Nie każdy może być artystą…

Igor Rudziński, działający pod pseudonimem „Niebieski robi Kreski”, to artysta i performer, który posługuje się specyficznym stylem artystycznym. Zaczął tworzyć bardzo wcześnie – w wieku szkolnym, inspirując się graffiti i sztuką ulicy. Swoje prace prezentował na wystawach zarówno w Polsce, jak i zagranicą. Opowiedział mi o swoich inspiracjach, nietypowych projektach, oraz o tym, co według niego liczy się w twórczości najbardziej.

Źródło: Niebieski Robi KreskiCzy Twoja twórczość wyróżniała się już wtedy, kiedy byłeś dzieckiem?

Jak większość dzieci zacząłem rysować prawdopodobnie w wieku 3 lat. Nie przypominam sobie dokładnie, bo to było bardzo dawno temu. Pamiętam, że do rysowania namawiała mnie wtedy moja babcia i robiła mi wystawy w domu, wieszając na sznurku moje najlepsze rysunki. Pamiętam też, że bardzo lubiłem przerysowywać różne postacie z kreskówek, które mi się podobały, m.in. Żółwie Ninja, Generała Daimosa, Kaczora Daffy’ego i Królika Bugsa.

Czym jest dla Ciebie sztuka?

Sztuka to jest to, czym żyję. Nie wyobrażam sobie życia bez sztuki, bez możliwości uzewnętrznienia swoich fantazji, które cały czas we mnie siedzą. Jest sposobem na życie, możliwością wyrażenia siebie, swoich poglądów, emocji, gustu oraz dialogiem z odbiorcą. Sztuka napędza mnie do działania, do pracy nad sobą i do rozwoju. Jest też doskonałą zabawą i okazją do współpracy ze wspaniałymi ludźmi.

Źródło: Niebieski Robi Kreski

Miałeś również wystawy za granicą. Jak Twoja twórczość była odbierana przez obcokrajowców?

Zdecydowanie lepszy odbiór mojej twórczości zauważyłem za granicą. Obcokrajowcy są zafascynowani moimi pracami.

Dawniej artysta to była osoba, która posiadała zdolności artystyczne i ciekawą wizję. Obecnie chyba bardziej liczy się pomysł i każdy może być artystą. Czy zgadasz się z tym zdaniem?

Nie uważam, że każdy może być artystą. Trzeba to czuć, kochać to, co się robi. Oczywiście każdy może nauczyć się rysować, lecz bez pasji, bez silnej potrzeby tworzenia oraz konsekwentnej pracy nad swoimi pracami, będzie on zwykłym rzemieślnikiem, który potrafi ładnie i realistycznie namalować człowieka albo pejzaż. Artysta poszukuje czegoś więcej, chce stworzyć cos nowego, podzielić się z ludźmi swoją wyobraźnią, wyrazić siebie. Czasy się zmieniły, mamy aparaty fotograficzne i nie musimy już uwieczniać ulotnych chwil za pomocą malarstwa. W dzisiejszych czasach liczy się pomysł, oryginalność i wizja artysty.

Tworzysz graffiti, scenografię, okładki płyt i plakaty, niektóre projekty przenosisz także na ubrania. Twoja twórczość wydaje się lekko „rozproszona”. Dla mnie wygląda to trochę jak poszukiwanie własnej artystycznej przestrzeni, środka przekazu, tym bardziej, że próbujesz swoich sił także w muzyce hiphopowej. Jak się do tego odniesiesz?

Wyrazić siebie można za pomocą każdej dziedziny sztuki i nie widzę powodu, dlaczego z tego nie skorzystać. Projektowanie graficzne, tworzenie scenografii, malowanie obrazów, murali – to wszystko są sztuki plastyczno-wizualne, wiec też nie uważam żeby to, co robię, było w jakiś sposób rozproszone. Trzeba starać się sprostać każdemu wyzwaniu i nie można ograniczać się tylko do kartki bądź płótna. W wolnych chwilach zdarza mi się nagrywać kawałki hiphopowe. Jestem wielkim fanem zarówno tego gatunku muzyki, jak i całej kultury hiphopowej od 9. roku życia, stąd też zainteresowanie graffiti, od którego zaczynałem moją przygodę ze sztuką uliczną. Muzyka nie jest moim głównym zajęciem, z którym wiążę przyszłość twórczą, ale nic nigdy do końca nie wiadomo. Niewykluczone, że kiedyś nagram swoją płytę.

Źródło: Niebieski Robi Kreski

Jak określiłbyś swój styl, czyli niebieskizm?

Niebieskizm jest to wypracowany przez lata styl opierający się głównie na oryginalnej i wyjątkowej kresce. Jest to wymieszanie stylu naiwnych, dziecięcych rysunków ze stylem graffiti na bazie mojej wyobraźni.

Źródło: Niebieski Robi Kreski

30 kwietnia odbyła się Twoja najnowsza wystawa „Latające mózgi”. Co możesz o niej powiedzieć?

„Latające mózgi” jest to wystawa, która powstała przy okazji obchodzenia moich 30. urodzin. Przedstawia ona 7 obrazów. Na każdym znajduje się zmutowany motyl – połączenie mózgu z motylem. Każdy obraz przedstawia tę samą wizję, ale w zupełnie inny sposób. Jest to seria, którą zacząłem tworzyć od początku kwietnia, wszystkie dzieła są ponumerowane. Na wystawę wybrałem siedem „Latających Mózgów”, ale powstało i powstanie ich znacznie więcej. Fajnie się złożyło, że klub, w którym znajduje się wystawa nazywa się „Mózg”, ponieważ wszystko tworzy spójną całość. Wystawa zakończy się imprezą. Będzie to Action Painting w moim wykonaniu podczas muzycznej imprezy „INSANE IN THE BRAIN”, która odbędzie się 30 maja w klubie „Mózg” o godzinie 21.30. Zapraszam serdecznie na szalony pokaz malarski na żywo.

Dzieła na jednej z Twoich wystaw przedstawiały żołądki, tym razem pojawiły się mózgi. Skąd ta fascynacja częściami ludzkiego ciała?

Uwielbiam łączyć ze sobą rożne sprzeczne rzeczy, motywy ładne z brzydkimi albo śmieszne z nieśmiesznymi. Np. motyl, który kojarzy się z czymś pięknym w połączeniu z mózgiem, który jest dla większości osób czymś nieprzyjemnym, czy śmieszna, miła, wyzwalająca pozytywne emocje twarz z obleśnym żołądkiem na środku. Lubię także łączyć niepasujące do siebie gatunki zwierząt. Zawsze mnie to kręciło i bawiło. Bo malowanie to przede wszystkim zabawa. Wydaje mi się, że wynika to w dużej mierze z inspiracji dziecięcymi rysunkami – tą świeżością i nieskażoną kreatywnością pozbawioną wszelkich reguł i schematów tworzenia, szaloną i naiwną. Sam jestem dużym dzieckiem w świecie poważnych dorosłych i jest to sposób na uzewnętrznienie dziecka, które we mnie siedzi.

Miałeś wystawę w wersji mobilnej w Zachęcie, czy mógłbyś nam o tym opowiedzieć?

Wystawa w mobilnej Zachęcie to był bardzo spontaniczny pomysł. Wymyśliłem go razem z moim kolegą Dr. Yrym, który jest znanym aktorem w niszowych produkcjach filmowych Z.F. Skurcz, więc tego typu zwariowane akcje nie są mu obce. Jest taki autobus w Warszawie 174 z napisem ZACHĘTA, ponieważ ma pod nią pętlę. Uznaliśmy, że jest to Zachęta tylko, że mobilna i że zrobimy sobie w niej wystawę. Chcieliśmy wyjść ze sztuką do ludzi, pokazać że jest ona dostępna dla wszystkich, dla zwykłych, szarych ludzi również. W projekt zaangażowało się wielu moich znajomych oraz znani i lubiani artyści, m. in. Mirosław „Zacier” Jędras, który współpracuje chociażby z Kazikiem Staszewskim oraz Kubą Sienkiewiczem. Zacier skomponował piosenkę specjalnie do filmu, który dokumentuje to wydarzenie. Film można zobaczyć na Youtube, wpisując „Niebieski Robi Kreski w Zachęcie”.

Kiedy, Twoim zdaniem, zwykły twór staje się przedmiotem sztuki? Czy wystarczy namalować coś flamastrem na plakacie, tak jak zrobiłeś to z plakatem reklamującym film „Bezwstydny Mortdecai”?

Jeżeli ktoś ma dobry pomysł, wystarczy tylko trochę przerobić to, co znajdujemy w przestrzeni miejskiej, aby wywołać jakieś emocje, cos przekazać, nawiązać dialog ze zwyczajnymi osobami. Ludzie często uważają, że sztuka nie jest dla nich, że się nie znają. Tworząc w miejscach publicznych, mamy większą szansę na komunikację z widzem. Mieszkańcy miast często nawet nie zdają sobie sprawy, że są odbiorcami sztuki. Korzystając z obiektów znajdujących się na ulicy, można stworzyć nową jakość. Przerabiając reklamy, plakaty, można zmienić kontekst, który będzie miał w rezultacie wyższą wartość intelektualną niż początkowa. A to jest sztuka.

Niektóre z powstałych dzieł niszczysz.

Chcę przez to przekazać, że to proces tworzenia jest najważniejszy, że liczy się malowanie, to, co się przeżywa w danym momencie, a nie sam obraz. Czasem malarstwo traktuję jak muzykę. Słuchając albo tworząc muzykę, wchodzimy w trans. Przeżywamy ją, wywołuje w nas emocje. Zmienia się tempo, rytm, a gdy utwór się kończy, to nie pozostaje nic namacalnego, jest cisza. Jest tylko to, co pozostało w naszej pamięci. Podobnie jest z malarstwem. Liczy się proces tworzenia, który też może być dobrym spektaklem dla widza.

Co robisz, kiedy brakuje Ci inspiracji? A może nie masz z tym problemu?

Nigdy nie brakuje mi inspiracji ani weny. Czasami mam jej więcej albo mniej, ale zawsze mam mnóstwo pomysłów i w mojej wyobraźni cały czas powstaje coś nowego. Jedyny problem to czas, bo nie zawsze jest możliwość zrealizowania tego wszystkiego. Gdybym mógł, to malowałbym wszędzie i na wszystkim bez ograniczeń, to jest silniejsze ode mnie i mam tak odkąd pamiętam.

Do którego artysty byś się porównał?

Nie chciałbym się porównywać do żadnego artysty, ponieważ dla mnie bardzo ważny jest styl i oryginalność. Wiem, nie da się uniknąć inspiracji i wpływów innych twórców. Dzieje się to zazwyczaj podświadomie, ale zdarza się, że świadomie się czymś inspiruje. Z pewnością moja największą inspiracją są prace dzieci.

Czy, według Ciebie, współczesna sztuka ma coś wspólnego z marketingiem?

Marketing to drugi rodzaj sztuki, który każdy artysta musi opanować w dzisiejszych czasach. Nie wystarczy dobrze malować, trzeba umieć też sprzedać swoje malarstwo. Uważam, że wypromowanie swojej sztuki w dzisiejszych czasach nie jest rzeczą łatwą, dlatego nazywam to sztuką.

Dziękuję za rozmowę.

 

Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej na temat twórczości Igora Rudzińskiego, zajrzyjcie na poniższe strony.

www.niebieskirobikreski.com // www.facebook.com/niebieskirobikreski // www.instagram.com/niebieski_robi_kreski

__________________________________________________________________________

 

Zapraszamy również do polubienia naszego profilu na Facebooku oraz zapoznania się z ofertą naszego sklepu internetowego.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ