Hollywood lat 50.

Monroe, Hupburn – te nazwiska to ikony, legendy filmów Hollywood lat 50. XX wieku. Wszyscy dobrze znamy te nazwiska, ale czy na pewno pamiętamy filmy z nimi w rolach głównych? Warto po nie sięgnąć, ponieważ mają w sobie czar, urok i romantyzm. Hollywoodzkie produkcje sprzed ponad pół wieku to bajki dla dorosłych, które po prostu przyjemnie się ogląda.

www.focusarnhem.nl 

Siłą filmów z tamtych lat jest to, że nie opowiadają o wielkich tematach, takich jak polityka, wojna czy problemy społeczne. Hollywoodzkie produkcje miały na celu zapewnić rozrywkę widzom i zyski producentom, reżyserom, aktorom. Kino lat 50. to historie opowiadające o „zwykłym” życiu, przede wszystkim o miłości i relacjach damsko-męskich. Gdy europejska kultura rozliczała się z dramatem II wojny światowej, Ameryka postawiła na rozrywkę i wyszło jej to na dobre.

 

Zdecydowana większość filmów z Marilyn Monroe to historie z prostą czy wręcz banalną fabułą, w których nieporadni mężczyźni wpadają w sidła ponętnej i seksownej blondynki. To komedie romantyczne ze szczęśliwymi zakończeniami, pełne niewymuszonego humoru i uroku. Oglądamy dziś te filmy, w których bohaterki grane przez Monroe bez wahania oznajmiają, że szukają bogatych mężczyzn i uśmiechamy się pod nosem, bo okazuje się, że temat jest wciąż aktualny. We współczesnym kinie podjęcie takiego tematu byłoby nie na miejscu, ale te historie sprzed lat ogląda się z przymrużeniem oka i większym dystansem. Poza tym w tych filmach jest sporo muzyki i niezapomnianych przebojów, a to również wpływa na ich atrakcyjność. Monroe śpiewała piosenki, które potem przechodziły do historii kina, na przykład w „Mężczyźni wolą blondynki” zaśpiewała i wylansowała swój wielki hit „Diamonds are a girl’s best friends.”  Filmy z Marilyn Monroe były ładnymi obrazkami wyimaginowanego życia, nieskomplikowanymi bajkami dla dorosłych nastawionych na rozrywkę w czystej postaci.

 

Konkurentką dla Marilyn Monroe w latach 50. była Audrey Hupburn. Urocza, delikatna, o zupełnie innym typie urody niż blond diva. Największy hit, który koniecznie trzeba zobaczyć, kto jeszcze nie widział, to „Śniadanie u Tiffany’ego.” To romantyczna historia miłości od pierwszego wejrzenia. Holly Golightly, główna bohaterka, również chce bogato wyjść za mąż i nie kryje się z tym zamiarem. Paul, sąsiad, jest pisarzem, który nie spełnia jej finansowych oczekiwań, ale jest miłością jej życia. Bohaterowie kochają się, odchodzą od siebie, napotykają pewne trudności na drodze do bycia razem. Klasyczna historia miłosna. Jednak wszystko układa się po myśli zakochanych oraz zgodnie z oczekiwaniami widzów. Poza tym „Śniadanie u Tiffany’ego” to już legendarne długie rękawiczki i wielkie kapelusze głównej bohaterki, Holly Golightly, które jednoznacznie kojarzą się z samą Audrey Hepburn. Najpiękniejsza scena filmu, kwintesencja filmowych romansów, to ostatnia scena całujących się w deszczu na ulicy Nowego Jorku zakochanych. Można uronić łezkę.

 

Hollywoodzkie produkcje z lat 50. XX wieku to już klasyka kina światowego. Kochamy je przede wszystkim za niezapomniane romantyczne historie głównych bohaterów i klasyczne happy endy. To idealne filmy, gdy walczymy z jesienną chandrą i mamy ochotę na przyjemną bajkę dla dorosłych w dobrym stylu.

 

Karolina Wójtowicz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ