Kłamstwo w związku

Jaka jest różnica pomiędzy niewinnym kłamstewkiem a niewybaczalnym oszustwem? A może bezpieczniej jest w ogóle zrezygnować z kłamstwa wobec partnera? Czy szczerość zawsze jest najlepszym rozwiązaniem?

www.loveresearchinstitute.com

Skrajności są dwie, i jak to zwykle z nimi bywa, zdarzają się rzadko. Po jednej stronie barykady stoją hedoniści i cynicy, dla których kłamstwo jest manipulacją wpisaną w codzienne kontakty międzyludzkie. Liczy się dla nich wyłącznie własna korzyść i chętnie powiedzą nam wszystko, co chcemy usłyszeć, aby tylko osiągnąć swój cel. Z pewnością takie jednostki się – niestety – zdarzają, nimi nie będziemy się tu zajmować. Ale co z drugą skrajnością? Całkiem sporo osób jest zdania, że kłamstwo w związku ludzi ufających sobie i darzących się wzajemnym szacunkiem jest czymś całkowicie niedopuszczalnym. Przecież możemy być ze sobą szczerzy i nie ukrywać niczego przed sobą, jeśli siebie rozumiemy i akceptujemy. Kłamstwo byłoby zatem jak cios wymierzony przeciwko czystości naszej relacji.

Czy jednak zawsze odpowiedź na pytanie: czy podoba nam się prezent, kiedy nie podoba się wcale, powinna być szczera? Albo kiedy partner chce wiedzieć, czy nie wygląda zbyt grubo w swoim nowym ulubionym swetrze, mamy kazać mu zejść na ziemię i stawić czoło faktom? Intuicja podpowiada, że niekoniecznie.

Najpierw uszeregujmy wiedzę na temat kłamstwa. Psychologowie oceniają, że współcześnie przyzwolenie na kłamstwo w codziennych sytuacjach jest powszechne, a nawet 60 procent naszych rozmów ma charakter „kłamliwy”, to jest po prostu kurtuazyjny, zbywający lub inny. Przykładem powszechnego kłamstwa konwersacyjnego jest odpowiedź „dobrze” na pytanie o samopoczucie, nawet jeśli coś nam akurat doskwiera. Takie kłamstewka uważamy za zupełnie nieważne i godzimy się na nie z wygody lub z uprzejmości. Również nie o takie kłamstwa nam tu chodzi.

Nasz związek ucierpi najbardziej, jeśli będziemy kłamać w celu manipulacji naszym partnerem. Po to, aby uzyskać to, czego my chcemy, żeby zamaskować nasze błędy i przewinienia, by wywołać u niego poczucie winy. Jeśli naprawdę zależy nam na osobie, z którą jesteśmy, takich kłamstw powinniśmy unikać jak ognia – to właśnie one prowadzą do największych kłótni i mogą zatruć każdy, nawet najbardziej „obiecujący” związek. Co więcej, takie kłamstwa wymagają sporo wysiłku z naszej strony, łączenia ze sobą historii i zapamiętywania różnych szczegółów. O ileż łatwiej jest przyznać się do popełnionego błędu albo zdecydować się na kompromis w jakiejś sprawie.

Równie krzywdzące dla naszego partnera mogą być kłamstwa, które wypowiadamy o samych sobie. W taki sposób kłamiemy, kiedy czujemy się zagrożeni, niepewni, chcemy podwyższyć swoją samoocenę, nie akceptujemy czegoś w sobie. Warto się jednak zastanowić, czy zmyślanie na swój temat jest dobrą podstawą dla związku z kimkolwiek. Punktem wyjścia dla każdej bliskiej relacji powinna być akceptacja – zarówno siebie, jak i partnera. Kłamiąc na swój temat, podcinamy sobie skrzydła i nie dajemy sobie szansy  na zbudowanie zaufania pomiędzy nami. Oczywiście na początku każdej relacji chcemy wydać się lepszymi i bardziej atrakcyjnymi, niż nam się wydaje, że jesteśmy. Jeśli jednak nie brniemy w konfabulacje i staramy być szczerzy w stosunku do tej drugiej osoby, ona z pewnością to doceni.

Bywa, że kłamiemy, ponieważ czujemy się w związku zbyt osaczeni, albo potrzebujemy więcej przestrzeni i oddechu. Wówczas lepszym rozwiązaniem będzie rozmowa o naszych potrzebach i ustalenie jakichś reguł. W końcu bycie z kimś to szuka ciągłego kompromisu.

Kłamstwa, o których mowa była na początku, to tak zwane kłamstwa altruistyczne. Posługujemy się nimi, ponieważ nie chcemy kogoś skrzywdzić, chcemy komuś zrobić przyjemność albo wyświadczyć przysługę. To właśnie tego typu kłamstwa stanowią sedno sporu pomiędzy tymi, którzy opowiadają się za absolutną prawdomównością w związku, a tymi, którzy dopuszczają drobne ubarwianie rzeczywistości. Na korzyść kłamstwa tego rodzaju przemawia fakt, że nie są tworzone po to, by skrzywdzić kogokolwiek, ale wręcz przeciwnie. Powinniśmy być jednak ostrożni. Nawet, jeśli nasze chęci są jak najlepsze, jest to balansowanie pomiędzy tym, co akceptowalne i nieakceptowalne dla naszego partnera. W każdym związku sami ustalamy granice naszej szczerości i wyczuwamy, kiedy wypowiadana przez nas prawda jest zbyt brutalna dla drugiej osoby. W kwestiach mniej istotnych może czasem lepiej wywołać uśmiech na twarzy naszego partnera i przymknąć oczy na przecież nieważne niedoskonałości czy przeszkody. Kiedy jednak chodzi o sprawy naprawdę ważne, powinniśmy się zastanowić, czy nasza chęć chronienia drugiej osoby rzeczywiście jej pomoże, a nie zaszkodzi.

Lidia Pustelnik

ZOSTAW ODPOWIEDŹ