Gessler znów rzuca jedzeniem w programie: Mam ci to wylać na łeb?
Magda Gessler nakręca 15 sezon programu „Kuchenne rewolucje”, a na przestrzeni lat kilkukrotnie była pozywana za ubliżanie restauratorom i zrujnowanie opinii ich lokalu. W ostatnim odcinku znana restauratorka po raz kolejny rzucała jedzeniem.
W pierwszym odcinku nowego sezonu Gessler odwiedziła restaurację w Czeladzi „Lawendowy Dom”, która inspirowana jest prowansalską kuchnią. Niestety od dłuższego czasu właściciele lokalu dokładali do biznesu.
– Potrafimy dołożyć 4-5 tysięcy złotych w miesiącu.
– Czasami idzie jedna zupa w ciągu dnia i to jest wkurzające – mówili przed kamerami właściciele lokalu.
Zagadkowe „aioli”
Problemy pojawiły się już u podstaw. Restauratorka przepytywała właścicieli i kucharza ze znajomości kuchni prowansalskiej, okazało się, że nie wiedzieli, co oznacza „aioli”.
– Nie można robić takich abstrakcji w restauracji! To jakbyś napisał mięso, a w środku była sałata – denerwowała się Gessler.
Okazało się, że restauracja nie potrafiła podać nawet dobrej herbaty. Prowadząca program stwierdziła, że przypalili wodę.
– To śmierdzi! – mówiła Gessler trzymając czajnik elektryczny. Powinniście zadbać o jak najlepszą jakość wody. Ta herbata jest mętna i to się bardzo czuje!
Później było jeszcze gorzej. Przyniesione gołąbki, grillowany kurczak, a nawet sałatka nie spełniły wymogów restauratorki.
– Wiesz jak to wygląda? Jak jelito grube. To jest po prostu zwyczajnie ohydne – mówiła o gołąbkach.
– Kukurydza w Cezarze?! – krzyczała Gessler rzucając talerzem o stół.
Na widok zupy z dodatkiem ulepszaczy zagroziła, że wyleje ją właścicielowi na głowę.
– Mam ci to wylać na łeb? – pytała.
Gessler bawi się w terapeutkę
Przyczyny biznesowych problemów, restauratorka zaczęła doszukiwać się w prywatnych problemach właścicieli. Jej zdaniem szef kuchni jest zadufany w sobie.
– Nie macie zielonego pojęcia o tym. Jesteś strasznie zadufany w sobie. Wiecie z czego słynie Prowansja? Nie macie żadnej energii – stwierdziła.
Później Gessler posunęła się jeszcze dalej i wylała na właściciela lokalu herbatę.
Restauratorka miała trochę litości tylko dla 34-letniej Małgosi, która jak się okazało, zmaga się z poważną chorobą.
– Mam przewlekłe zapalenie jelita grubego. Leczę się od 10 lat. Jest to męcząca i poważna choroba. Boli mnie wszystko – ujawniła właścicielka lokalu.
– Musisz skoncentrować się na sobie i na swoim dziecku. Potrzebujesz pomocy. Dlaczego ty ją ciągasz tutaj? – mówiła restauratorka. Ona musi zostać w domu i musi się wyleczyć. Powinieneś być mężczyzną, a nie ciapciakiem! – skwitowała,.
– Muszę płacić ludziom i nie mam za co. Samemu to można w sklepie pracować. Jestem kierowcą, magazynierem, kucharzem i pomocą kuchenną – tłumaczył się mąż Małgosi.
– Nie potrafisz przyznać się do braku wiedzy, twoje ego jest za duże. Nie mam weny, żeby ci pomóc. Musze się zastanowić – mówiła prowadząca.
„Zrobiła z niego debila”?
Restauratorka postanowiła zmienić nazwę restauracji na „Francuską bajaderę”, a następnie wysłała jej pracowników na rynek, gdzie mieli rozrabiać kruche ciasto. Z pomocą przyszedł nawet burmistrz miasta.
Po powrocie do lokalu, ponownie wybuchł konflikt.
– Nie ma pani racji, w tym jak pani mnie potraktowała. Zrobiła pani ze mnie debila! – zarzucił restauratorce właściciel lokalu.
– Przykro mi, że myślisz ze chcę cię udupiać, bo tak naprawdę udupiasz się sam -odpowiedziała.
Ostatecznie jednak, rewolucja należała do udanych. Choć w odcinku pojawiło się wiele wrzasków i kłótni, plan Magdy Gessler wypalił. Nawet internauci poparli restauratorkę twierdząc, że właścicielom lokalu się należało.
– Urażone męskie ego, aż się słuchać nie da tego człowieka, który nazywa się „restauratorem” zamiast wykorzystać tę szansę i zacząć słuchać i robić to wiecznie mówi o tym samym.
– Jaki ten właściciel jest irytujący! Arogancki buc!
– Brawo dla Magdy za cierpliwość. Właściciel przerost ambicji, ale dobrze, bo kubeł zimnej wody go otrzeźwił – pisali internauci.
Oglądaliście?
Fot. Instagram magdagessler_official