Kobiece piekło na ziemi

Pierwsza fala feminizmu przypadła na przełom XIX i XX wieku. Od tego czasu życie nas – kobiet zmieniło się nie do poznania. Rzeczy, które przez długi czas pozostawały w sferze marzeń, takie jak prawo głosu, godziwa pensja i posada czy prowadzenie samochodu, stały się codziennością. Zmiana w postrzeganiu kobiet przebiega jednak niezwykle nierównomiernie. Podczas gdy Europejki biegają na szpilkach na spotkania biznesowe, w Afryce i Bliskim Wschodzie wciąż wiele dziewczynek jest poddawanych nieludzkiemu zabiegowi obrzezania.

obrzezanie obrazlife4style

Waris usłyszała od matki: „Twój ojciec pojechał po Cygankę. Ona niedługo się tu zjawi.” Dziewczynka wiedziała, że w jej życiu ma stać się coś ważnego. Była podekscytowana.

Dostała lepszą kolację. Kazano jej pić mniej niż zwykle. Wreszcie wraz z matką wyszła na pustynię. Tam czekała na nią Cyganka. Matka ułożyła dziewczynkę na skale. W zęby włożyła kawałek korzenia i kazała zagryźć. – Spróbuj być dobrym dzieckiem. Bądź odważna dla mamy i wszystko pójdzie szybko – powiedziała.  Waris czuła, że może to nie być tak przyjemna niespodzianka, jak się spodziewała. Była z nią jednak mama, więc przecież nie mogło jej się stać nic złego. Tak przynajmniej myślała.

Znachorka bez słowa sięgnęła do torby i wyciągnęła z niej złamaną żyletkę, na której była zaschnięta krew. Splunęła na nią i niedbale wytarła o ubranie. Matka zasłoniła oczy Waris. – Następna rzecz, którą poczułam to wycinanie mięsa – napisała Dirie w autobiograficznej książce pt. „Kwiat pustyni”. Było słychać jak kobieta tnie. Krew była wszędzie.

Książka Waris stała się bestsellerem. Świat dowiedział się o makabrycznych zabiegach, jakie wciąż są praktykowane w bardzo konserwatywnych społecznościach. Szczególnie ciężką sytuacje mają dziewczynki wywodzące się z afrykańskich plemion, z takiego też pochodzi Waris. Urodziła się w Somalii, w plemieniu pustynnych wędrowców, wychowała się pośród kóz, bydła i wielbłądów, w otoczeniu dzikiej przyrody. W wieku 13 lat dziewczęta z tego plemienia są poddawane rytuałowi obrzezania i wydawane za mąż. Waris postawiła wszystko na jedną kartę i uciekła. Teraz znana jest na całym świecie – nie tylko ze względu na sukcesy w modelingu-ale przede wszystkim, dzięki rozpoczętej walce o zniesienie rytuału obrzezania kobiet w krajach trzeciego świata.

Krwawe „zabiegi” stosowane w niektórych rejonach Afryki nie mają i nigdy nie miały żadnego poparcia w islamie. Przy takim stanowisku twardo obstają muzułmanie. Zwyczaj obrzezania kobiet jest praktyki wynikającą z przedislamskich rytuałów plemiennych, nie znajdującą oparcia w sunnie Proroka Muhammada, więc nie mającą nic wspólnego z religią. Rzeczywistość pokazuje jednak, że historyczne zabobony i naleciałości plemiennych wierzeń, są nadal silne.

W większości państw arabskich, w których okalecza się w ten sposób dziewczynki, obrzezanie jest tematem tabu. Prawie wszystkie Egipcjanki zostają poddane temu brutalnemu zabiegowi – zarówno muzułmanki, jak i chrześcijanki. Nie można o nim rozmawiać głośno, a już na pewno nie z kobietą. Nic dziwnego. Oficjalnie takie praktyki są zakazane, choć w Egipcie doprowadzono do tego zaledwie 7 lat temu. Khitan (czyli wycięcie łechtaczki) został prawnie zabroniony dzięki staraniom Suzanne Mubarak, żony obalonego w 2011 r. prezydenta Hosniego Mubaraka. Prawo stanowione często nie idzie jednak w parze z prawem przestrzeganym. Potrzeba kilku pokoleń, by zmieniła się ludzka mentalność.

W miastach robi to zaufany lekarz. Za odpowiednią sumkę można liczyć na dyskretny „zabieg” w sterylnych warunkach. Wtedy przynajmniej zostaje zniwelowanie zagrożenie życia. Gorzej jest na wsi. Powszechnym zjawiskiem jest fryzjer czy kioskarz pracujący na „2 etaty” i okaleczający dziewczynki brudną brzytwą. O zgrozo, często na prośbę ich matek. Potem zwykle wdaje się zakażenie. Rodziny nie leczą dzieci u lekarza, bo się boją, że lekarz doniesie na policję. Sprowadzają wiejską znachorkę z ziołami, która naciera je całkowicie przypadkowo skonstruowanym wywarem. Jeśli „kuracja” na nic się nie zda, najwidoczniej tak musiało być. Maktub, co oznacza „zapisane”. Tak w Egipcie mówi się o nieszczęściach. Zamiast kierować swoim życiem, zwykle ludzie godzą się z losem, jaki by on nie był.

Jakakolwiek próba rozpoczęcia w państwach arabskich czy afrykańskich tematu obrzezania, jest traktowana w kategoriach wrogiej propagandy. Najbardziej gorliwi fundamentaliści uważają Zachód za cywilizację pozbawioną moralności i zasad. Tym bardziej chełpią się wtedy kultywowaniem „tradycyjnych obrządków” i pielęgnowaniem swojego dziedzictwa. Kobieta wykorzystuje swoje ciało w relacjach z mężczyzną. Kusi go, stanowi zagrożenie i sprowadza na manowce. A zwodzi go zawsze tym, co ma pomiędzy nogami. Dlatego należy to wyciąć. Wtedy kobieta zostaje oczyszczona z grzesznej cechy, jaką obdarowała ją natura. Mąż za to ma pewność, że żona nigdy go nie zdradzi, bowiem od tej pory seks kojarzy się jej tylko z bólem. Aż chciałoby się powiedzieć złośliwie, że „przezorny zawsze ubezpieczony”.

Światowa Organizacja Zdrowia alarmuje, że na całym świecie żyje ok. 130 milionów kobiet, które zostały poddane zabiegowi obrzezania, wycięcia warg sromowych i zaszycia pochwy. Większość ofiar to mieszkanki Afryki, głównie Egipcjanki. 2 lata temu  na forum Zgromadzenia Generalnego ONZ uznano zabieg obrzezania kobiet za pogwałcenie praw człowieka i wezwano do jego natychmiastowej delegalizacji we wszystkich krajach, w których jest praktykowane. Problem w tym, że obrzezanie kobiet jest zabronione oficjalnie we wszystkich tych krajach, ale mało kto się tym przejmuje. Co gorsze, problem zamiast znikać, obejmuje teraz kraje europejskie i mieszkające w nich rodziny imigrantów. Jak podaje brytyjska organizacja kobieca Forward, w Wielkiej Brytanii cały czas zagrożonych okaleczeniem jest ponad 100 tysięcy dziewczynek z imigranckich rodzin. W Wielkiej Brytanii, Francji czy we Włoszech swoje usługi świadczą znachorzy i arabscy lekarze, którzy wykonują po domach zabieg obrzezania dziewczynek.

Katarzyna Mierzejewska

ZOSTAW ODPOWIEDŹ