Sin City 2: Damulka warta grzechu – recenzja

Już 5 września oficjalnie zawita na ekrany kin, po niemal 10 latach nieobecności, druga część Sin City w reżyserii Roberta Rodrigueza. Tak jak poprzednio, fabuła oparta jest na cyklu komiksów Franka Millera. Tym razem, podstawą do stworzenia ekranizacji były komiksy „Damulka warta grzechu” i „Kolejna zwykła sobotnia noc” z tomu „Girlsy, gorzała i giwery”.

http://cdn.bloody-disgusting.com 

W Stanach Zjednoczonych produkcja nie zrobiła furory – w czasie premierowego weekendu film zarobił zaledwie 6,5 miliona dolarów. Dla porównania, pierwsza część przyniosła dużo pokaźniejszy zysk – prawie 30 milionów dolarów, a „Strażnicy galaktyki”, film wpuszczony na ekrany w ten sam weekend ponad 16 milionów. Czy przyjęcie w Polsce będzie lepsze? Powininno, bo żal by było tak dobrego sequela.

 

„Damulka warta grzechu” składa się z trzech, nielinearnie układających się pod względem czasu, historii. Pierwsza jest kontynuacją wydarzeń z pierwszej części. Nancy Callahan (Jessica Alba) cztery lata po samobójstwie jej  ukochanego i zarazem starającego się uchronić ją przed śmiercią, emerytowanego policjanta Hartigana (Bruce Willis) nie może o nim zapomnieć i wybaczyć senatorowi Roarkowi (Powers Boothe) straty kochanka. Marzy o zemście, w której pomaga jej niezbyt rozgarnięty, ale za to niezwykle silny Marv (Mickey Rourke).

 

W drugiej opowieści mistrz zręcznych sztuczek i hazardu, Johnny (Joseph Gordon-Levitt) wraca do Basin City i ryzykuje, grając kolejne partie pokera z senatorem Roarkiem. Senator nie jest jednak człowiekiem, który pozwala sobie na przegraną.

 

Najciekawszą część filmu buduje Eva Green, która wciela się w rolę Avy Lord, damy, dla której warto zabić. Jej były chłopak, Dwight (Josh Brolin) po raz kolejny daje się wplątać w sieć jej intryg. Z opresji pomaga mu wyjść Marv oraz szefowa prostytutek ze Starego Miasta, Gail (Rosario Dawson).

 

Nie da się ukryć, że sequel zdominowały kobiety. Eva Green pokazała więcej ciała, niż ktokolwiek mógł się spodziewać, a sceny jaj kąpieli podchodzą pod arcydzieło. Świetnie przechodziła od roli niewiniątka i ofiary do postaci femme fatale i bezwzględnej bezwstydnicy. Jessica Alba pokazała się z innej strony niż w pierwszym Mieście Grzechu – jej gra aktorska nie powala, ale Jessica rekompensuje to nieziemskim wyglądem. Rosario Dawson występuje tu drugoplanowo, lecz nie umniejsza to jej umiejętności aktorskich.

 

Film został zrobiony w starej konwencji komiksowej, ale zmniejszony został kontrast czerni i bieli, przez co kolory zakradające się w niektórych scenach nie robią już tak dużego wrażenia (z wyjątkiem oczu i ust Evy Green rzecz jasna). Akcja toczy się szybko i trochę brak takich smaczków, jak początkowa i końcowa scena pierwszej części. Na szczęście nie zabrakło czarnego humoru przeplatającego się ze scenami pełnymi napięcia. Nawet efekty 3D są ciekawe, choć nie pasuje to do filmu na podstawie komiksu, bo przecież nie o to chodzi w komiksach, żeby było przestrzennie. Jednak istnieje też wersja 2D, którą polecam fanom standardowego odbioru. Miło też wrócić do pierwszej części, żeby poukładać  poszczególne historie czasowo, czego skutkiem będą pewne nieścisłości fabularne.

 

Reasumując, warto pójść do kina, warto zapłacić i dać się wciągnąć w niebezpieczne, skorumpowane i brudne ulice Miasta Grzechu. Szczególnie, że estetyka filmu powala na kolana.

 

Małgorzata Szpak

ZOSTAW ODPOWIEDŹ