Style Digger – kopalnia inspiracji!

glogaza1 sporteuroMacie dość infantylnych i wszędzie pojawiających się niczym klony blogerek modowych? Moja rozmówczyni również prowadzi bloga – jednak posty, które na nim zamieszcza potrafią się wyróżnić niebanalną treścią i inspirującymi fotografiami. Autorka nie kroczy ślepo za tłumem, tylko konsekwentnie trzyma się swojej konwencji. Moda, podróże, kultura – Style Digger jest prawdziwą kopalnią kreatywności i motywacji! Joanna Glogaza odpowiada nam dlaczego ludzie pokochali blogi i jak zapracować na długo oczekiwany sukces.

Joanna Łuszczykiewicz: Twój blog powstał w 2008 roku – jeszcze przed „erą blogosfery”. Jak do tego doszło? Skąd w ogóle pomysł na prowadzenie bloga?

Joanna Glogaza: Powiedziałabym raczej, że przed wielkim boomem blogosfery – 2008 rok to właśnie ten moment, kiedy blogi zaczęły powstawać i prężnie rozwijała się społeczność blogerek modowych, czy, jak się wtedy mówiło, szafiarek. Miała zupełnie inny charakter niż ta dzisiejsza, była dużo bardziej kameralna i skupiona na relacjach – zapewne dlatego, że o pieniądzach, blichtrze i sławie z blogowania nikt wtedy jeszcze nie myślał. Śledziłam blogi kilku dziewczyn i pomyślałam że ja też tak chcę, też chcę mieć swoje miejsce w sieci, które mogę dowolnie kształtować, swój mały prywatny magazyn. Lubię pisać, lubię robić zdjęcia, do tego lubię się rządzić, pewnie dlatego z przyjemnością prowadzę bloga do dziś i wcale nie planuję przestawać.

Zajmujesz się modą, podróżami, kulturą. Zabrzmi to banalnie, ale muszę zapytać – skąd czerpiesz inspiracje?

Inspiruje mnie mnóstwo rzeczy, paradoksalnie najwięcej inspiracji znajduję w tych mało oczywistych miejscach. Częściej jest to ogólny klimat, atmosfera, na przykład filmu czy książki, niż konkretne zdjęcie z sesji czy post na czyimś blogu. Inspirują mnie też ludzie, może nawet najbardziej. Zawsze, gdy spotykam osobę, która robi coś fantastycznego, daje mi to poczucie że możemy dużo więcej, niż nam się wydaje. I równie dobrze może to być nowo poznana projektantka, zachwycająca kunsztem, wiedzą i determinacją, jak i moja najlepsza przyjaciółka, którą znam od lat, decydująca się na przebiegnięcie maratonu.

Przeglądając popularne blogi, łatwo można zauważyć panującą tendencję, do minimalizowania ilości tekstu. Często publikowane są wyłącznie zdjęcia i krótkie podpisy. Ludzie już nie przepadają za czytaniem… Natomiast na Twoim blogu tego tekstu jest sporo. Działasz na przekór konwencjom?

Faktycznie, mówi się dzisiaj o odejściu od dłuższych tekstów w Internecie i faktycznie, ja na swoim blogu piszę sporo. Myślę jednak że nie wynika to z chęci działania na przekór, chociaż mam w sobie taki autopilot, który często każe mi biec w dokładnie odwrotną stronę niż ta, w którą kierują się wszyscy. Powodem jest po pierwsze to, że staram się wykorzystywać największą siłę blogów, czyli możliwość wyrażenia własnej opinii. Jeżeli mam platformę czytaną przez wiele osób, pozwalająca mi w niezależny od nikogo sposób wyrażać swoje poglądy, to grzechem byłoby z tego nie skorzystać. Po drugie, pisanie sprawia mi przyjemność, a jeszcze większą radość mam w uczestniczeniu w dyskusjach w komentarzach, które moja pisanina generuje. Ludzie wciąż chętnie czytają i będą czytać, trzeba tylko tworzyć teksty szanujące prawa Internetu i po prostu pisać ciekawie.

W dzisiejszych czasach blogowanie cieszy się niezwykłą popularnością. Jak myślisz, na czym polega ten fenomen? Dlaczego ludzie pokochali blogi?glogaza2 sporteuro

Blogi modowe początkowo były bardzo przystępną formą publikacji, tworzone były przez „dziewczyny z sąsiedztwa” z ograniczonym budżetem i brakiem profesjonalnego sprzętu. Stały w opozycji do odległych magazynów, nieprzystępnych modelek, pokazywały kreatywne rozwiązania dostępne niemal dla każdego – to przyciągało, było świeże i nowe. Później zrobiło się bardziej profesjonalnie, zdjęcia coraz bardziej przypominają te z prawdziwych sesji, a część blogerek stała się niemal mikrocelebrytkami – pozują na ściankach sponsorskich z gwiazdami, piszą o nich portale plotkarskie. To również napędza zainteresowanie, ludzie uwielbiają śledzić „bajkowe” życie innych, zwłaszcza gdy jest to ktoś, kogo poniekąd znamy – a tak pewnie czytelnicy się czują w stosunku do blogerek. Oprócz tego blogi inspirują, motywują do działania, pomagają rozwiązać problemy czytelników (wszelkie poradniki, od tych dotyczących doboru kosmetyków, po te o oszczędzaniu), czy pozwalają poznać punkt widzenia autora, którego lubimy.

A jak się mają sprawy finansowe w sieci? Ile blogerki/blogerzy są w stanie zarobić miesięcznie na tym biznesie?

Nie będę podawać konkretnych kwot, bo zależy to od blogera, branży itp., jednak z blogowania spokojnie można się dzisiaj utrzymać i to bez zamieniania swojego bloga w słup reklamowy czy nadużywania zaufania czytelników.

Zdradź nam, jak osiągnąć sukces w dziedzinie którą się zajmujesz? Czym trzeba się wyróżniać, żeby akurat nasz blog zyskał na popularności?

W Twoim pytaniu leży właściwie klucz. Należy się wyróżnić, a kwestia czym ma już drugorzędne znaczenie. Internet jest tak olbrzymi, że dla każdej niszy i najdziwniejszego nawet punktu widzenia znajdzie się miejsce. Mimo tego większość blogerek decyduje się podążać utartym szlakiem. Ten sam typ zdjęć, podobny rodzaj stylizacji, te same zdawkowe opisy. A wystarczy zmienić jakiś szczegół, spojrzeć z innej perspektywy, by znacznie zwiększyć swoje szanse na przebicie się do szerszego grona odbiorców. U mnie zadziałało dzielenie się wskazówkami odnośnie… niekupowania ubrań – dość nietypowo, jak na blog o modzie, i o to właśnie chodzi. U Macademian Girl kluczowe okazały się bogate, kolorowe stylizacje. Ryfka z Szafy Sztywniary zdobywa rzesze czytelników poczuciem humoru. Można by tak wymieniać bez końca, najważniejsze by nie starać się kopiować znanych blogerek, bo w konkursie na „bycie kimś” możemy w najlepszym przypadku zająć drugie miejsce, albo starać się przetrzeć nowy, własny szlak.

Jeśli chodzi o ubrania i dodatki, stawiasz na prestiżowych projektantów? Czy może zdarza ci się od czasu do czasu odwiedzić pobliski second-hand?

Stawiam na ubrania i dodatki dobrej jakości. Wbrew pozorom nawet metka prestiżowego projektanta nie zawsze to gwarantuje. Na szczęście dla mojego portfela nie zależy mi na drogich metkach. Najczęściej wybieram marki z tzw. średniej półki. Second-handy uwielbiam i jak tylko mam czas i odrobinę szczęścia, której ten sport wymaga, to w nich również się zaopatruję.

Stwierdziłaś, że na blogu promujesz „rozsądne podejście do zakupów”. Rozsądne, czyli jakie?

Zauważyłam, że dużo lepiej funkcjonuję z małą, dobrze dobraną garderobą składającą się z ukochanych ubrań niż z przelewającą się szafą pełną niepasujących do siebie szmatek, z których 3/4 nie zdejmuję z wieszaka. Zrewolucjonizowałam więc swoje podejście do zakupów, kupuję bardzo rzadko i tylko rzeczy, do których jestem w 100% przekonana. Celuję w rzeczy dobrej jakości i jestem gotowa za nie zapłacić rozsądną cenę, bo nie podobają mi się prawa rządzące tanią szybką modą, gdzie bogacą się marki, a tracą konsumenci, wpędzeni w myślenie że więcej znaczy lepiej, a wyrzucanie ubrań po jednym sezonie jest zupełnie normalne i pracujące w złych warunkach   osoby produkujące te ubrania. Kwestia wpływu szybkiej mody na środowisko też nie jest bez znaczenia.

Do kogo jest adresowany Twój blog?

Do osób ciekawych świata, szukających nowych doświadczeń, ceniących szczere podejście do mody, podróży itp. Nie lubię czczej gadaniny, więc moje posty są dość praktyczne i konkretne.

Podobno prowadzenie bloga zajmuje tyle czasu co praca na pełen etat. Więc traktujesz to bardziej jako pracę czy hobby?

Pisanie bloga sprawia mi ogromną przyjemność, naprawdę lubię wszystkie aspekty blogowania, z tego punktu widzenia zdecydowanie jest to moje długoletnie hobby. Z drugiej strony jak najbardziej na blogu zarabiam, traktuję go więc również jako pracę. Bardzo się cieszę, że udaje mi się te dwie kwestie bezproblemowo łączyć.

glogaza3 sporteuroKto jest twoim autorytetem jeśli chodzi o modę i styl?

Jest sporo takich osób, jednak olbrzymią większość z nich znam albo chociaż mam okazję oglądać na żywo. Tyle lat obserwowania blogosfery nauczyło mnie ile może zdziałać dobry aparat i program graficzny, jak z marnego stroju można wyczarować piękną iluzję, dlatego tak bardzo doceniam „żywe” przykłady świetnego stylu. Zresztą często nie chodzi o same ubrania, ale o sposób w jaki ktoś je nosi. Z postaci-ikon ostatnio zainspirowała mnie Diana Vreeland, dawna redaktor naczelna amerykańskiego Vogue’a, nakręcono o niej wspaniały dokument, który bardzo wszystkim polecam.

Co według Ciebie, każda kobieta powinna mieć w szafie?

Staram się unikać takich stwierdzeń, uważam że każdy powinien chodzić w tym, w czym czuje się najlepiej i co najbardziej sprawdza się przy stylu życia danej osoby. Nie ma chyba ani jednej uniwersalnej rzeczy, którą próbowałabym wmówić każdej kobiecie.

Istnieje jakaś rzecz, której nigdy byś nie założyła?

Całkiem sporo, nie noszę na przykład futer, ale też torebek czy butów zrobionych z tzw. eko-skóry, która rozkłada się latami i z ekologią ma niewiele wspólnego. Unikam też rzeczy, które denerwują mnie jakimś detalem przy noszeniu – gryzące swetry, drapiące kołnierzyki itp.

Myślisz, że można się „nauczyć” mody i dobierania stylizacji? Jeśli tak, to w jaki sposób?

Zależy o jaki aspekt mody chodzi, w tej branży jest mnóstwo różnych profesji. Większości z nich pewnie da się wyuczyć, podobnie jak stylizacji i uzyskać przyzwoity poziom, ale wizjonerstwa nie da się nauczyć z książki, trzeba mieć pasję. Jeżeli chodzi o ubieranie siebie, moim zdaniem jest podobnie – każdy może się nauczyć, ale niektórzy mają wyjątkowy sposób noszenia ubrań, jakąś wewnętrzną elegancję, która sprawia że wyglądają niezwykle.

Dziękuję za rozmowę i życzę wszystkiego dobrego!

Również dziękuję!

Rozmawiała Joanna Łuszczykiewicz

Zapraszamy na bloga naszej rozmówczyni: www.styledigger.com

ZOSTAW ODPOWIEDŹ