Odważne wyznanie znanej trenerki fitness: Samopoczucie na co dzień sięgało dna

Na Instagramie widzisz uśmiechnięte dziewczyny, które chwalą się swoją wysportowaną, idealną sylwetką? Wiele z nich przekonuje, że dzięki katorżniczym treningom i restrykcyjnej diecie nie tylko ich ciało wygląda znacznie lepiej, ale one same czują się dużo bardziej szczęśliwe i spełnione. Nie wspominają jednak o ciemnych stronach prowadzenia przesadnie zdrowego stylu życia. Magda Foeller, jako pierwsza polska trenerka fitness opowiada, że życie pod presją ciężkich treningów i rygorystycznego odżywiania wcale nie jest usłane różami i może stać się „więzieniem”, z którego trudno się wydostać! Przeczytajcie odważne wyznanie trenerki!

Instagram/ssizecodebymagdafoeller

W byciu „fit” też jest haczyk!

Magda Foeller jest licencjonowanym trenerem personalnym z kilkuletnim doświadczeniem, trenerem rozwoju osobistego i doradcą żywieniowym. Na co dzień współpracuje z osobami, które potrzebują poprawy życia na zdrowsze i lepsze poprzez zmianę swoich złych nawyków. Trenerka pokazuje również, że dzięki satysfakcjonującej sylwetce można uzyskać większą pewność siebie oraz lepsze samopoczucie. Jednak, uwaga! W powyższych zdaniach jest pewien haczyk!

Szczere wyznanie

Od niedawna Magda Foeller ostrzega, że pogoń za wysportowanym ciałem i przestrzeganie rygorystycznej diety nie powinno stać się celem życia. Nadmierne dbanie o swoją formę może stać się utrapieniem, którego zgubne skutki odbiją się na naszym zdrowiu, psychice oraz relacjach z najbliższymi. Foeller przekonuje również, że czas poświęcony swoim wyzwaniom jest niezwykle cenny, jednak trzeba umieć go pogodzić z czasem poświęconym drugiemu człowiekowi. Przeczytajcie, co ważnego chce przekazać trenerka:

„Długo nosiłam się z zamiarem napisania tego postu. Ma on być z jednej strony moim oświadczeniem, z drugiej zaś apelem do kobiet uwikłanych w obrazkową propagandę Instagrama.

Zdjęcie po lewej stronie zrobione było dnia 28 lutego 2015 roku, w którym debiutowałam na scenie fitnessu sylwetkowego i kiedy dowiedziałam się, że na moim brzuchu spokojnie da się zetrzeć marchew. Osiągnęłam formę życia, bo taki sobie postawiłam cel. Co musiałam poświecić? Na pewno zdrowie, bo doprowadziłam swój organizm do granic wytrzymałości. Na pewno relacje z bliskimi, bo wyżywałam się na nich, odreagowując życie pod ścisłym rygorem diety i treningów. Potrafiłam nie iść na czyjeś urodziny, aby nie patrzeć na ludzi, którzy jedzą to, na co mają ochotę. Na pewno psychikę, bo nie jedząc tłuszczy i węglowodanów prostych, byłam zdana praktycznie tylko na kurę z ryżem, a marzyłam chociaż o bułce z masłem. Na pewno miłość do sportu, bo treningi z odskoczni od rzeczywistości stawały się przykrą koniecznością. Cudownie czułam się na scenie oraz odbierając gratulacje, natomiast samopoczucie na co dzień sięgało dna. Byłam ciągle głodna i podenerwowana. Kiedy zakładałam sukienkę, wstydziłam się żylastych rąk i odtłuszczonego, płaskiego biustu”.

Facebook/Magda Foeller Trener Personalny

„Zdjęcie po prawej stronie zrobiłam dziś. Nadal mam te mięśnie, nadal tę determinację do zmieniania świata, ale mam już za sobą doświadczenie i świadomość, że lajki pod zdjęciem, plastikowy puchar, czy poklepanie po plecach przez setki osób, nie zwrócą mi zdrowia i pięknych chwil z ludźmi, którym wykrzykiwałam w twarz „zawody!”. Jestem szczęśliwa, bo mogę jeść owoce, a jak mam ochotę, to nawet i czekoladę.

Jestem dumna z tego, że podjęłam wyzwanie. Z tego, co osiągnęłam i z tego, że dałam świadectwo mojej silnej woli. Jestem też dumna z tego, że teraz potrafię się cieszyć moją codzienną formą, bez wmawiania sobie, że jestem zalana. Wyglądam dobrze w sukience, pójdę ze znajomymi na pizzę, a moja kochana babcia nie musi się martwić, że skoro na przedramionach widać mi żyły, to na pewno jestem chora.

Zawodowej formy nie da się utrzymać na co dzień, bez rozstroju układu hormonalnego i bez spartańskich restrykcji, odwodnienia i nasmarowania bronzerem. Podejmując się przygotowań, widziałam tylko fajne laseczki uśmiechające się ze sceny. Teraz chcę przekazać Wam także tę mniej radosną stronę medalu, której wcześniej nie byłam świadoma.

Jak mawia moja mądra Mama – wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem.

Jeśli uważasz, że choć trochę dobrze gadam, nie musisz od razu polewać, ale udostępnij ten post i razem uświadomimy więcej kobiet” – napisała na swoim fanpage trenerka Magda Foeller.

Trudno się nie zgodzić z mądrymi słowami trenerki. Już starożytni filozofowie mówili o zasadzie złotego środka, w której zachowanie umiaru jest nadrzędną wartością. Nie możemy o tym zapominać.

_________________                                                                  

Zapraszamy również do polubienia naszego profilu na Facebooku oraz zapoznania się z ofertą naszego sklepu internetowego.

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ