Babcia XXI wieku

Babcia nie może zająć się dziś małą Anią. Ma jogę, spotkanie z przyjaciółką i chciała zobaczyć ten nowy film z Dorocińskim. Córka ma pretensje, bo przecież praca, mąż w delegacji, a opiekunka pozostaje nadal w sferze marzeń. Konflikt na linii matka-córka to niejako produkt transformacji ustrojowej. Współczesne babcie chcą korzystać z życia i mają do tego prawo. Córki niby rozumieją, ale gdy w grę wchodzi ich kariera, złoszczą się i wymagają od nich bycia pełnoetatową opiekunką. Tak jak to było w PRL-u.

babcia obraz life4style

W czasach Polski Ludowej, role społeczne kobiet ewoluowały w sposób naturalny. Głównie ze względu na takie, a nie inne realia i brak możliwości pójścia odmienną drogą. Skoro na własne M czekało się zwykle kilkanaście lat, mieszkanie z rodzicami lub teściami, było dla młodego małżeństwa czymś całkowicie normalnym. Żyjąc pod jednym dachem, ciężko byłoby odciąć się babciom od opieki nad wnukami. Nie miały też do dyspozycji zbyt wielu rozrywek, którymi mogły zapełnić czas. Kobieta poświęcająca się rodzinie, miała z resztą zakodowane, że taka właśnie jest kolej rzeczy. Młodzi powinni pracować (nie musieli jeździć za pracą, więc krewni spokojnie mogli żyć blisko siebie), a seniorzy dbać o najmłodszą generację, tak by umacniać więzi w tradycyjnej, wielopokoleniowej rodzinie. Kobiety zdecydowanie wcześniej rodziły dzieci, a więc świeżo upieczone babcie były młodymi, pełnymi werwy emerytkami. Dziś za sprawą wydłużającego się wieku emerytalnego, nie mogą zajmować się wnukami z powodu obowiązków zawodowych.

Kobiety, które rodziły w późnym PRL-u, czyli dzisiejsze emerytki, nie mają ochoty powtarzać scenariusza życiowego własnych matek, dla których rola oddanej rodzinie babci była oczywista. Głównie ze względu na to, że więzi rodzinne były tym, co dawało nadzieję i spokój ducha w ciężkich czasach. Córki, rzadko pamiętające już czasy socjalizmu,  często nadal mają w głowie stereotypowy obraz babci, jaki wykształcił się w społeczeństwie. Ich matki, coraz częściej od tego obrazu odbiegają. Wtedy rodzi się konflikt. Córka niby wie, że mama ma własne życie, lecz nieświadomie liczy na powtórkę z własnego dzieciństwa, czyli babcię jako rodzinne dobro naturalne. Jest w nas takie dziwne przeświadczenie, że nasze matki w magiczny sposób z kobiet pracujących, stają się w dogodnym dla nas momencie, poczciwymi babciami zasiadającymi w fotelu bujanym z  szydełkiem w ręku i wnukiem na kolanach. Rezygnacja z życia prywatnego i własnych aspiracji zdaje się być naturalna. Może dlatego, że współczesne 30latki dobrze pamiętają, kto odbierał je z przedszkola, a na hasło wakacje, wspominają mały domek na wsi, w którym babcia pichciła dla nich pierogi.  

Wygląda na to, że oprócz nowego podziału ról według płci czeka nas nowy podział ról kobiecych pokoleń. Ciężko się temu dziwić. Skoro społeczeństwo ma dostęp do coraz nowych możliwości, nic dziwnego, że ewolucja zachowań powinna objąć także seniorów. Na Zachodzie już funkcjonuje powiedzenie, że życie zaczyna się na emeryturze. Dzieci są już odchowane, a nowo kupiony camper gotowy na przejażdżkę po Europie.

Nie oznacza to, że współczesna babcia, to zimna, dystyngowana dama, która boi się wziąć na ręce bobasa, w obawie o swój żakiet. Każda babcia zawsze z rozkoszą zajmie się swoim nowym oczkiem w głowie, bo wnuki kocha się równie mocno, jak dzieci. Jedno jednak nie wyklucza drugiego. Super babcia chętnie zabierze malucha na wakacje, odbierze go ze szkoły, upichci ciasto i odciąży swoją zapracowaną córkę. Często młode mamy, mogą liczyć tylko na taką formę pomocy. Boją się wypaść z rynku pracy, przedłużania urlopu macierzyńskiego czy notorycznego wychodzenia wcześniej z biura, żeby tylko zdążyć odebrać dziecko ze świetlicy. Ważne, żeby wciąż traktowały zachowanie swoich matek w kategoriach miłego gestu, przysługi, a nie obowiązku.

Katarzyna Mierzejewska

ZOSTAW ODPOWIEDŹ