Era youtuba – lifestyle’owy vloging

ID-100112939Dawno, dawno temu jedynym sposobem przekazywania opinii w społeczeństwie był marketing szeptany. Oczywiście wtedy nazywał się inaczej – np. poczta pantoflowa – ale już pełnił ważną rolę w kreowaniu zachowań konsumenckich. Ale potem nastąpiła rewolucja. Pojawił się internet, a w raz z nim szersza możliwość dzielenia się swoimi spostrzeżeniami. Najpierw na forach i w komentarzach do artykułów, potem na blogach autorskich. Dziś króluje tzw. vloging.


Jak to się robi?

Włączamy kamerkę, wypowiadamy się na dany temat, umieszczamy film w internecie i od tej pory może nas oglądać cały świat! A że dziewczyny lubią rozmawiać o kobiecych sprawach typu uroda, zdrowie i czas wolny – kanały lifestyle’owe wyrastają jak grzyby po deszczu i cieszą się ogromnych zainteresowaniem. Niektóre vlogerki stają się punktem odniesienia w sprawach mody, makijażu czy treningu odchudzającego i właśnie ich porady oraz polecenia produktów kosmetycznych są kluczowe dla tysięcy subskrybentek.

 

O czym się mówi?

Otóż, o wszystkim. Youtubowiczki prowadzące kanały lifestyle’owe skupiają się najczęściej na urodzie, zdrowym trybie życia, modzie i makijażu. Niektóre rozszerzają zakres tematów o dbanie o dom, gotowanie, podróże czy książki. Wśród filmów znajdziemy zarówno recenzje, jak i testy na żywo wielu kosmetyków, osobiste plany pielęgnacyjne w praktyce, sprawozdania z zakupów, vlogi z podróży, a nawet obszerne prezentacje pustych opakowań po zużytych produktach wraz z opiniami na ich temat (słynny „projekt denko”).

 

Czy to przydatne?

Z jednej strony – śledzenie tego typu kanałów generuje apetyt na chwalone produkty. Mimo, że posiadamy już trzy rodzaje maseł do ciała, kupujemy czwarte, ponieważ znana „guru” z youtube’a wczoraj je polecała i trzeba wypróbować. Takie zachowanie oczywiście może prowokować do zakupów niepotrzebnych, impulsywnych, a nawet prowadzić do zakupoholizmu (do czego z resztą przyznaje się wiele vlogerek). Jeśli jednak przejdziemy już przez fazę pt. „Muszę to mieć!”, vlogi urodowo-lifestyle’owe stają się skarbnicą wiedzy i nierzadko bardzo pomysłowych porad. Jeśli planujemy zakup np. drogiego kremu – właśnie na youtubie znajdziemy jego szczegółową recenzję. W ten sposób uniknąć możemy nieprzyjemnych rozczarowań. Kanały zagraniczne pozwalają nam odkrywać nowe marki, które w Polsce nie są dostępne, a mogą stać się idealną odpowiedzią na nasze potrzeby.sporteuro.jpg

Fenomen

Nie oszukujmy się – śledzenie kanału urodowego na youtubie może uzależniać. Vlogerki zawojowały wiele środowisk konsumenckich. Ich popularność sięgnęła takiego poziomu, że producenci hojnie obdarowują youtubowiczki swoimi produktami w nadziei na pozytywną recenzję lub choćby pokazanie ich przed kamerą. A po drugiej stronie tysiące subskrybentek z podziwem ogląda kolejne filmy zadbanych i interesujących dziewczyn, które zachwycają nie tylko urodą, ale także pomysłowością, ciekawością świata i pracowitością. W ten sposób na pozór zwyczajne dziewczyny stają się idolkami innych zwyczajnych dziewczyn. Oczywiście, jak to w wirtualnej przestrzeni bywa, tzw. hejterów nie brakuje, co tylko potwierdza zakres zjawiska i jego fenomen.

 

Żaneta Sławińska, fot.

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ