Wywiad odpada. Spróbujmy rozmowy.
Z twórcy stał się tworzywem, jednocześnie nie rezygnując z własnych, autorskich projektów. O sztuce, nagości i kobietach opowiada artysta, a od pięciu lat model – Andrzej Bersz.
Patrycja Wieczorkiewicz: Dzień dobry. Jestem dziennikarką portalu life4style.pl i chciałabym zrobić z Panem wywiad…
Andrzej Bersz: Witaj. Jest pewien problem. Miałem w tym roku już kilka wywiadów, nie chciałbym się powtarzać. Trudno powiedzieć coś nowego, a równocześnie ciekawego. W tej sytuacji klasyczny wywiad, czyli krótkie pytania i moje długie odpowiedzi- na to już nie jestem gotów. Rozmowa, hmm… to inna forma, rozmowa to równorzędny udział obojga rozmawiających. Możemy spróbować rozmowy.
W sytuacji, gdy ja wiem o Panu sporo, a Pan o mnie nic, rozmowa wydaje się być ciekawym eksperymentem.
Niedawno wraz z kolegą robiłem wywiad filmowy. Było to jakby przypadkowe spotkanie dwojga ludzi. Ja występowałem tam jako osoba, która wciąga do rozmowy pewną mniej czy bardziej znaną postać- bohatera wywiadu. Rozmawialiśmy na różne tematy, ja też sporo mówiłem, jednak celem było, by w takiej rozmowie to nasz bohater mógł coś o sobie powiedzieć- nie w formie odpowiedzi na pytania, a po prostu swobodnie rozmawiając.
Haha, myślisz, że sporo o mnie wiesz?
Wiem to, co przeczytałam, usłyszałam i zobaczyłam. To, co można odczytać z Pana zdjęć, rysunków, wypowiedzi. Pewnie nie wszystko odbieram poprawnie, ale przemawia do mnie realizm świata, który Pan tworzy lub w którego tworzeniu uczestniczy.
Ja również wiem dużo o Tobie. Każde Twoje słowo, zdanie, wątpliwość – to wszystko sporo o Tobie mówi. Ale moim celem nie jest obnażanie Ciebie. To Twoim jest obnażenie mnie..
Skoro mówimy o obnażaniu- niemal nieodłącznym elementem Pańskiej pracy artystycznej jest nagość…
Pewnie dlatego, że to temat wynikający z samej natury człowieka- jego seksualności, ciała, które jest niezwykle ważne. Jest nim samym. Wraz z duszą oczywiście.
Współpracuje Pan z różnymi fotografami, a jednak wszystkie zdjęcia są do siebie pod wieloma względami podobne.
Wszystkie nie, ale rzeczywiście jest cały szereg podobnych tematów. Fotografowie najchętniej widzą mnie w takich właśnie rolach- dojrzały facet i bardzo młoda, często naga kobieta, z reguły uległa, podporządkowana. Najciekawsze jest to, że takie sesje proponują mi zarówno mężczyźni jak i kobiety, tak młodzi jak i starsi…
Często mówi Pan, że finansowy aspekt zleceń artystycznych mało Pana interesuje, przy okazji odrzucając zlecenia komercyjne. Czy komercja zabija czystą sztukę?
Nie zawsze odrzucam zlecenia komercyjne, ale przyjmuję je tylko w dziedzinie czysto komercyjnej. Czyli na przykład w reklamach telewizyjnych. Natomiast nigdy nie pracuję za pieniądze z artystami niekomercyjnymi. Robię to tylko jeśli identyfikuję się z ich celem, przekazem, wyrazem artystycznym.
Po skończeniu studiów rzeźbiarskich na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych zajmował się Pan wieloma dziedzinami sztuki- grafiką, ceramiką, fotografią, rysunkiem. Jednak na karierę modela przyszedł czas dopiero po sześćdziesiątce…
Byłem na etapie fotografii, zrobiłem kilka sesji portretowych ze znajomymi kobietami, ale chciałem spróbować aktów, o co było trudno poza środowiskiem modelingowym. Ktoś powiedział mi o portalu maxmodels, gdzie modelki jasno określają zakres pozowania. Zakładając profil fotografa, przy okazji utworzyłem też profil modela. Miałem już wtedy kilka bardzo dobrych autoportretów. Tak się zaczęło.