Nawet 12 proc. więcej
W Tajlandii, na Bali czy w Dominikanie można uzyskać wyższe ROI z inwestycji w nieruchomości niż w Polsce
Według ekspertów firmy Expander i Renter.io średnia roczna stopa zwrotu z wynajmu nieruchomości w Warszawie czy Krakowie wynosi dziś między 4 a 6 proc. To znacznie mniej niż w takich egzotycznych lokalizacjach jak Bali czy Dominikana. Na tajskiej wyspie Phuket ROI z inwestycji w nieruchomość może kształtować się nawet na poziomie 18,5 proc. rocznie. Jak zarabiać na wynajmie domu czy apartamentu zagranicą? Na jaki zysk można liczyć? Jaki jest próg wejścia w taką inwestycję? O tym opowiada Maria Kobryń, prawnik i ekspert od zagranicznych nieruchomości.
Od kilku miesięcy w mediach głośno o tym, że skończył się czas inwestowania w nieruchomości w Polsce. Wielu ekspertów podkreśla, że ceny mieszkań i domów w największych polskich miastach są już tak wysokie, że niedługo kupno nieruchomości na wynajem finansowanej kredytem stanie się inwestycją o ujemnej stopie zwrotu. To jeden z powodów tego, że coraz więcej osób ucieka z takimi inwestycjami poza granice naszego kraju.
– Na nieruchomościach zagranicznych można zarabiać w taki sam sposób jak na tych krajowych. Jedna opcja to zarabianie na wzroście wartości, gdy kupujemy nieruchomość za np. 50 0000 dolarów a za 5 lat sprzedajemy za 100 000. Druga to zarabianie na wynajmie, krótko- bądź długoterminowym. Oczywiście te sposoby się nie wykluczają i mogą działać równolegle – mówi Maria Kobryń, prawnik i ekspert od zagranicznych nieruchomości. – Warto podkreślić, że aby uzyskać jak najwyższą stopę zwrotu z inwestycji przede wszystkim dokładnie zastanowić się nad wyborem miejsca, w którym usytuowana będzie nieruchomość. Trzeba brać pod uwagę czy w danej lokalizacji będzie możliwość szybkiej sprzedaży nieruchomości, czy okolica jest dostępna dla turystów i czy pod drodze nie pokonają nas zawiłe przepisy obowiązujące w danym kraju – dodaje.
Bezpieczne kraje
Według portalu IQI Global najbezpieczniejsze kraje do inwestowania w nieruchomości to między innymi Portugalia, Hiszpania, Meksyk, Panama, Kostaryka, Włochy czy Zjednoczone Emiraty Arabskie. Te lokalizacje zostały wybrane na podstawie czynników takich jak stabilność lokalnego rynku, potencjał wzrostu wartości nieruchomości, ceny najmu oraz regulacji prawnych dotyczących inwestorów.
– Bazując na moim doświadczeniu do tego zestawienia dodałabym jeszcze Dominikanę i indonezyjskie wyspy takie jak Bali czy Lombok oraz Tajlandię. To właśnie tam moi klienci osiągają wysokie roczne stopy zwrotu. Na tajlandzkiej wyspie Phuket to 18,5 proc., na Bali 15,2 proc. a w Dominikanie 12 proc. Wysokie ROI można również osiągnąć inwestując na amerykańskim wybrzeżu – we Florydzie przepisy podatkowe sprzyjają inwestorom a na nieruchomości w Miami można zarobić nawet 12,7 proc. rocznie. Europejskiej kraje oferują dużo niższe stopy zwrotu – w Portugalia (Madera) jest to 9,6 proc., a we włoskiej Toskanii 7,2 proc. – podkreśla Maria Kobryń.
Próg wejścia
Cena zagranicznej nieruchomości, zależy od lokalizacji i standardu domu bądź apartamentu, który chcemy kupić. Próg wejścia zaczyna się zazwyczaj od minimum 20 000 dolarów, jednak do tego dochodzą jeszcze koszty, takie jak podatki, opłaty prawne, ubezpieczenie oraz utrzymanie nieruchomości.
– Każda lokalizacja jest specyficzna a kraj krajowi nierówny. To trochę jak z kupnem samochodu – możemy kupić samochód w cenie 1 000 złotych i 1 000 0000 złotych. Możemy też kupić taki, który jest piękny i ma atrakcyjną cenę, jednak po kilku dniach wyjdą problemy techniczne. Podobnie jest z nieruchomością – mówi Maria Kobryń. – W Dominikanie można kupić działkę 1 000 m2 z widokiem na morze za 50 000 dolarów. Możemy też kupić apartament w nowej inwestycji, która będzie zarządzana przez profesjonalny podmiot, z widokiem na morze za 150 000 dolarów. Z kolei za 250 000 dolarów możemy kupić wille z basenem na Bali lub za 120 000 dolarów apartament w condohotelu w Tajlandii. Są też apartamenty w Bułgarii czy Albanii po 75 000 dolarów – dodaje.