Kim jest „Bożenka z Klanu”?

agnieszka zmiana sporteuroO „Bożence z Klanu” słyszał chyba każdy. Jeszcze nie tak dawno, oglądaliśmy ją jako malutką córkę Grażyny Lubicz, a dziś jest już dorosłą, piękną, pewną siebie kobietą i… Mistrzynią Świata w tańcu latynoamerykańskim! O tym, czym jest dla niej pasja, z kim pracuje jej się najlepiej na planie serialu i czy kiedykolwiek żałowała, że rozpoczęła karierę w tak młodym wieku opowiedziała nam Agnieszka Kaczorowska.

Joanna Łuszczykiewicz: Czym jest dla Ciebie taniec?

Agnieszka Kaczorowska: Taniec to sport i sztuka w jednym. Treningi wymagają wiele poświęceń i niesamowitej kondycji, ale wszystko to co pokazujemy ma w sobie wiele artyzmu. Taniec jest też sposobem na wyzwolenie siebie. Może być także rodzjem relaksu i czy terapii. Taniec to słowa ubrane w ruch i gesty. To także osobowa interpretacja muzyki… Taniec to szczęście.

J.Ł.: Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z tym „szczęściem”? Od razu zakochałaś się w tej dyscyplinie?

A.K.: Zaczęło się od zwykłej zabawy. Najpierw zajęcia w przedszkolu, potem w Pałacu Kultury, a dopiero potem przeniosłam się do sportowego klubu. Ale rzeczywiście, od razu pokochałam taniec (śmiech).

J.Ł.: Tańczysz niesamowicie. Zdobyłaś wiele prestiżowych tytułów oraz najważniejszy z nich, czyli Mistrzostwo Świata w tańcu latynoamerykańskim. Czy jest coś jeszcze, co chciałabyś osiągnąć w tej dziedzinie?

A.K.: Dziękuję. Uważam, że zawsze można osiągnąć więcej, ale to prawda, że moje marzenie, wraz z tym tytułem Mistrza Świata, się spełniło. Nie mam teraz celów związanych z tą dziedziną w znaczeniu sportowym… Wystarczy. Trzeba pozostać niepokonanym.

J.Ł.: Jak trafiłaś do serialu „Klan”?

A.K.: Z castingu, na który wysłała mnie Pani Dyrektor w przedszkolu. Nie będąc w żadnej agencji, przeszłam najpierw z jednego etapu do drugiego, a potem wygrałam także ten drugi. Miałam 6 lat, nie wiedziałam jeszcze o co chodzi. Dopiero starsza siostra, z którą tam poszłam, wytłumaczyła mi, że będę występować w telewizji. Zaczęłam się cieszyć.

J.Ł.: Byłaś wtedy małą dziewczynką. Dorastałaś na planie. Jak udawało Ci się pogodzić pracę ze szkołą, przyjaciółmi i rodziną?

A.K.: Najważniejsza to dobra organizacja i zawsze to powtarzam. Były ciężkie momenty, ponieważ zawsze miałam dużo obowiązków, ale nigdy niczego nie zawaliłam. Mama nauczyła mnie rzetelności i jestem jej wdzięczna za całą pomoc jaką mi ofiarowała.

J.Ł.: Czy ze względu na pracę w serialu doświadczałaś nieprzyjemnych sytuacji, ze strony swoich rówieśników lub innych osób?

A.K.: Zdarzało się, że ci zawistni rówieśnicy mi dokuczali, ale to normalne.

J.Ł.: Jak sobie z tym radziłaś?

A.K.: Starałam się na to nie zwracać uwagi. Czasami mnie to denerwowało, ale zazwyczaj wchodziło jednym uchem i wychodziło drugim.

J.Ł.: Nie boisz się, że rola „Bożenki z Klanu” trochę Cię zaszufladkowała?

A.K.: Poniekąd na pewno, ale to nie znaczy, że nie udowodnię, że życie aktora to cały regał pełen szufladek i w każdej chwili można zamknąć jedną, aby otworzyć inną, potem coś schować do kolejnej, a na koniec spojrzeć do pierwszej czy wszystko leży na miejscu (śmiech).

J.Ł.: Z kim najlepiej pracuje Ci się na planie „Klanu”?

A.K.: Ze wszystkimi pracuje mi się fantastycznie, choć na pewno najbliżej byłam ze swoimi filmowymi rodzicami (Małgorzata Ostrowska-Królikowska i Piotr Cyrwus). Oni mnie najwięcej nauczyli. Obecnie dużo scen mam z Konradem Darochą i wydaje mi się, że fajnie nam to idzie. Pojawienie się pana Daniela Olbrychskiego na planie było również bardzo miłym spotkaniem, ponieważ praca z nim to ogromna przyjemność, a przy okazji mogłam zaciągnąć pewnych wskazówek.

J.Ł.: Był taki moment, w którym żałowałaś tego, że grasz w serialu?

A.K.: W nastoletnim okresie miałam momenty przemęczenia i znudzenia, zwłaszcza gdy moja rola nie wybiegała poza drobne kwestie, ale to uczucie bardzo szybko mijało, ponieważ zawsze lubiłam tam być. Gdy potem moje wątki zaczęły się rozbudowywać, moja radość wzrastała. Nigdy nie żałowałam. Ja niczego w życiu nie żałuję.

J.Ł.: Czy wiążesz swoją przyszłość z aktorstwem? Masz w tym kierunku jakieś plany?agnieszka zminaa sporteuro

A.K.: Tak! Rozwijam się aktorsko. Ciągle się uczę. Z resztą aktorzy zawsze powinni się szkolić w różnych kierunkach i podnosić swoje umiejętności. Uczestniczę w różnych warsztatach, pracuję nad głosem i ciałem. Mam również różne plany, o których na razie nie chcę mówić.

J.Ł.: W jakich rolach chciałabyś się zaprezentować? Jakie postaci Cię intrygują?

A.K.: Chciałabym podjąć wyzwanie ról przeciwnych do mojej delikatnej urody. Mogłabym zagrać czarny charakter, co oczywiście wymagało by dużo pracy, ale to jest właśnie najciekawsze – wcielanie się w postać skrajnie różną od nas samych. Intryguje mnie wszystko co niepospolite, ciekawe i zagadkowe.

J.Ł.: Kto jest dla Ciebie wzorem i idolem, jeśli chodzi o aktorstwo?

A.K.: Na to pytanie pewnie każda kobieta odpowie, żę Meryl Streep. I tak też jest w moim przypadku. Choć jest jeszcze wiele wspaniałych aktorek, które cenię za poszczególne role. Na pewno nikogo nie chcę naśladować. Mogę czerpać z ich pracy, ale tworzyć coś nowego.

J.Ł.: Jak radzisz sobie z mediami? Chciałabyś bywać na pierwszych stronach gazet?

A.K.: Mam do tego zupełnie obojętny stosunek. Jestem – nie przeszkadza mi to, nie ma mnie – nie wymyślam, jak się tam znaleźć. Media są tylko środkiem przekazu i najgorsze jest to gdy przekłamują, dlatego na pewno nie są żadnym wyznacznikiem wartości jakiejś osoby.

J.Ł.: Co myślisz o polskim show-biznesie?

A.K.: Polski show-biznes? O czym mówisz? (śmiech) Nie mnie go oceniać…

J.Ł.: A zgodziłabyś się wziąć udział w rozbieranej sesji zdjęciowej?

A.K.: Może kiedyś się zgodzę, jak już będę dobrą i szanowaną aktorką z sukcesami na koncie. Na pewno nie teraz, kiedy zaczynam. Nie chcę w ten sposób do niczego dochodzić.

J.Ł.: Jeśli miałabyś wybierać, to wybrałabyś taniec czy aktorstwo?

A.K.: Nigdy nie wybiorę, ponieważ te dwie formy artystyczne bardzo ze sobą współgrają. Teraz stawiam na rozwój aktorski, ale taniec zawsze będzie w moim życiu w takiej czy innej formie.

J.Ł.: Wymień 3 główne cechy określające Twój charakter.

A.K.: Pracowitość. Rzetelność. Pomysłowość.

J.Ł: Co najbardziej cenisz w ludziach?

A.K.: Bardzo cenię pełne zaangażowanie. Uwielbiam ludzi, którzy to co robią, robią na 100%. Sama taka jestem i oczekuję tego od innych, a niestety jest to rzadko spotykane.

J.Ł.: Gdzie widzisz siebie za 10 lat?

A.K.: U boku kochającego mężczyzny z dzieckiem/dziećmi, grając w filmach i teatrze, robiąc wszystko to co kocham i mając ciągle nowe cele.

J.Ł.: Mam nadzieję, że to wszystko się spełni. Dziękuję za rozmowę!

A.K.: Dziękuję.

Rozmawiała: Joanna Łuszczykiewicz, fot. Beata Michalczyk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ