Urlop bardzo macierzyński

Historia zaczyna się banalnie – jest chłopak i dziewczyna, biorą ślub i mają dziecko. Później on idzie do pracy, bo ktoś musi utrzymać rodzinę, a ona zostaje w domu, żeby zajmować się juniorem. Urlop macierzyński trwa dwa lata, dziecko rośnie i może niedługo iść do przedszkola. Matka wraca do zawodu, albo woli podtrzymywać ogień domowego ogniska. Nie zawsze zdaje sobie sprawę, że takie zachowanie może mieć poważne konsekwencje w przyszłości.

sheknows.com

Razem z wracającą modą na zakładanie rodziny, pojawia się coraz więcej rozwodów. Samotne matki to dziś nie nowość, a sytuacje, kiedy zostają bez środków do życia zdarzają się coraz częściej. Panie, które decydują się nie łączyć obowiązków domowych z zawodowymi wiele ryzykują. Dotyczy to nie tylko sytuacji, gdy finałem rozstania jest rozwód, ale również niespodziewana śmierć męża. Brak zabezpieczenia materialnego to najczęstszy błąd, który może nas wiele kosztować w przyszłości. Chociaż wydaje się, że takie sprawy nie dotyczą nas, ani najbliższego środowiska, przyszłość może sprawić niespodzianki. Zostać na utrzymaniu i pod dachem rodziców, wraz z dzieckiem – to spore wyzwanie dla młodej kobiety.

Wiele przykładów takich opowieści możemy znaleźć na forach internetowych dla kobiet. Panie skarżą się na swój los, szukają zrozumienia, ale też przestrzegają koleżanki, żeby nie popełniały tych samych błędów. Oceniają wzajemnie swoje postępowanie, szukają rozwiązania. Jednak ich zdania, co do konkretnej sytuacji są podzielone.

– Siostra poznała swojego faceta w wieku 20 lat, w wieku 23 już była jego żoną i urodziła dziecko. Mieszkali w jego mieszkaniu dwupokojowym, w międzyczasie budowali dom. A raczej on budował za swoje, bo siostra nie pracowała. On nieźle zarabiał, ona zajmowała się domem. (…) Żebyście widzieli jak on ją kochał, jak była w pierwszej ciąży, jak siostrzeniec rósł, on w nią był wpatrzony jak w obrazek. Pieniędzy na nic nie żałował – tak Magda opisuje sytuację swojej siostry na stronie Kafeterii. Jej życie zmieniło się totalnie zaledwie w ciągu trzech lat.

– Gdy siostrzeniec skończył trzy lata szwagier powiedział siostrze, że najwyższy czas wracać do pracy, nie chciało jej się, minął rok, a ona w ciąży. I znowu siedzenie w domu. Wkurzony szwagier coraz więcej inwestował w dom i coraz więcej jej wyliczał wszystko. Finał? Dom, działka – wszystko na jego rodziców, siostrę zostawił, bo jak powiedział – ktoś kto siedzi w domu to pasożyt, a nie partner życiowy. Teraz ma sprawę w sądzie rodzinnym, bo on chce zabrać dzieci – pisze dziewczyna.

Siostrę Magdy można oceniać na dwa sposoby: z jednej strony wychowuje dziecko i chce pracować w domu, a jej mąż jest w stanie utrzymać rodzinę, a z drugiej sama jest sobie winna, bo nie chciała mieć własnego, niezależnego źródła dochodu. Stawiając na rodzinę straciła stabilność i życie, które wiodła do tej pory. Jak oceniły ją inne kobiety?

Ta Wredna pisze: – Możliwe, że wyczuł, że go oszukała. Co by się zmieniło, gdyby pracowała? Miałaby swoje pieniądze i pewną stabilizację finansową, nie byłaby całkowicie zależna od męża. I po rozstaniu (z tego czy innego powodu) byłoby jej zdecydowanie łatwiej, mając swoją pensję i alimenty.

Z kolei gość odpowiada: – Mylicie sobie wychowywanie samodzielnie dziecka z siedzeniem w domu. Wychowanie dziecka to praca i do tego ciężka.

Problemy zaczynają się, gdy młoda mama zostaje z dzieckiem sama, nie ma rodziny i wstydzi się prosić o pomoc znajomych. Często jest też tak, że właśnie rodzice namawiają kobiety, żeby zostały w domu, choćby przez kilka lat, zanim dziecko podrośnie, pójdzie do szkoły i zacznie być bardziej samodzielne. Obiecują w zamian pomoc finansową. Jednak kiedy jej zabraknie – młoda mama musi radzić sobie zupełnie sama. Wiele kobiet, które nigdy nie były aktywne zawodowo żałuje swoich decyzji.

Dlaczego tak trudno młodym mamom zmotywować się do powrotu do pracy? Powodem może być zła forma, bo kobieta nie chce pokazywać się publicznie w gorszym niż zwykle stanie. Zmienione, mniej atrakcyjne ciało wymaga długiej pracy. Przy dziecku brakuje czasu na intensywny trening i dbanie o siebie. Kolejny argument to tak zwany „syndrom ucieczki”. Polega na maksymalnym przedłużaniu urlopu, albo ostatecznie zajściu w kolejną ciążę. Dziecko w drodze daje poczucie bezpieczeństwa i pewność, że wolny czas niedługo się powtórzy. Tworzy to system, który, chroni przed nieprzyjemnościami związanymi z pracą.

Decydując się na dziecko w dzisiejszych czasach, można odnieść wrażenie, że ryzykuje się więcej niż utratę sylwetki i wolny czas. Tradycyjny model rodziny zmienia swoją formę i do szczęścia nie wystarcza już liczna, szczęśliwa familia. Pary chcą zjeść przysłowiowe ciastko i mieć ciastko. Warto jednak, żeby kobieta myślała nie tylko o mężu i dzieciach, ale też o sobie, bo sama może stracić najwięcej.

Ada Koperwas

ZOSTAW ODPOWIEDŹ