Sukces tkwi w nas
Poczucie własnej skuteczności ma niesamowitą moc wpływania na to, jak się zachowujesz i do czego dojdziesz. Przekonania powodują, że niektórzy są pełni zwątpienia co do sukcesu, a inni wierzą w swoje osiągnięcia, w rezultacie zmniejszając możliwość porażki. Różnią się poczuciem własnej skuteczności. Pytanie skąd je wziąć?
Gdy podejmujemy kolejne kroki i mamy do zrealizowania ryzykowne zadanie, często szukamy jakiegoś wsparcia, które utwierdzi nas w tym, że nasze działanie jest słuszne. Robią tak nawet osoby mające do czynienia z największymi wyzwaniami. Przewidując ewentualny rezultat, wcale nie musimy opierać się na wróżeniu z kart. Mamy do dyspozycji fakty i nasze dotychczasowe doświadczenia.
Jeśli kiedyś udało ci się zakończyć sukcesem takie samo lub podobne zadanie, czujesz, że kolejne podejście również się powiedzie. W poprzednim miejscu pracy udało ci się dopiąć ważny projekt na ostatni guzik, mimo presji czasu i stresującego nacisku przełożonych? Rok temu udało ci się dojść do wymarzonej wagi? Skoro raz temu podołałeś, najprawdopodobniej masz umiejętności na takim poziomie, że uda się dopiąć celu i teraz. Im bliższe jest zakończone powodzeniem doświadczenie lub im częściej w przeszłości ci się udawało, tym większe poczucie własnej skuteczności. Efektywność w przeszłości to dobry fundament na kolejne sukcesy.
Z badań psychologów wiemy, że za pomocą poczucia własnej skuteczności danej osoby, szczególnie jeśli dotyczy konkretnej czynności, np. rzucenia palenia czy podjęcia aktywności fizycznej, możemy przewidywać szansę na to, czy jej się powiedzie czy nie. Jednak do prawdziwego sukcesu poprowadzą jeszcze szereg innych elementów. Mowa głownie o podjęciu decyzji o działaniu, sporządzenie szczegółowego i realnego planu, a także ustalenie zawczasu, co zrobisz, gdy zboczysz z właściwej drogi. Założenie z góry, że wszystko będzie szło po twojej myśli, nie uchroni cię przed pokusami, a jedynie dodatkowo sfrustruje. W tym przypadku warto zdjąć różowe okulary i być realistą. Gotowy plan B da ci poczucie bezpieczeństwa.
M. Adamczyk, Źródło: gazeta.pl