Seks na szklanym ekranie
Dawno już minęły czasy, kiedy za szczyt wyuzdania uznawano słynną scenę z „Nagiego Instynktu”, w której to Sharon Stone fantazyjnie zakłada nogę na nogę. Subtelne aluzje o podtekście seksualnym, szybko przestały wystarczać i twórcom, i publiczności. Maszyna przekraczania kolejnych barier i tematów tabu, ruszyła. Szczególnie widać to w serialach.
Podczas gdy kino raczej rezygnuje z odważnych scen obyczajowych, na szklanym ekranie jest ich coraz więcej. Przyczyna jest prosta. Nastawionym na zysk producentom filmowym nie uśmiecha się tracić części potencjalnych widzów z racji ograniczeń wiekowych. W zaciszu domowym, przed telewizorem, czy w Internecie, nikt nie przejmuje się czerwonym znaczkiem w rogu ekranu lub komunikatem o zawartych w serialu treściach dla dorosłych. W niektórych produkcjach sceny seksu to nie tylko kilkusekundowe przerywniki, ale trwające kilka minut sekwencje. W tym zestawieniu króluje prawie 4-minutowa scena seksu dwóch prostytutek w jednym z odcinków „Gry o Tron”. Już w czasie emisji, okrzyknięto ją najodważniejszym momentem w historii seriali. Ten tytuł jest obecnie „zagrożony”, bowiem jesteśmy świeżo po premierze 2 sezonu „Masters of sex”, w którym proporcje wątków składających się na treść, zostały odwrócone. To seksualność człowieka jest postawiona na pierwszym miejscu, a wątki obyczajowe stanowią jedynie jej dopełnienie.
{youtube}yU3X4IdTRXg|600|450|0{/youtube}
Przekraczanie kolejnych granic na ekranie postępowało szybko, aczkolwiek stopniowo. Szlaki przetarł „Seks w wielkim mieście”. Carrie i jej 3 przyjaciółki były latach 90tych wzorem dla wielu kobiet. Niezależne finansowo, wyzwolone, nie bojące się głośno mówić o swoich potrzebach. Bezpruderyjnie rozmawiają o swoim łóżkowym życiu przy lunchu, a miłośniczka przygodnego seksu, Samanta niemal każdą noc spędza u innego mężczyzny, krztuszeniem reagując na pytania o związek. Choć w serialu nie króluje golizna, same pikantne rozmowy i subtelnie nakręcone sceny erotyczne, sprawiają, że wyobraźnia zaczyna pracować. Dla fanek na całym świecie 4 przyjaciółki z Nowego Jorku były dowodem na to, że wartość kobiety nie może być tworzona w oparciu o posiadanie faceta u swego boku, a mężczyźni nie mają monopolu.
{youtube}hJBTU6caXzo|600|450|0{/youtube}
O seksie – tym razem z perspektywy mężczyzny – opowiada też serial „Californication”. Tytułowy bohater Hank jest pogubionym pisarzem, który nie stroni od alkoholu i przygodnego seksu. Krytycy serialu marszczą brwi słysząc seksistowskie żarty i obserwując przedmiotowe traktowanie kobiet. Los Angeles jawi się tam jako stolica przypadkowych „numerków” i narkotyków. Taka konwencja była jednak niezbędna. Postać Hanka jest wzorowana na słynnym pisarzu Charlesie Bukowskim, który w dość osobliwy sposób opisywał swoje kontakty z kobietami, nie siląc się przy tym na zbytnią dyplomację. Podobnie jak Bukowski, Hank jest cyniczny i nieprzyzwoicie śmieszny. Twórcy serialu wyszli z prostego założenia, którym posługują się kolejni producenci – skoro seks jest całkowicie naturalną i nieodłączną częścią naszego życia czemu mamy o nim nie mówić, chować się z nim za zamkniętymi drzwiami. Bardziej uważni widzowie szybko dochodzą też do wniosku, że to nie Hank wykorzystuje kobiety, ale one jego, bowiem jest pożywką zaspokajającą ich erotyczne zachcianki.
{youtube} dYi4ob82ETU |600|450|0{/youtube}
Seks, władza i krew – tymi słowami można opisać wielki hit HBO, „Gra o tron”, bazujący na bestsellerowej sadze George’a R. R. Martina. Ludzkim losem bardziej żądzą namiętności niż zdrowy rozsądek, a życie upływa na planowaniu intryg i biesiadach z kurtyzanami. Mimo, iż konwencja serialu zahacza o fantastykę, twórcy za wszelką cenę starają się nakreślić do bólu realistyczną wizję natury człowieka. Próżno szukać tu lukrowanych postaci czy niewinności. Wplątani w walkę o władzę i przeżycie bohaterowie wszystko robią intensywnie: żyją, kłamią, pragną zemsty. Kochają się też intensywnie. Serial jest do tego stopnia nasycony nagością, że u niektórych zdziwienie wywołuje odcinek, w którym nie ma żadnych rozbieranych scen. Nagość i seks stanowią nieodłączny element życia bohaterów, którzy na fizyczne uciechy znajdują czas nawet w ogniu wojny.
{youtube} Mp2mH43smWw|600|450|0{/youtube}
Rozmiar członka nie ma znaczenia, a kobiety mogą mieć wielokrotny orgazm. Nie są to złote myśli z prasy kobiecej . Ta wiedza to efekt długoletnich badań sprzedpół wieku przeprowadzonych przez konserwatywnego ginekologa i rozwódkę z dwójką dzieci. Dziś oboje są tematem głośnego serialu „Masters of sex”. Już pilot rozpoczyna się dość osobliwie. Przez dziurkę od klucza podglądamy standardową scenę jaka rozgrywa się zwykle w domu publicznych – scenę seksu z prostytutką. Żaden z nich nie wiedział, że jest obserwowany przez otwór w drzwiach szafy. Z ukrycia podglądał ich ubrany we frak doktor William Masters, najlepszy specjalista od leczenia niepłodności w St. Louis. I nie robił tego dla przyjemności, tylko w imię nauki. Historia jego badań nad ludzką seksualnością zainspirowała włodarzy stacji „Showtime”, która postanowiła przypomnieć światu sylwetkę człowieka, który dokonał rewolucji seksualnej, jeszcze na długo przed pojawieniem się hipisów. W tamtym czasie Stany Zjednoczone były krajem dość purytańskim, a na dźwięk słów: „orgazm”, „łechtaczka”, „penis” czy nawet „ciąża” – to ostatnie było cenzurowane przez amerykańską telewizję jeszcze do połowy lat 60- ze ludziom ze wstydu płonęły uszy. Masters i Johnson badali zachowania seksualne mężczyzn i kobiet w warunkach laboratoryjnych z zastosowaniem aparatury pomiarowej, co skrupulatnie pokazuje serial. Scenariusz jest prawdziwym wyzwaniem dla grających w nim aktorów. Seks kręcony w warunkach laboratoryjnych gdzie nastrój i świece zastąpione są przewodami i oślepiającą świetlówką. W scenach, w których chodzi o czysty fizyczny akt, człowiek czuje się bardziej nagi. -Widzieliśmy tak wielu ludzi robiących dziwne rzeczy ze sobą, że przyzwyczailiśmy się do tego – śmieje się odtwórca głównej roli. – Nigdy nie myślałem, że przywyknę do patrzenia na nagą kobietę, która masturbuje się tuż przede mną. A ja po pewnym czasie niemal przestanę to zauważać. Dzięki tej roli udało mi się przekroczyć wiele granic.
Wiedza o ludzkiej seksualności przeszła długą drogę, jednak nadal nie jest częścią otwartej, codziennej rozmowy. Ludzie są zaskoczeni szczerymi dyskusjami o seksie w serialu bardziej nawet niż pokazywaniem seksu. Okazało się, że dokładnie to samo, co było tabu w czasach Mastersa i Johnson, jest tabu także dzisiaj. Postawa filmowców pokazuje, że konieczność przełamywania tych barier.
Katarzyna Mierzejewska