Statysta to najbardziej cierpliwy człowiek na świecie! Cała prawda!

Nie oszukujmy się, wielu ludzi przyjeżdża do stolicy robić „karierę”. Dla jednych tą karierą będzie siedzenie po godzinach w korpo i zasuwanie na najwyższych obrotach. Dla innych praca w sieciówce – ale ważne, że za wyższe pieniądze niż w swoim rodzinnym mieście. Dla jeszcze innych kariera naukowa. Warszawka jest dobrym rynkiem pracy. Szczególnie dobra jest dla Influencerów, których tu masa, (wiecie o co chodzi: ” -czym się zajmujesz? – jestem modelką na Instagramie, a Ty? -a ja jestem zawodowym rajdowcem w Nees for Speed -ale to przecież nie jest prawdziwa praca -no właśnie, to jest nas dwoje”. Takie czasy. Stolica dobra też jest dla ludzi chcących zrobić karierę w modelingu czy szeroko pojętych mediach. Ale jak wiadomo, popularnym, ponadprzeciętnym i charakterystycznym aktorem z prawdziwego zdarzenia, ciężko jest zostać, od tak. Aktorem jakimkolwiek – raczej łatwo, wystarczy mały skandalik – takie czasy part2. Wiele osób zaczyna tutaj od statystowania – statystą może zostać praktycznie każdy, tak naprawdę nie potrzeba tutaj nawet dużej charyzmy. Dla niektórych to droga ku sławie – droga na wielki ekran. Dla innych sposób na dorobienie i fun. Dla kolejnych przygoda. Niektórzy – ci bardziej zdeterminowani załapią bakcyla i pójdą dalej. Inni szybko się poddadzą i wiecie co – wcale mnie to nie dziwi. Tak się składa, że od dłuższego czasu obracam się, w mniej lub bardziej, medialnym środowisku i przygody ze statystowaniem też miałam okazję spróbować. Rozmawiałam również z wieloma statystami. Niekiedy miałam okazję przyglądać się, bądź uczestniczyć w kilku sytuacjach. Informację więc mam z pierwszej ręki. Dla osób nie będących w temacie może się to wydawać fajne. Jaka jest jednak prawda o statystowaniu? Dosyć kiepska. Sami zobaczcie.

 

Zarobki:

Dementuje wszystkie domysły. Po pierwsze – jak wiadomo aktorzy zarabiają olbrzymie pieniądze – za jeden dzień zdjęciowy – kilka tysięcy – to normalne wśród popularnych twarzy. Z kolei dzień na planie reklamy to, spokojnie kilkanaście tysięcy, dla głównych bohaterów. Oczywiście więcej warte są prawa autorskie, niż sama gra autorska. Epizodysta – potrafi zaroić kilkanaście PLN-ów, za krótkie wystąpienie na szklanym ekranie (bądź nawet to w internecie). Natomiast statysta… Jeśli ktokolwiek robi to w celach zarobkowych i traktuję jako główne źródło dochodów to… mocno współczuję. Jest to realne tylko w momencie w którym wciąż jesteś na utrzymaniu rodziców – bądź kogoś innego, nie wnikajmy. Umówmy się – ze statystowania wyżyć się nie da – nawet jeśli na plany filmowe śmigasz codziennie – co jest do zrobienia (ale może być wykańczające i mocno obciążające psychikę, serio). Jaka jest prawda? Zależy od agencji, planu zdjęciowego i długości jego trwania. Jeżeli w ogłoszeniu jest napisane, że proszą o całodzienną dyspozycję – nie łudź się – będzie to cały dzień – czasem nawet zahaczy o noc. Stawka – 100 zł? Kalkulując 12 h pracy (ciężkiej pracy), za 100 zł? Bilans jest kiepski. Kolejna możliwość to dyspozycja na pół dnia – poranna lub popołudniowa (często też zdarzają się plany nocne) – tutaj stawki to 50-70 zł. Też nie za ciekawie, bo w zasadzie to 8 h pracy, czyli klasyczna dniówka.

Jakiś czas temu miał miejsce strajk statystów, którzy domagali się podwyżek za swoją pracę. Wcześniej stawki były żałośnie śmieszne – 40 zł za 8 h pracy? Dochodziło do sytuacji, że było to 3,75 za godzinę. Zbuntowani statyści, uznali więc strajk za najlepsze rozwiązanie i formę dialogu z nieuległymi agencjami. Pomimo, że protest przyniósł minimalny skutek – to ciągle za mało. Mniej niż minimalna stawka godzinowa w Polsce. Czysty wyzysk. Można więc stwierdzić, że stawki te praktycznie nie zmieniają się od lat. Statystowanie się zwyczajnie nie opłaca. Wbrew opinii publicznej – gdzie praca na planie, w telewizji, w mediach, kojarzy się z wielkimi kokosami. Warto także wspomnieć, że kwota często zależy od produkcji. Najgorzej tutaj wypada statystowanie na widowni, w różnego rodzaju programach rozrywkowych.  Przykładowo – pojawienie się na planie u „Kuby Wojewódzkiego”, na widowni „The Voice of Poland”, „Śpiewajmy Razem – All Together Now” czy „Jaka to melodia”, to zarobek- 40-50 zł. Statystowanie na planach popularnych seriali typu – „Klan”, „Na dobre i na złe”, „Czas honoru” czy „Hotel 52”, to obecnie kwoty 45-100 zł. Udział w popularnym filmie, pokoju  „Listy do M.” to kwoty 80 – 140 złotych. Z kolei seriale, których obecnie jest zdecydowanie najwięcej – paradokumentalne, typu „Trudne sprawy”, „Dlaczego ja” czy „Malanowski i partnerzy” to kwota 50 złotych za statystowanie, natomiast 120 złotych za dzień zdjęciowy – pełną rolę. Trochę słabo, kiedy pomyślimy o tym, że znany aktor przychodzi na plan zdjęciowy – spędza na nim tyle samo czasu co statysta (bądź często mniej), i ten pierwszy za taki plan dostaje kilka tysięcy, a ten drugi – kilka złotych. 

Umowa statysty:

Każdy kto pojawia się na planie w roli statysty, musi podpisać odpowiednią umowę. W której w głównej mierze chodzi o zgodę na publikację swojego wizerunku. Są w niej jednak punkty, które wpływają na absolutną niekorzyść takiego statysty. Między innymi jest to punkt, mówiący o tym, że statysta musi być dostępny na planie przez 12 godzin, jeśli zajdzie taka potrzeba. 

Kwestia statystowanie jest taka, że umawiasz się na konkretny plan i konkretną stawkę – ustalmy – dostępność przez cały dzień, stawka: 80 złotych, płatne po planie. I bywa tak, że na planie spędzasz 2,5 h, i 80 zł wpada do kieszeni (co niestety jest rzadkością). Natomiast innym razem na planie spędzasz, faktycznie cały dzień i do kieszeni wpada… również 80 złotych. Co wygląda dosyć słabo. Istna loteria. 

Autentyczna historia:

Statyści pojawiają się na planie o uzgodnionej godzinie. Już na wstępie dowiadują się, że niestety, ekipa ma godzinne opóźnienie i znajduje się jeszcze w zupełnie innej, odległej lokalizacji. Zanim dojadą – minie godzina. Statyści muszą pozostać w miejscu zbiórki, jak ogłasza opiekun statystów. Dostają oni, klasycznie – bułkę na przetrwanie i mają „zająć się sobą”. Ekipa faktycznie przyjeżdża za 1,5 h – ale jak się okazuje, mają przerwę obiadową – co w efekcie daje kolejną godzinę straconego czasu statystów, którzy „muszą się zająć sobą”, w niezbyt przyjaznych warunkach. Kiedy ekipa zjada ciepły obiadek, mija kolejna godzina – przecież filmowcy muszą rozłożyć sprzęt. Gdy statyści są wreszcie poproszeni o przebranie się – muszą to zrobić w miejscu publicznym, a swoje rzeczy zostawić w przestrzeni, do której ma dostęp każdy przypadkowy przechodzień. Słabo. Zmęczeni, 4 godzinnym czekaniem, statyści, wreszcie są poproszeni na plan. Zanim dochodzi do właściwej sceny, w której wreszcie są potrzebni, mija kolejny czas, a w tle odgrywa się niezła jadka, z reżyserem i ekipą filmową w roli głównej. Statyści, na których nikt nie zwraca uwagi, są świadkami rzucania scenariuszem przez reżysera, krzyków i totalnej dezorganizacji. Potem kilka dubli, i kolejne czekanie. Nagle ekipa zostaje wyproszona z planu, gdyż przekroczyli czas realizacji. A niektórzy statyści nie zdążyli nawet przez moment pojawić się przed kamerą, bo mieli brać udział w kolejnej scenie, do której ostatecznie nie doszło… Ich irytacja – wyobraźcie sobie sami. Bez szczegółów, co to za plan, jaka to agencja statystów. Ale jak tylko o niej słyszę – radzę unikać. 

Warunki pracy:

12 godzin w deszczu za 60 złotych, nie brzmi fajnie. Upał, deszcz, wichura – nieważne, scenę odegrać trzeba. A warto dodać, że „granie lata” przy minusowej temperaturze, do łatwych nie należy. Każdy inny pracownik planu – nawet podrzędny pomocnik operatora, oświetleniowca, dźwiękowca – kogokolwiek tak naprawdę, ma możliwość odpoczynku i ogrzania się w cateringowym busie. Statysta – nie.

Ekipa, która spędza na planie tyle samo czasu co statysta – czasem mniej, ma w przeciągu całego dnia do dyspozycji ful opcje – pełne wyżywienie – śniadanie, obiad dwudaniowy, podwieczorek, kolacje. Statysta? No way. Zazwyczaj dostanie bułkę na cały plan zdjęciowy bądź, jak to mają w zwyczaju mówić rozżaleni statyści – rozwodnioną zupę, którą muszą zjeść w pośpiechu, często w tragicznych warunkach,  zazwyczaj gdzieś na korytarzu, na schodach, siedząc na podłodze, lub w plenerze.

Traktowanie statysty:

„Bydło”, „Stonki” – tak pogardliwie ekipa filmowa ma w zwyczaju nazywać statystę. Separacja od reszty – traktowanie jak gorszy gatunek – to wszystko jest bardzo widoczne na niektórych planach.

„Rosjanin, Niemiec i statysta chcieli przejść przez granicę, której pilnował Diabeł. Zgodził się ich przepuścić, jeśli wytrzymają na mrozie 12 godzin w letnich ubraniach bez jedzenia i picia. Niemiec wytrzymał godzinę i wymiękł. Rosjanin wytrzymał sześć godzin i wymiękł. Po 12 godzinach Diabeł przychodzi do statysty i pyta:

– A ty nie zmarzłeś?

– A to już zaczęliśmy?! Myślałem, że czekamy na ekipę….”

Smutne, ale jakże prawdziwe… Skąd się to wszystko wzięło? Fakt faktem, statystą może zostać każdy ale przychodzi on do pracy – na plan filmowy, tak samo jak główny aktor, dlaczego więc jest traktowany jak … zupełnie nikt? Prawda jest natomiast taka, że ” Bez statystów nie powstałby przecież żaden film” – więc troszkę więcej szacunku.

Podsumowując:

Jest to naprawdę ciężka praca, i przede wszystkim – jednak, nie dla każdego. Warunki, godziny pracy – często na planie trzeba być już o godzinie 5 rano – to wszystko wiążę się z wykończeniem psychicznym oraz fizycznym. Zmęczenie daje się we znaki, i często jest niestety dużo gorsze niż po 8 godzinach w korpo.

Dla kogo więc jest statystowanie?

Idealne jako dodatkowy zarobek, do stałej pracy. Na pewno nie jako jedyny, główny dochód. Ze statystowania skorzystać mogą osoby, które nie mają stabilnej pracy – miewają dni wolne. Dorobić tak sobie również mogą studenci, oraz emeryci. Prace na etat jednak ciężko godzić z planami zdjęciowymi. Jest to też na pewno jakaś droga dla zdeterminowanych i tych z wielkimi marzeniami na rozpoczęcie aktorskiej kariery. Pokazywanie się na planach i poznawanie ludzi z filmowego środowiska bowiem może zaplusować w przyszłości.

Czy są jakieś pozytywy takiej pracy?

Pomimo tego, że cały artykuł skupiony był na negatywach i trudach pracy statysty, ma ona również swoje plusy. Wielu z nas marzy o przygodzie na planie filmowym i pokazaniu się w telewizji. Nie każdemu udaje się zostać telewizyjną gwiazdą, natomiast, będąc statystą, można poczuć namiastkę medialnego świata. Zapewne więc jest to fantastyczna przygoda. Ponadto  – zobaczyć siebie na wielkim ekranie – bezcenne. Jest to także dobra okazja do tego by zobaczyć jak „od kuchni” wygląda praca na profesjonalnym planie filmowym. Własnymi siłami raczej nie mielibyśmy możliwości dostać się na plan – dzięki agencjom statystów staje się to możliwe. A ponadto, to dobra okazja do tego by podejrzeć pracę swoich ulubionych aktorów, poznać ich, a czasem nawet zamienić kilka słów. 

Tak czy siak – zanim zapiszecie się do takiej agencji – radzę poważnie się zastanowić nad tym, czy należycie do tych, bardzo cierpliwych i wyrozumiałych!

2 KOMENTARZE

  1. potwierdzam….byłam raz na planie,,,9 godzin i…75zł wypłacane miesiac po podpisanej umowie….pierwszy rząd widowni przy scenie,rola moja jako statysty, tyle samo pieniedzy co dalsze rzędy?kpina……wiecej skupienia należalo wykazać,zagrac,dosłownie…i jedzenie, posiłek……..brak słów..dla mnie nie starczyło…ja tej pizzy nie zapomnę,namalowałam obraz po powrocie do domu….zrobiło mi się słabo z głodu i przemeczenia aktywnoscią na planie po 6ciu godzinach,ale nie mogłam opuscic,,,podpisałam umowę…pilnowano mnie,,,bynajmniej nei w trosce o zdrowie……dlaczego nei poinformowano,ze nie stać ich na zapewnienie wyzywienia? zabrałabym włąsne kanapki…..

  2. 200 % prawdy o doli i niedoli statysty. Co do emerytów- małe szanse na pracę na planie, LIMITY WIEKU, NO CHYBA ZE się jest krewnym i znajomym królika.. Ogólnie, STATYSTA NIE MA ZADNYCH PRAW, najlepiej żeby był bezwolna kukla, bo w innym przypadku kazda AGENCJA zbanuje takiego potencjalnego statyste. .- ZERO odzewu że strony agencji. TRZEBA LIZAC PUPE AGENCJOM, przymilac się, być lizusem, donosic na innych statystow, ITP…NAPEWNO WYŻYĆ SIE Z TEGO NIE DA. Myślenie o sławie to NIE WARTA SKORKA WYPRAWKI ! Pisząc to, bardzo się naraże na ostracyzm że strony agencji. Acha , za plany nie zawsze jest płacone gotówką po planie, czasami TRZEBA DLUGO UPOMINAC SIE o TE MARNE GROSZE i tu obraża i BAN, jak statysta śmiał się upominać o ZAPLATE.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ