Tak, tak, bardzo dobrze skojarzyliście tytuł, bo jego nazwa pochodzi od słowa „striptiz”. Do tego wyrazu dodajmy uzupełnienie w postaci „aerobicu” i mamy już wyobrażenie tego, o czym będzie dzisiejszy tekst. Jeśli napiszę jeszcze, że pomysłodawczynią tej aktywności jest Carmen Electra (tak, na końcu będzie filmik!), nie muszę dodawać nic więcej, oglądalność zapewniona.

Carmen seksowną kobietą jest – to wiemy. Ale kto by się spodziewał „tutoriali” w jej wykonaniu? Być może męska część czytelników już te wideo widziała (jesteśmy tego pewne), ale my kobiety żyłyśmy w ciągłej nieświadomości, że coś takiego jak „strip aerobic” w ogóle istnieje. Okazuje się, że szkoły tańca proponują nam zajęcia, na których nauczymy się poruszać niczym tancerki go-go (juhu!). W programie przewidziane są również lekcje kołysania biodrami, kocich ruchów, obrotów i przeciągań (zapiszmy się tam, zanim zrobią to za nas nasi partnerzy…) Domyślamy się, że nie zabraknie tematu dotyczącego ściągania ubrań, w końcu striptiz to według Wikipedii „podniecające rozbieranie”. Zajęcia oprócz zbawiennego działania na naszą sylwetkę i sposób poruszania się (w sypialni), wzmacniają również psychikę kobiety, czyli pomagają jej uświadomić sobie, że tą właśnie kobietą jest i co więcej, powinna być z tego dumna. Plus dziesięć punktów do pewności siebie, plus milion od naszego partnera. Co Wy na to? Myślicie, że to dobry pomysł na podbudowanie własnej świadomości, czy kolejny chory wymysł facetów?

{youtube} eQRUNy14HAU |600|450|0{/youtube}

Anna Kukiełka, fot. www.kobieta.dziennik.pl