Być singielką i nie zwariować

Stało się – już co trzecia Polka jest singielką. Co jest z nimi nie tak? Nie każdemu mieści się w głowie, że nic – wiele z nich to piękne, mądre, niezależne kobiety, dla których życie w pojedynkę to własny, świadomy wybór.

thecityblogger.com

Dlaczego ktoś wybiera życie w samotności, skoro miłość to najpiękniejsza rzecz na świecie, pytają moje zakochane, zaręczone, zamężne koleżanki. Te bez zobowiązań szybko odpowiadają, że może to prawda, ale one nie chcą byle kogo, po to tylko, by uciszyć utyskiwania rodziców i zdjąć z barków społeczną presję. Są wykształcone, obyte, z perspektywami, i takich też chcą partnerów. Tym, którzy chcieliby zrobić z nich siedzące w domu gosposie, zahukane najlepsze przyjaciółki ich matek albo niemądre, choć urocze księżniczki, dziękują. Żaden mężczyzna nie będzie im mówić, co mogą, a czego nie mogą robić. Nie będą z nikim negocjować, jak urządzić mieszkanie. Jeśli chcą pojechać w weekend w góry – robią to. Jeśli zamierzają spędzić wszystkie wieczory w tym miesiącu na nauce ikebany, z pewnością tak będzie.

Według danych zebranych przez Główny Urząd Statystyczny, na około 100 mężczyzn w Polsce przypada 111 kobiet. W dużych miastach sytuacja jest jeszcze bardziej dramatyczna – w Warszawie na 100 mężczyzn kobiet przypada już 119. Nic więc dziwnego, że coraz trudniej znaleźć kogoś, kto spełniałby oczekiwania nowoczesnych singielek.

Tylko czy te wymagania rzeczywiście są aż tak wysokie? A może są po prostu normalne? Magda (32 l.) opowiada o swoim ostatnim związku. Poznali się dzięki pracy, mieli podobne wykształcenie i działali w tej samej branży. Po kilku miesiącach zamieszkali razem i wszystko się posypało. Może to było zbyt szybko, zastanawia się trzydziestolatka. Kiedy zmęczeni wracali do domu, on siadał przed komputerem i czekał, aż ona zrobi obiad i potem po nim posprząta. „Ciągle się czepiasz, przecież w zeszłym tygodniu zrobiłem makaron”. „Dlaczego nie mam już czystych koszulek?” „Nie kupiłaś mi piwa na wieczór?”. W końcu dała spokój, wychowanie od nowa dorosłego faceta, tak, aby rozumiał, że nie jest młodszą wersją jego matki, było ponad jej siły.

Wiele dziewcząt nie zgadza się jednak z opinią, że singielkom chodzi o niezależność i po prostu czekają na kogoś, kto je doceni i zaakceptuje. Zdaniem Patrycji (23 l.) ich podejście do związków zdradza całkowite oderwanie od rzeczywistości – czekanie na księcia z bajki nie ma żadnego sensu, ponieważ ten nie istnieje. Z kolei wielu psychologów uważa, że skupienie się na karierze zawodowej kosztem życia uczuciowego w dłuższej perspektywie może doprowadzić do nerwicy i depresji.

Marta (28 l.) od dwóch lat jest sama. Nie ukrywa, że jest w wieku, w którym chciałaby mieć kogoś na stałe, ale strasznie denerwują ją znajomi, którzy chcą znaleźć jej chłopaka za wszelką cenę. Kiedy spotyka się z którąś z „zaobrączkowanych” koleżanek, ich współczucie i troska doprowadzają ją do białej gorączki. Przecież nie jest chora, nie potrzebuje niczyjej litości. Skoro tak się złożyło, że teraz nie ma nikogo, chyba powinna cieszyć się innymi aspektami życia, a nie desperacko polować na mężczyzn. Dziewczyna ma wiele pasji – windsurfing, kajaki, brydż – które dają jej satysfakcję i poczucie, że się stale rozwija. Jeśli pisane jest jej poznać kogoś wartościowego, to tak będzie, lecz wątpliwe, że przyczynią się do tego wysiłki wścibskich koleżanek.

Jednak nie wszystkie singielki szukają partnera, tylko nie mogą znaleźć nikogo odpowiedniego. Na drugim biegunie znajdują się bowiem te, których stały związek w ogóle nie interesuje. Należy do nich Ania (25 l.), doktorantka medycyny, która przyznaje, że praca, praktyki, zajęcia na uczelni, dodatkowe projekty, są tym, co wypełnia jej życie dosłownie od rana do nocy. Dla niej praca jest również największą pasją, a świadomość, że wyniki jej badań mogą pomóc wielu ludziom, jest dla niej źródłem największej satysfakcji. Nie potrafiłaby zrezygnować choćby z części swoich zajęć i planów. Od czasu do czasu zdarzają jej się flirty i romanse, ale nigdy „na poważnie”. I na razie dobrze jest tak, jak jest.

Dlaczego więc czasami tak trudno jest nam zaakceptować szczęście wolnej, niezależnej koleżanki, kiedy same właśnie wijemy z partnerem wspólne gniazdko? Prawdopodobnie dlatego, że trudno jest nam zrozumieć, że dla innych osób szczęście może wyglądać inaczej, niż dla nas. Warto jednak odpuścić koleżance – singielce. Każdy ma prawo szukać satysfakcji z życia tam, gdzie wydaje mu się to najbardziej właściwe, o ile oczywiście nikogo przy tym nie krzywdzi. A przecież chyba żadna z nas nie chciałaby przeistoczyć się we wścibską „ciotkę”, zamęczającą wszystkich dokoła dobrymi radami!

Stało się – już co trzecia Polka jest singielką. Co jest z nimi nie tak? Nie każdemu mieści się w głowie, że nic – wiele z nich to piękne, mądre, niezależne kobiety, dla których życie w pojedynkę to własny, świadomy wybór.

Dlaczego ktoś wybiera życie w samotności, skoro miłość to najpiękniejsza rzecz na świecie, pytają moje zakochane, zaręczone, zamężne koleżanki. Te bez zobowiązań szybko odpowiadają, że może to prawda, ale one nie chcą byle kogo, po to tylko, by uciszyć utyskiwania rodziców i zdjąć z barków społeczną presję. Są wykształcone, obyte, z perspektywami, i takich też chcą partnerów. Tym, którzy chcieliby zrobić z nich siedzące w domu gosposie, zahukane najlepsze przyjaciółki ich matek albo niemądre, choć urocze księżniczki, dziękują. Żaden mężczyzna nie będzie im mówić, co mogą, a czego nie mogą robić. Nie będą z nikim negocjować, jak urządzić mieszkanie. Jeśli chcą pojechać w weekend w góry – robią to. Jeśli zamierzają spędzić wszystkie wieczory w tym miesiącu na nauce ikebany, z pewnością tak będzie.

Według danych zebranych przez Główny Urząd Statystyczny, na około 100 mężczyzn w Polsce przypada 111 kobiet. W dużych miastach sytuacja jest jeszcze bardziej dramatyczna – w Warszawie na 100 mężczyzn kobiet przypada już 119. Nic więc dziwnego, że coraz trudniej znaleźć kogoś, kto spełniałby oczekiwania nowoczesnych singielek.

Tylko czy te wymagania rzeczywiście są aż tak wysokie? A może są po prostu normalne? Magda (32 l.) opowiada o swoim ostatnim związku. Poznali się dzięki pracy, mieli podobne wykształcenie i działali w tej samej branży. Po kilku miesiącach zamieszkali razem i wszystko się posypało. Może to było zbyt szybko, zastanawia się trzydziestolatka. Kiedy zmęczeni wracali do domu, on siadał przed komputerem i czekał, aż ona zrobi obiad i potem po nim posprząta. „Ciągle się czepiasz, przecież w zeszłym tygodniu zrobiłem makaron.” „Dlaczego nie mam już czystych koszulek?” „Nie kupiłaś mi piwa na wieczór?” W końcu dała spokój, wychowanie od nowa dorosłego faceta, tak, aby rozumiał, że nie jest młodszą wersją jego matki, było ponad jej siły.

Wiele dziewcząt nie zgadza się jednak z opinią, że singielkom chodzi o niezależność i po prostu czekają na kogoś, kto je doceni i zaakceptuje. Zdaniem Patrycji (23 l.) ich podejście do związków zdradza całkowite oderwanie od rzeczywistości – czekanie na księcia z bajki nie ma żadnego sensu, ponieważ ten nie istnieje. Z kolei wielu psychologów uważa, że skupienie się na karierze zawodowej kosztem życia uczuciowego w dłuższej perspektywie może doprowadzić do nerwicy i depresji.

Marta (28 l.) od dwóch lat jest sama. Nie ukrywa, że jest w wieku, w którym chciałaby mieć kogoś na stałe, ale strasznie denerwują ją znajomi, którzy chcą znaleźć jej chłopaka za wszelką cenę. Kiedy spotyka się z którąś z „zaobrączkowanych” koleżanek, ich współczucie i troska doprowadzają ją do białej gorączki. Przecież nie jest chora, nie potrzebuje niczyjej litości. Skoro tak się złożyło, że teraz nie ma nikogo, chyba powinna cieszyć się innymi aspektami życia, a nie desperacko polować na mężczyzn. Dziewczyna ma wiele pasji – windsurfing, kajaki, brydż – które dają jej satysfakcję i poczucie, że się stale rozwija. Jeśli pisane jest jej poznać kogoś wartościowego, to tak będzie, lecz wątpliwe, że przyczynią się do tego wysiłki wścibskich koleżanek.

Jednak nie wszystkie singielki szukają partnera, tylko nie mogą znaleźć nikogo odpowiedniego. Na drugim biegunie znajdują się bowiem te, których stały związek w ogóle nie interesuje. Należy do nich Ania (25 l.), doktorantka medycyny, która przyznaje, że praca, praktyki, zajęcia na uczelni, dodatkowe projekty, są tym, co wypełnia jej życie dosłownie od rana do nocy. Dla niej praca jest również największą pasją, a świadomość, że wyniki jej badań mogą pomóc wielu ludziom, jest dla niej źródłem największej satysfakcji. Nie potrafiłaby zrezygnować choćby z części swoich zajęć i planów. Od czasu do czasu zdarzają jej się flirty i romanse, ale nigdy „na poważnie”. I na razie dobrze jest tak, jak jest.

Dlaczego więc czasami tak trudno jest nam zaakceptować szczęście wolnej, niezależnej koleżanki, kiedy same właśnie wijemy z partnerem wspólne gniazdko? Prawdopodobnie dlatego, że trudno jest nam zrozumieć, że dla innych osób szczęście może wyglądać inaczej, niż dla nas. Warto jednak odpuścić koleżance – singielce. Każdy ma prawo szukać satysfakcji z życia tam, gdzie wydaje mu się to najbardziej właściwe, o ile oczywiście nikogo przy tym nie krzywdzi. A przecież chyba żadna z nas nie chciałaby przeistoczyć się we wścibską „ciotkę”, zamęczająca wszystkich dokoła dobrymi radami! Normal 0 21 false false false PL X-NONE X-NONE /* Style Definitions */ table.MsoNormalTable {mso-style-name:Standardowy; mso-tstyle-rowband-size:0; mso-tstyle-colband-size:0; mso-style-noshow:yes; mso-style-priority:99; mso-style-parent:””; mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt; mso-para-margin-top:0cm; mso-para-margin-right:0cm; mso-para-margin-bottom:10.0pt; mso-para-margin-left:0cm; line-height:115%; mso-pagination:widow-orphan; font-size:11.0pt; font-family:”Calibri”,”sans-serif”; mso-ascii-font-family:Calibri; mso-ascii-theme-font:minor-latin; mso-hansi-font-family:Calibri; mso-hansi-theme-font:minor-latin; mso-fareast-language:EN-US;}

ZOSTAW ODPOWIEDŹ