Topowe seriale na zimowe wieczory

serial 1 life4stylePatrząc na to, co się dzieje za oknem, perspektywa zakopania się pod kocem i nie wystawiania nosa za drzwi, brzmi naprawdę kusząco. Dobrą propozycją na dopełnienie tego poczucia błogiego relaksu mogą być seriale. Amerykanie wymyślają absolutne cuda, które fabułą, inteligentnym humorem i grą aktorską spokojnie dorównują już filmom. Mówimy nie tasiemcom i przestawiamy się na kawał dobrego „kina” na szklanym ekranie!

Community

Serial toczy się w państwowym uniwersytecie, który w Stanach (odwrotnie niż w Polsce) oznacza kiepski poziom i zgraję przypadkowych studentów w różnym wieku, którym nie powiodło się w życiu. Jednym z nich jest Jeff-mężczyzna, który odnosi same sukces w zawodzie adwokata do momentu, w którym okazuje się, że przez cały ten czas działał bez licencji. Nie ma zmiłuj, musi skończyć podrzędną szkołę, zdobyć wykształcenie i odzyskać dotychczasowe życie. Bardzo szybko staje się swego rodzaju przywódcą i autorytetem dla grupy skrajnie różnych od siebie ludzi, którzy w normalnych okolicznościach nigdy by się nie spotkali. Jednym z nich jest Pierce, najstarszy w grupie, grany przez niemal 70-letniego Chevy’ego Chase’a, autor żartów z dziedziny rasizmu, homoseksualizmu i seksizmu. Mamy także Abeda- uzależnionego od seriali maniaka komputerowego, który zawsze liczy się ze zdaniem przywiązanego do tradycjonalizmu ojca. Potrafi robić głosy, naśladować przyjaciół, sypać żartami i mówić z prędkością światła. Dorzućmy do tego licealnego osiłka, zakochaną w nim od zawsze niepopularną i znerwicowaną dziewicę, czy rozwódkę po 40stce i mamy klasyczny obraz amerykańskiego społeczeństwa z niższej klasy średniej, o której nie mówi się zwykle w Hollywood. Wydaje się, że serialowi brakuje fabuły. Jest to 20minutowy sitcom złożony z wielu gagów i absurdów. Szybko można się zorientować, że  centrum serialu stanowi nie szkoła, a przeszłość bohaterów. Przeszłość, która zmusiła ich do podjęcia studiów na Greendale College. Czasami można odnieść wrażenie, że to wielki śmiech przez łzy. Lepiej samemu żartować z nie najłatwiejszego położenia, niż zadręczać się 7 rozwodami, nerwicą, załamaniem kariery sportowej czy samotnym wychowywaniem dzieci. Humor niewybredny i warty polecenia każdemu, kto lubi się śmiać.

2 Broke girls

W zestawieniu dominować będą komedie, bo i po co dokładać sobie smutku przy zimowej aurze. Chociaż trzeba przyznać, że najlepsze gagi wychodzą w serialach, w których bohaterowie zostają postawieni w ekstremalnych sytuacjach życiowych. Warto zastanowić się nad psychiką ludzką, która tak żywo reaguje na żarty z nieszczęść. Caroline Channing trafia do podrzędnego baru na Brooklynie, prowadzonego przez dziwnego Azjatę, po tym, jak jej ojciec zszargał dobre imię rodziny i trafił
do więzienia za malwersacje finansowe. Tak oto z dnia na dzień zamiast kolii musiała przybrać fartuszek kelnerki. W tych okolicznościach rozpoczyna się jej szorstka przyjaźń z Max – dziewczyną, która w życiu doświadczyła wszystkiego, a żarty o opiece społecznej czy skrajnej biedzie w jej ustach nie brzmią wcale strasznie. Jest realistką i dawno pozbyła się marzeń. Co innego Caroline, która ciągle z wielką pasją forsuje pomysł babeczkowego przepisu. Do 3 razy sztuka?

Modern Familyserial 2 life4style

Podobno z rodziną dobrze wychodzi się na zdjęciu. Jeśli tak, to życie rodu Pritchettów składa się z samych klisz zdjęciowych. Losy poszczególnych członków są ze sobą bardzo powiązane, co jest z kolei okazją do niezliczonej ilości gagów. Nestorem rodu jest Jay Pritchett (Ed O’Neill słynny Al Bundy), który po rozwodzie żeni się z młodą, piękną Kolumbijką Glorią, adoptując przy okazji jej syna z pierwszego małżeństwa, 10letniego Manny’ego. Dziećmi Jaya są perfekcjonistka Claire Dunphy, mieszająca z mężem Philem, córkami Haley i Alex, synem Lukiem oraz powściągliwy Mitchell, który wraz ze swoim chłopakiem z tendencjami do bycia drama queen – Cameronem – wychowuje adoptowaną w Wietnamie córkę. Serial jest inteligentny, uroczy i idealnie przeplata perypetie każdego z członków rodziny. Początkowo każdy z nich zmaga się z inną historią, które na końcu okazują się współgrać w idealnej symbiozie. Choć zdają się być racjonalni, mają swoje dziwne cechy, którymi szokują, i za które najbardziej ich kochamy.

Sherlock

Perypetie najsłynniejszego brytyjskiego detektywa przeniesione do współczesności? Nie mogłoby się to udać bez fenomenalnych kreacji aktorskich Benedicta Cumberbatcha i pamiętnego z Hobbita „Bilbo Bagginsa”. Odcinki trwają po półtorej godziny, a 3 sezon serialu jest chyba najbardziej wyczekiwanym w historii. Seria luźno nawiązuje do sagi przygód o detektywie zręcznie umiejscawiając jego losy wśród nowoczesnych sprzętów zagłady, możliwości technicznych i afer na szczeblu rządowym. Nie ma to jednak nic wspólnego z tanią sensacyjką. „Sherlock” jest dopracowany od A do Z, a postać detektywa jest idealnie wykreowana na introwertycznego geniusza, mającego problem z ludzkimi odruchami. Nie można by było sobie wyobrazić lepszej osoby od Benedicta w tej roli. Ludzie na całym świecie wprost oszaleli na jego punkcie, gdyż fascynuje osobowością i intryguje wyglądem.

Kto powiedział, że seriale to strata czasu, ten musiał zatrzymać się na telenowelach. Rocznie na rynek wchodzi przynajmniej kilka dobrych tytułów, które swoją wartością estetyczną czy przekazem wcale nie ustępują produkcjom poważnego kina. 

Katarzyna Mierzejewska

ZOSTAW ODPOWIEDŹ