Dziewczyny, G-Eazy znowu wolny!

W showbusinessie jak w kalejdoskopie – ciągłe zmiany to normalna sprawa. Dzisiaj przybywam z wiadomością, że bożyszcze dziewczyn na całym świecie, znowu jest singlem!

Mowa o G-Eazym – czyli właściwie Gerald Earl Gillum, amerykańskim raperze i producencie muzycznym. Jego kariera to pasmo sukcesów. Każdy z jego album to tak zwany kokosowy interes. Jak na amerykańskiego rapera przystało, nie stroni on od afer, z jego udziałem w roli głównej. Nie zabrakło tu więc naciągnięcia prawa. G-Eazy został zatrzymany w Szkocji, pod pretekstem posiadania oraz zażywania narkotyków. Co więcej został podejrzany o napaść – rzekomo uderzył strażnika. Raper musiał wtedy zapłacić niemałą sumkę za swoje wykroczenie. Te i inne afery nie przeszkadzają jednak w uwielbieniu do niego, jego zagorzałych fanek z całego świata. Potwierdzone info – sama widziałam co się działo z moimi koleżankami przed jego koncertem w Polsce. Biorąc pod uwagę jego miły w odbiorze głos i wizerunek niegrzecznego i tajemniczego faceta – nic w tym dziwnego. 

Do tej pory znane były w mediach jego miłosne peryferie związane z Halsey. Amerykańską autorką tekstów i piosenkarką. Artystka, jak przyznała w jednym z wywiadów – jest biseksualna, jednak od roku 2017 jej losy związane są z raperem G-eazy. Wtedy też oficjalnie ujawnili się na Instagramie. I od wtedy też śledzić możemy ich wzloty i upadki.

Pierwsze doniesienia o tym, że nie do końca się im układa, pojawiły się w mediach w lipcu. Wtedy jednak wrócili do siebie z prędkością światła. Ostatnio wydawać by się mogło, że u nich wszystko w jak najlepszym porządku. Jak jednak donoszą pogłoski – para znowu się rozstała. Czy tym razem rozstanie to traktować poważnie? Sama nie wiem, w końcu u tej pary wszystko możliwe – rychły powrót również. Ale o co poszło? Podobno o karierę. Każdy chce się na niej skupić, a jak wiadomo nie można mieć wszystkiego, więc dzieję się to kosztem drugiej osoby. Hmmm… czy sytuacja wymaga większego komentarza? Nie od dziś wiadomo, że ciężko wiązać się z kimś ze swojej branży. Wpajano nam to już od najmłodszych lat – nie warto wojować na swoim podwórku. Co mniej -więcej oznacza tyle, że po prostu nie warto wiązać się z kimś z tej samej klasy, grupy, a następnie pracy. Czemu? Takie związki podobno dużo bardziej narażone są na niewypał. Ciężko żyć i jednocześnie rywalizować ze swoim partnerem. W końcu kiedy oboje chcecie być najlepsi, jesteście tak samo przebojowi i pracowici – żaden nie odpuści. Chyba nie bez powodu tak wiele par z przemysłu rozrywkowego nie potrafi przetrwać próby czasu. I chyba także również dlatego takie związki są tymi wzbudzającymi najwięcej emocji. Czekamy więc na rozwój akcji. 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ