikiem, żeby publikować jako pierwszy czy drugi ten artykuł. Odbywała się rozmowa u mnie w gabinecie. Sytuacja była zdumiewająca. Policja nie chciała zabezpieczyć dowodów, musiałem interweniować w komendzie. Wydzwania do mnie szef stacji TVN, zaczynam odczuwać naciski. Jak to jest możliwe? Za marihuanę robi się rewizję, ale tutaj prokurator powiedział mi, że zadziałała magia nazwiska. Pokazaliśmy, że szef „Faktów”, jedna z najważniejszych osób w tym kraju szarpie się z właścicielem, ucieka, barykaduje się w tym domu. Policja nie chce działać. W którym kraju byśmy tego nie opisali? Przed czym uciekał Kamil Durczok? Gdyby dotyczyło to Iksińskiego, nikt by się tym nie zajął. Mieliśmy człowieka, który uważa, że jest ponad wszystkim. Obecny szef TVP Katowice zamieścił skany tego dokumentu. I on mówi, że nie wie, co zawierał raport. Prokuratura ma związane ręce. Prawo karne nie broni ofiar molestowania. Nie ma wydzielonego paragrafu „molestowanie”. Jest podpięte pod gwałt. Nie ma w Polsce wyroków o molestowanie. Z ofiarami spotkali się dziennikarze „Wprost” i komisja TVN-u, która przesłuchała kilkadziesiąt osób, a prokuratura tego nie zrobiła – Latkowski tłumaczy absurdy polskiego prawa.

Co więcej, zdaniem Latkowskiego, powrót Durczoka do mediów obraża jego ofiary i wszystkie osoby z branży, które dbają o uczciwość.

– Decyzja Polsatu pokazała, że można zachować się jak Kamil Durczok: i tak ci to ujdzie. Jeszcze tak cynicznie nazwał swój program. To jest cały Kamil. On jest osobą, która uważa, że można iść na całość, bezczelnie kłamać. Środowisko nas grillowało. To było trudne do wytrzymania. To był totalny atak, wyzywano nas od kanalii. Za to, że zadaliśmy pytania Kamilowi Durczokowi. Była taka plotka, że Kamil może popełnić samobójstwo, że trafił do szpitala w bardzo ciężkim stanie, że może być umierający, to nieprawda. Byliśmy niszczeni. Po tych publikacjach Agnieszka Burzyńska, która miała poranny program w „Dzień Dobry TVN”, omawiała prasę, została zwolniona – opowiada o kulisach sprawy.

Po roku od zwolnienia Durczoka, nadal dokładnie nie wiadomo, co działo się w redakcji „Faktów”.

_____________                                                  

Zapraszamy również do polubienia naszego profilu na Facebooku oraz zapoznania się z ofertą naszego sklepu internetowego.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ