Społeczna twarz graffiti – Grzegorz „Forin” Piwnicki

forin d sporteuroWiększość ludzi postrzega graffiti jako praktycznie wszystko, co jest malowane w przestrzeni miejskiej – od napisów „kocham Anię”, po bardzo rozbudowane prace położone na ścianach bloków. Czym dla Ciebie jest graffiti i jakie są jego granice?

Graffiti dla mnie to znajomi, to wspomnienia, to litery. Wiele by wymieniać, nie ograniczam go granicami.

Czytając wywiady z Tobą nie da się nie zauważyć, że jesteś indywidualnością – nie dostosowujesz się do zasad otoczenia, każdy wybór i postawa, są Twoimi, świadomie podjętymi decyzjami. Czy dostrzegasz (lub dostrzegałeś) jakiś problem w tym, że ludzie ubierający pociągi w graffiti zamalowują farbą nie tylko blachę, ale i okna?

Wandalizm jest częścią świata graffiti, nie wybieramy tylko czegoś, co nam się podoba, przyjmujemy na siebie jego całe dziedzictwo. Bez przeszłości, nie ma przyszłości. Gdyby nie pierwsze nielegalne malunki na murach, nikt z urzędu by się nie zainteresował graffiti, nie zalegalizował później ścian, nie powstałoby tyle prac i może finalnie teraz byśmy nawet nie rozmawiali. Wszystko zaczyna się od chaosu. Graffiti wywodzi się z nielegalnego malowania.

Wszelka niekontrolowana aktywność artystyczna w przestrzeniach miejskich jest najczęściej odbierana przez ogół ludzi jako swoisty atak na dobro wspólne. Niejednokrotnie tworzyłeś w miejscach, które można by uznać za „nielegalne” (bloki, pociągi, ogrodzenia, ściany kamienic w centrum miasta), a obecnie angażujesz się społecznie choćby przez takie inicjatywy jak Projekt Wolność (projektwolnosc.pl). Jaki jest i jaki był Twój stosunek do społeczeństwa?

Sztuka sama z założenia nigdy nie powinna być kontrolowana, gdy tak się staje jest niczym innym jak zamówieniem publicznym. Od początku działam pod pseudonimem, jestem bardziej lub mniej osobą anonimową. To mi odpowiada. Z wiekiem coraz bardziej czuję się odpowiedzialny społecznie. Wrażliwym na to co myślą i mówią inni, co ich boli, co cieszy. Uczucia, a szczególnie pamięć jest bardzo ważnym elementem mojej obecnej twórczości. Nawet w pracy nie jestem bezuczuciową maszyną, nastawionym na zysk robotem. Pamiętam o tym, że po drugiej stronie także jest człowiek. Projekt Wolność opowiada właśnie o tym wszystkim. To społeczny rachunek sumienia a jednocześnie konfesjonał dla wszystkich, którzy gdzieś się zgubili i potrzebują przystanku. Dzisiaj w świecie przesiąkniętym konformizmem i sztucznością trzeba niezmiernej odwagi, żeby publicznie powiedzieć czym jest dla nas wolność. Jednocześnie warto pamiętać, że wolność naszej pięści kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność czyjegoś nosa. forin ddddd sporteuro

Powoli zaczyna się w Polsce przyjmować inicjatywa odmalowywania bloków „odświeżonych” zewnętrznie bez wyczucia estetyki, przez profesjonalnych artystów. Wiem, że sam inicjowałeś takie przedsięwzięcia w ramach organizacji Truest. Czy mógłbyś przybliżyć tą sprawę naszym czytelnikom? Jak to wygląda w praktyce – skąd pieniądze, czy podobają się „poprawione” przez artystów budynki, jak pracuje się na tak dużych powierzchniach, no i najważniejsze – jak bardzo poważny jest problem zapuszczonych budynków?

Widzisz tu się zgadzamy na wstępie. Sceptycznie jestem nastawiony do tego typu przedsięwzięć. Niestety nadzór kuratorski nad tego typu akcjami mocno kuleje. Tak jak zauważyłeś w Polsce powstają co raz to nowe projekty często o bardzo niskiej wartości merytorycznej jak i artystycznej. Ten epizod moim zdaniem musi się zakończyć. Nie malujmy trawy na zielono, to nigdzie nie prowadzi.

Właśnie dlatego między innymi powstał Truest.pl, jako stowarzyszenie profesjonalistów – twórców sztuki ulicznej graffiti i street art. Ma być ono głosem środowiska w którego imieniu co chwila się ktoś wypowiada mimo tego, że jest spoza niego. Czas wziąć sprawy w swoje ręce.

My z kolei robiliśmy coś innego. W lipcu 2012 r. zrealizowaliśmy jam graffiti w obrębie mojego poprzedniego projektu społecznego „63 dni z życia Warszawy”. Współorganizatorem i patronem akcji było Muzeum Powstania Warszawskiego, a cała akcja razem z grą miejską i projektem internetowym wchodziła w program oficjalnych obchodów upamiętnienia 68. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Zaprosiłem 63 młodych artystów ulicznych do oddania jak to nazwałem “graficznego hołdu” ludziom sztuki, którzy udzielali się podczas powstania Warszawskiego. Każda z zaproszonych osób dostała biogram jednego z bohaterów i miała stworzyć dzieło zainspirowane właśnie tą postacią. Dlaczego ludziom sztuki? O nich właśnie opowiada projekt „63 dni z życia Warszawy”. To 63 historie ludzi, często zapomnianych na kartach historii a bez których nie dałoby się przeżyć w okupowanej Warszawie. To graficy, to osoby podrabiające dokumenty, to pisarze, muzycy. Piękni ludzie, trudnych czasów. Polecam się zapoznać www.pamieta-my.pl.

Pieniądze na ten mural otrzymaliśmy od prywatnych sponsorów, dużo udało się uzbierać za pomocą wolontariatu. To podbudowujące, że znalazło się wtedy tyle osób, które poświęciło swój własny czas na pomoc w organizacji tej akcji jakby nie było pro bono. Podczas całej akcji dodatkowo sprzedawaliśmy koszulki cegiełki, z których całkowity dochód przekazaliśmy na rzecz Muzeum Powstania Warszawskiego.

Parę lat temu w mediach popularny był temat „graffiti: sztuka czy wandalizm”. Mam świadomość złożoności tego problemu, jednak muszę się spytać Ciebie jako profesjonalisty: jaki jest twój stosunek do tej sprawy?

Zupełnie obojętny, temat był, już go nie ma. Mamy jakąś magiczną moc zajmowania się i poświęcania czasu i energii na bezsensowne rzeczy. Pomyślmy jakby nasze życie, najbliższe otoczenie wyglądało gdybyśmy choćby raz w roku poświęcili ten czas na ulepszanie naszego otoczenia. Pomogli komuś, zrobili coś społecznie za darmo.

Jak miejsce w którym mieszkałeś wpłynęło na to co robisz?

Warszawa to moje miejsce na ziemi, chociaż wolałbym, żeby panował tu taki spokój i była taka pogoda jak w Maladze.

Prowadzisz kilka firm, angażujesz się w projekty społeczne, tworzysz organizacje, skończyłeś studia, dla wielu ludzi jesteś bardzo ważną postacią sceny graffiti – co poradziłbyś ludziom wchodzącym dopiero w świat sztuki?

Żeby wierzyli w siebie, nie oglądali się na innych. Ufali sobie i najbliższym. Zawsze znajdą się koło Was osoby, które będą chciały Wam przeszkodzić, wyprowadzić z rytmu. Nie zwracajcie na nie uwagi. Ludzie z podstawy są źli, trzeba ich uczyć dobra. Musicie być pełni determinacji i wytrwałości, bo one są jedynie paliwem rozwoju.

forin ddd sporteuroJaka jest rola nauczania muzyki i plastyki w procesie edukacji?

Sztuka nie zajmuje się jedynie estetyką, upiększaniem naszego otoczenia. Jest ona bodźcem, który uruchamia w nas zgromadzone siły odpowiedzialne za wyrażanie poglądów jak i emocji. Jest też ona znakomitym narzędziem do wspierania jego rozwoju, budowania przede wszystkim wyobraźni. Obcowanie z nią wyostrza zmysły, rozwija wrażliwość na piękno. Dlatego zajęcia artystyczne są tak ważnym elementem edukacji młodego człowieka.

Warto nadmienić, że jest też jedna z najbardziej dostępnych form, w których człowiek może się realizować, nie tylko przez tworzenie, ale także i przez sam jej odbiór. To dzięki niej kształtuje się osobowość człowieka, wprowadzamy dzieci w świat wartości niematerialnych, jak i uczymy historii. To przecież ona pomogła naszemu narodowi przetrwać w czasach rozbiorów. Warto o tym pamiętać.

Co liczy się dla Ciebie w graffiti, a co liczy się dla Ciebie w sztuce w ogóle?

Nie rozgraniczam tych dwóch terminów. Dla mnie przechodzą w siebie płynnie. Jeden należy do drugiego i odwrotnie. Ważna jest szczerość w tym co robimy.

Ulubione miejsca do malowania na Tarchominie?

Nie wiem, czy nadal istnieje, bo było to paręnaście lat temu. Ściana za domem handlowym Tarchomin przy ul. Świderskiej.

Bardzo dziękuję Ci za wywiad.

To ja dziękuję, zapraszam do zapoznania się z moją prywatną stroną www.forin1.com

Rozmawiał Mateusz Śmigielski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ