Facet, kuchnia i wyobraźnia

Szymon Kubicki prezentuje świeże spojrzenie na męskie gotowanie. Obala mit, według którego mężczyźni nie lubią gotować, a jak już się tym zajmują, to ich kuchnia jest „suta, tłusta i siermiężna”. Na swojej stronie internetowej oraz fanpage „Facet i kuchnia” inspiruje do kreatywnego przygotowywania zdrowych, bezglutenowych posiłków. W naszym wywiadzie opowiada skąd wzięła się jego pasja, które danie zaskoczyło go podczas podróży oraz jaką potrawę poleca podać na świąteczny stół.

Fot. Jarosław Berdak

Maria Górczyńska: Prowadzi Pan swoją stronę internetową i bloga o gotowaniu. Skąd zainteresowanie tematyką kulinarną? Co zadecydowało o rozpoczęciu przygody z gotowaniem?

Szymon Kubicki: Gotowaniem zainteresowałem się z bardzo prozaicznego, a przy okazji życiowego powodu. Moja żona nigdy nie gotowała, więc po prostu przejąłem tę niezagospodarowaną działkę. Zakładałem wówczas, że powinienem sobie poradzić, ale nigdy nie przypuszczałem, że w przyszłości aż tak się to rozwinie. Tymczasem, zacząłem gotować coraz więcej i częściej, zaczęło mnie to coraz bardziej interesować i chyba odkryłem w sobie talent. W pewnym momencie żona rzuciła pomysł – „załóżmy kulinarnego bloga” i tak to wszystko się zaczęło.

Skąd Pan czerpie pomysły na swoje autorskie dania?

Odpowiadając najprościej, z wyobraźni. Kieruję się przede wszystkim dostępnością składników wynikającą z ich sezonowości. Sezon na niektóre warzywa czy owoce nie jest zbyt długi, ba – bywa nieakceptowalnie krótki, więc wtedy kiedy jest odpowiedni czas, koncentruję się właśnie na nich. Z kolejnymi miesiącami i porami roku pojawiają się kolejne produkty, które wplatam do swoich potraw. Praktyczne doświadczenie, zdobyte podczas wielu godzin spędzonych w kuchni, daje mi większą swobodę i intuicyjne wyczucie, które połączenia składników – także te z pozoru dziwne, zaskakujące czy egzotyczne − zagrają, a które niekoniecznie. Dzięki temu cały czas staram się proponować coś nowego. Oczywiście swoją rolę odgrywają także podróże − bardzo lubię poznawać nowe składniki i smaki, podpatrywać lokalne dania, które później, mniej lub bardziej wiernie, przenoszę na własny grunt. Czasem zaczerpnę jakiś pomysł z książki, ale to sporadyczne przypadki. Liczy się przede wszystkim wyobraźnia.

Spotkałam się ze stwierdzeniem, że kucharz, przygotowując posiłki, „wkłada” w nie swoją duszę. Jak to wygląda w Pana przypadku?

Kucharze, zwłaszcza profesjonalni, lubią podkreślać, że w swą pracę wkładają duszę, ale chyba każdy zdaje sobie sprawę, że nie zawsze niestety tak jest. Jak w każdej pracy pojawia się zmęczenie, frustracja albo chociaż chwile zwątpienia, zniechęcenie, wypalenie, a klienci potrafią dać dobrze popalić. Jednak to właśnie nastawienie szefa kuchni, wyczuwalne w serwowanych daniach, często przesądza o tym, czy dane miejsce odwiedzimy ponownie, czy będziemy omijać je szerokim łukiem. To się po prostu czuje. Ja nie gotuję zawodowo, na życie zarabiam w inny sposób, dlatego mam ten komfort, że mogę uniknąć wypalenia i w większym stopniu skoncentrować się na przyjemności płynącej z gotowania. To właśnie wtedy, kiedy gotowanie stanowi źródło przyjemności i przynosi satysfakcję łatwiej o ową duszę, zwłaszcza, jeśli gotuje się dla najbliższych.

Wiele Pan podróżuje po świecie. Jaka potrawa i z którego zakątka świata Pana najbardziej zaskoczyła?

Niestety, zdecydowanie nie powiedziałbym, że podróżuję dużo. Z mojego punktu widzenia to, co udaje się zorganizować, to zdecydowanie za mało i gdybym tylko mógł, spędzałbym większość czasu na walizkach. Ponadto, jak na razie, w wyjazdach koncentruję się na Europie, a tu siłą rzeczy trudniej − zwłaszcza w dobie Internetu i powszechnego dostępu do wiedzy wszelakiej − o niespodzianki. Bardziej niż o konkretnym daniu wspomnę więc o czymś, co zwróciło moją uwagę w Portugalii, kraju, który być może nie wszystkim kojarzy się jako potęga w produkcji świetnych jakościowo puszkowanych rybek. W Lizbonie znajdują się bary, które serwują wyłącznie dania oparte na rybkach z puszki, a klient może samodzielnie wybrać, która puszka − w towarzystwie prostych dodatków − ma „trafić” na jego talerz. Jest to ciekawe i bardzo pozytywne z kulinarnego punktu widzenia doświadczenie.

Czy ma Pan swojego „kulinarnego guru” albo osobę, której dania szczególnie Panu smakują?

Wiele kulinarnych przyzwyczajeń podpatrzyłem u mojej matki. Dawno temu, w początkach gotowania sporo inspiracji czerpałem od Jamie Olivera, w czym zapewne nie jestem odosobniony. Dziś jednak moja filozofia gotowania w niewielkim stopniu pokrywa się z tym, co obecnie prezentuje coraz bardziej chodzący na skróty Jamie. Nie jestem zatem w stanie wskazać konkretnej osoby, która pełniłaby dziś rolę mojego kulinarnego „guru”. A najlepiej smakują mi − co tu kryć − samodzielnie przyrządzone potrawy 🙂

Jaką potrawę prostą i szybką w przygotowaniu poleciłby Pan podać w nadchodzące Święta Bożego Narodzenia?

Pamiętam, że w domu rodzinnym w związku z Wigilią zawsze najbardziej wyczekiwałem karpia, którego zresztą uwielbiam do dziś. Być może to właśnie te doświadczenia sprawiają, że sam nie przyrządzam tej ryby w domu i wciąż bazuję na smaku karpia zapamiętanym z przeszłości, nawet jeśli nie mam okazji próbować go co roku. Tak czy owak, pozostanę przy rybach i polecę prostego pstrąga, pieczonego w piekarniku z fenkułem, porem, pomidorkami koktajlowymi oraz dużą ilością cytryny. To danie udaje się zawsze i każdemu, a do tego za każdym razem smakuje równie dobrze.

Szymon Kubicki – z wykształcenia prawnik, z zawodu redaktor muzyczny, a z zamiłowania domowy kucharz. Prowadzi popularny serwis internetowy www.facetikuchnia.com.pl, w którym od blisko 2 lat publikuje przepisy wyłącznie na potrawy bez glutenu. Autor wydanej niedawno książki „Facet i Kuchnia – smacznie, kreatywnie i bez glutenu”, pełnej inspiracji na oryginalne, lekkie i zdrowe posiłki oraz kreatywne wykorzystanie w ich przygotowywaniu najróżniejszych sezonowych darów natury.


_________________

 

Zapraszamy również do polubienia naszego profilu na Facebooku oraz zapoznania się z ofertą naszego sklepu internetowego.




ZOSTAW ODPOWIEDŹ