Uwaga! Tu straszy!
Gdy znudziło Ci się pokorne oglądanie wystaw muzealnych i galerii, może czas udać się na wyprawę po Polsce w poszukiwaniu dreszczyku emocji. Nasz kraj pełny jest fascynujących miejsc, można powiedzieć, że prawie każdy zamek ma swojego ducha. Oto kilka naszych propozycji, które mogą wzbogacić majowy wyjazd o dodatkowe wrażenia.
Zamek w Kórniku
Gdy zapada zmrok, tajemnicza biała postać wychodzi z portretu wiszącego w sali jadalnej i powoli przemierza komnaty zamku. Kieruje się do parku, gdzie czeka na nią jeździec. Razem udają się spacer trwający całą noc, a z pianiem pierwszego koguta ich postacie rozpływają się.
Biała Dama, bo o niej mówi ta legenda, to Teofila z Działyńskich Szołdrska-Potulicka, zmarła w 1790 r. właścicielka zamku. Była ona pierwszą wybitną przedstawicielką swego rodu, a Kórnik i okoliczne wsie wiele jej zawdzięczały. Nie tylko zatroszczyła się o nie budując drogi i młyny, ale też zniosła w swym majątku pańszczyznę. Słabością Teofili byli mężczyźni. Jej pierwszy mąż zmarł, z drugim rozwiodła się, a o jej romansach huczały okoliczne dwory. Czym zasłużyła sobie na wieczne potępienie? Przyszła Biała Dama rozebrała zameczek myśliwski w Gorkowie nad Jeziorem Kórnickim. Nie wyszło to jej na dobre, skarbów zamku bowiem strzegły diabły, które skazały piękną panią na wieczne potępienie.
Zamek Czocha
Tutaj spotykamy kolejną Białą Damę. Za dnia jej dom jest wspaniałym miejscem do zwiedzania, nawet z dziećmi, w nocy jednak jego charakter zmienia się. Winna temu jest niewierna żona dawnego właściciela zamku – Ulrika von Nostitza. Ten z racji zawodu – był posłem – często opuszczał swój dom, niestety zdaniem swojej żony za często. Ulrika poczęła syna. Oboje spotkał straszny los. Joachim, porwany gniewem, kazał wrzucić żonę do studni, a jej syna, owoc zdrady, zamordować, natomiast jego ciało zamurować nad kominkiem w jednej z sal.
Obecni właściciele zamku, postanowili „wykorzystać” duchy nawiedzające to miejsce i organizują nocne wycieczki po majątku. Podobno można usłyszeć tam płacz dziecka i odczuć rozpacz niewiernej żony. Organizatorzy gwarantują niezapomniane przeżycia.
Babia Góra
Nazywana jest inaczej Królową Beskidów. Dzięki swej sławie była miejscem, do którego od zawsze zmierzali zielarze, poszukiwacze skarbów, uczeni, a także zbójcy spod ciemnej gwiazdy. Współczesnym podróżnikom też polecamy to miejsce, ale tym ze słabymi nerwami odradzamy pozostawanie tam w nocy. Według legend, Babia Góra była miejscem zlotów czarownic. Kobiety miały przybywać tu na swych latających miotłach i przez kilka dni oddawać się diabelskim praktykom. Stąd pewnie nazwa najwyższego szczytu Babiej Góry – Diablak. Na nim stał kiedyś czarci zamek, dziś pozostało z niego jedynie ogromne rumowisko.
Kamienne Kręgi w Odrach
W Odrach na Pomorzu nie ma co prawda żadnego zamczyska, jednak zjaw nie brakuje. Kamienne kręgi są pozostałością po pradawnym cmentarzysku Gotów. Znajduje się tu lej ziemny w którym podczas badań znaleziono ludzkie szczątki. Ludzie boją się przychodzić w to miejsce, wierząc, że mogą natknąć się na siły nieczyste. Największą zagadką jest oczko polodowcowe – według podań mieszkańców, stał tu dawniej kościół, który w niewytłumaczalny sposób zapadł się pod ziemię. Wśród szumu wiatru możemy usłyszeć dźwięk kościelnych dzwonów. A jakby tego było mało, w nocy można tam zobaczyć przemykającą między głazami kobiecą postać, która pokutuje za swoje grzechy.
Stara cerkiew w Chróścinie
Sama cerkiew może wywołać ciarki na plecach. Walące się mury, dziury w ścianach, powyrywane okna. Tutaj straszyć ma podobno duch małego chłopca, ubranego w strój z epoki. Spotkać go możemy na położonym za cerkwią cmentarzu, gdzie spotkanych śmiertelników wypytuje o swoich rodziców. Był on synem dawnych właścicieli pałacu, który znajduje się niedaleko, a który obecnie pełni rolę domu opieki. Chłopiec lubił bawić się w okolicy cerkwi. Pewnego dnia zaszedł za daleko i utopił się w bagnach. Został pogrzebany wraz z rodzicami na cmentarzu, na którym teraz ukazuje się ludziom. Podobno, zaczął pokazywać się dopiero w latach 90-tych, po dokonaniu ekshumacji zwłok jego rodziców. Duch dziecka wtedy zaczął się pojawiać, szukając swojej mamy i taty.
Szpital w Oleśnie
Kiedyś funkcjonował tu dziecięcy oddział gruźliczy, na którym występował przerażająco wysoki wskaźnik śmiertelności. Mówiono, że w to miejsce wysyła się dzieci na pewną śmierć. Nigdzie nie ma informacji dlaczego został opuszczony. Wiadomo jedynie, ze stało się to gwałtownie, pracownicy nie zadbali o zabranie sprzętu medycznego czy kartotek. Z raportów pielęgniarek, które ciągle znajdują się w opuszczonym gmaszysku, można wyczytać, że około roku 1959 zaczęły dziać się tam dziwne rzeczy. Odgłosy kroków, przesuwanie przedmiotów, dziwne zachowania pacjentów. Mieszkańcy Oleśnicy twierdzą, że to duchy pacjentów, mszczą się, za swą śmierć. Obecnie miejsce przypomina scenę z horroru – porozrzucane papiery, zniszczony sprzęt medyczny i opuszczony budynek, który widział tyle bólu.
Ewa Szymańska