Życie freelancera/blogera – wyobrażenia kontra rzeczywistość

Sprawdźmy…

Budzisz się około dziesiątej, może później – nie wiem, przecież nie ustawiasz budzika. Wychodzisz z wielkiego łóżka, z jedwabnej pościeli. Czeka już na Ciebie instagramowa kawa z pianką, i fotogeniczne, zdrowe śniadanie. No to Instagram, cyk. Jakiś post? Szybkie Q&A? Szybkie odp na maile. Prysznic… Ooo, pora na obiad – oczywiście z pudełka, bez glutenu, czy coś? Jakiś szybki pościk. No i siłownia – żeby pokazać, że się jest, a później dobrze wyrzeźbioną pupę. Trening? Tylko z prywatnym trenerem, no bo kto bogatemu zabroni i tak dalej… Meeting z psiapsi na mieście, w jakiejś modnej miejscówce, lanczyk. Maile, selfie w taksi, stan konta – przelewy spływają, podobnie jak nowe propozycje i paczki od kuriera, za które nie trzeba płacić.  Wieczorkiem jakaś gala wpadnie, jakieś otwarcie, czy kolejny event, na którym będą wszystkie inne gwiazdy Insta, i dobre wino. I wreszcie jakieś SPA. No i sen… Tak, to był tylko sen!

A jak wygląda rzeczywistość?

Budzik znowu dzwoni, Boże dopiero 7:00. Stary szlafrok – trzeba kupić nowy, bo trochę przypał. Szybka kawa – nie za dobra, i już zimna. Sterta maili. Świetnie. Szybki prysznic i do pracy. Można coś napisać wreszcie… Jest ok. Nie, mogłoby być lepsze. Jeszcze raz – pyk, opublikuj. Teraz odpowiednia reklama, Insta, Fejs, Snap czy tam Twitter. Dlaczego już jest tak późno? Zaraz spotkanie na mieście, ups, nie jesteś na nie przygotowana. Zrobisz to w zatłoczonej komunikacji miejskiej, której nienawidzisz. W międzyczasie milion telefonów, od „obcego”. Spotkanie mało satysfakcjonujące, a za chwile kolejne… Znowu spóźniona. A jeszcze w necie muszę napomknąć o nowej akcji. Wreszcie w domu. O przecież musisz coś zjeść. Coś na szybko. Owsianka, nie wygląda za ładnie. Kurde, nie było dzisiaj treningu – szybki jogging. Wreszcie odpoczynek… Może jakiś Netflix? No way – jeszcze pranie, spacer z psem, dokończyć projekt, odpisać na wiadomości, ogarnąć nowe zlecenie i zobaczyć co tam w Internetach. O nie, znowu komuś coś nie pasuje. Kiedy zrobisz coś dobrze – nikt nie zauważy. Kiedy zrobisz jakiś błąd – zobaczy cały Internet. Ale taka jego moc… Odklejam się od telefonu, albo laptopa – kiedy po prostu przed nim zasypiam. Kurde, zapomniałam o liście zadań na jutro. Dobra, jutro też jest dzień. Znowu cały w biegu. Ale na Insta wygląda całkiem ładnie! Każdy kłamie.

Ale wybór należy do Ciebie – zawsze można zostać w korpo.

Zobacz także:

 

ttps://life4style.pl/jak-zepsuc-sylwestra-tego-dzis-nie-robcie/?fbclid=IwAR0vUZP4LtgxaBtaInwxlenj_y4ChiUI_0VV3Au2gtGTmx6kh4kt2PdFhZQ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ