Mężczyzna trafił do szpitala w Bolesławcu po tym, jak poparzył się wodą „Żywiec Zdrój”. Firma wycofała ze sprzedaży dwie partie wody. Rozlewnia nie została jednak zamknięta.

Ofiara napiła się wody z dwóch butelek „Żywioł Żywiec Zdrój”, mocno gazowany. Sprawa trafiła na policję i do sanepidu, a firma wycofała dwie partie wody. Niestety, nie ma pewności, że skażona woda nie znajduje się na sklepowych półkach.

– Współpracujemy z policją i sanepidem w tej sprawie. Udostępniliśmy wszystkie informacje na temat systemu produkcyjnego, sytuacja jest nietypowa. W tej chwili nie wykluczamy, że woda może być w sklepach w całej Polsce – wyjaśnia rzeczniczka Martyna Węgrzyn.

Rzeczniczka firmy poinformowała, że w zarekwirowanej zgrzewce wody, znajdowały się butelki z różnych produkcji. Taka sytuacja nie powinna się zdarzyć.

Według ojca ofiary, który kupił wodę w jednej z bolesławskich hurtowni, zgrzewka wyglądała normalnie. Mężczyzna, który się poparzył, wypił zaledwie dwa łyki wody. Od razu zrozumiał, że to co pije wcale wodą nie jest.

– Woda była zafoliowana normalnie. Wyciągnąłem pierwszą z opakowania, chciałem się napić przed snem. Wziąłem dwa spore łyki. Poczułem, że to nie jest woda. Zaczęło mnie parzyć. Wyplułem wszystko na dywan. To było kwaśne, potwornie niedobre i żrące – powiedziała ofiara w rozmowie z  TVN24.

Życiu mężczyzny nie zagraża niebezpieczeństwo, jednak grożą mu owrzodzenia jamy ustnej i przełyku. Rany na pewno długo będą się goiły.

– Po otrzymaniu informacji natychmiast podjęliśmy działania sprawdzające, sprzedaż w punkcie, w którym wodę nabył mężczyzna została zablokowana. Cała partia została zabezpieczona. 31-letni mężczyzna trafił do szpitala, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Ostrzegamy mieszkańców, którzy w Bolesławcu mogli nabyć wodę Żywiec aby jej nie spożywali. Sprawą zajmuje się sanepid ze Szczecina, który kontroluje partie wody z rozlewni mu podległej – powiedziała asp.szt. Anna Kublik-Rościszewska z KPP w Bolesławcu w rozmowie z Wirtualną Polską.

__________