Romans rapu i elektroniki trwa w najlepsze!

Kultura hip-hopowa wciąż się rozwija. Dziś młodzi nawijają o dobrym życiu, co zastąpiło wszędobylską biedę, z poprzedniej dekady. I pomimo tego, że stylówa hip-hopowa uległa diametralnej zmianie, ostatecznie – to chyba dobrze. Pomimo tego, że przez młodych MC przemawia hedonizm, świadczyć może to tylko o tym, że w naszym kraju, hip-hop wreszcie się opłaca. W końcu skoro żyją jak chcą, to znaczy, że mogą, a to z kolei oznacza, że zarabiają na tym co kochają – muzyce. To jednak nie wszystkie zmiany jakie zaszły w polskim hip-hopie. Niektórzy twierdzą, że kiedyś było mu zdecydowanie bliżej do punk rocka. Natomiast jeszcze nigdy wcześniej nie było mu tak blisko do klubowych brzmień, jak dzisiaj! Co mnie niezmiernie cieszy. Bo rap i muzyka elektroniczna to miód na moje uszy! 

Wcześniej nazywana zazwyczaj, po prostu techno. Co samo w sobie ma wydźwięk raczej pejoratywny. Kojarzone z nadropsowanymi ludźmi, białym, kiczowatym ubiorem, no i zabawą do świtu, w wielkich dyskotekach lub zawsze mrocznych piwnicach. Jednak, muzyka tworzona za pomocą instrumentów elektronicznych czy urządzeń elektronicznych, które przetwarzają dźwięki pozamuzyczne, to zdecydowanie coś więcej. Muzyka elektroniczna to jeden z najbardziej awangardowych kierunków sztuki XX wieku, który ma swoją ideologię:  „Celem jest stworzenie muzycznej duszy mas pracujących, wielkich fabryk, kolei żelaznej, transatlantyckich liniowców, samochodów i samolotów, by połączyć wielkie tematy muzyczne z królestwem maszyn i zwycięskiej elektryczności”. Jak kiedyś stwierdził włoski poeta i futurysta Filippo Marinettiego. Pomimo, że pierwszy koncert muzyki futurystycznej odbył się w Mediolanie, to Niemcy są jej prawdziwą mekką. Chyba żadne inne państwo nie mogłoby z nimi konkurować, co do ilości i jakości nocnych clubów, z tym własnie brzmieniem. Muzyka elektroniczna to bogactwo, nie ograniczające się tylko i wyłącznie do, wcześniej wspomnianego techno. Skrywa wiele gatunków, w tym możemy do niej zaliczyć między innymi: electro hop, electro-industrial, electronice, elektroniczną muzyke taneczną, trance, dance, house, funk, 2-step garage, breakbeat, dance: eurodance, drum and bass, dubstep, nu-electro, hardcore, hardstyle, popularny ostatnio electro chillout i wiele wiele innych.

Zdaję się, że potęgę i bogactwo muzyki syntetycznej, odkrył i docenił także nasz rodowity kwiat rapowej młodzieży. W sieci ukazał się numer najgorętszej ksywy w rapie, ostatnich czasów – Otsochodzi. On wie o co tutaj chodzi! Miłosz Stępień/ Młody Janek, nie po raz pierwszy ociera się o syntetyczny świat. Ale po raz pierwszy w tak bardzo tanecznym stylu. Kawałek łączący rap z muzyką elektroniczną to kawałek zapowiadający kolejny, trzeci już, album Otso (przełożony na 1 lutego 2019). Jeżeli tak ma wyglądać cała płytka, to kupuję ją w ciemno. Mimo, że wyjdzie zimą, nuta ta nasuwa mi na myśl typowego tak zwanego letniaczka. I to fajne, bo dobrze posłuchać sobie czegoś takiego teraz – w momencie gdy wstajesz do pracy jest jeszcze ciemno, gdy z niej wracasz, jest już ciemno, a z szalonego lata zostały tylko wspomnienia. (” ok mamasita, weź rusz tym dla mnie, góra dół, góra dół, rusz tym dla mnie twój róż na polikach, i zero barier, słońce i lato, jest tak genialnie”). Numer przyjemny dla ucha, klubowy. Zeepy Zep popłynął w bardzo współczesne brzmienia, to trochę hip-house. „Dla mnie” to coś, czemu zdecydowanie daję okejkę, a Ty? 
Zresztą nie tylko Otsochodzi zna się na imprezowych tematach. Idealnie nie od dziś robią to również moi faworycie w grze: PRO8L3M, między innymi ze swoim kawałkiem pod tytułem „Ground Zero”:
Oskar Tuszyński z zespołu, w taki sposób wypowiada się o „Ground Zero”: „W domu tego nie poczujesz ale z tłumem, na imprezach to staje się oczywiste. DJ to buduje i buduje, to narasta, zmienia się niewiele – dochodzi jeden hi-hat. Potem kolejny niewielki element, jakaś przeszkadzajka gdzieś wysoko. I jak już czekasz, żeby to wjechało to… jeszcze nie, jeszcze nie mordo, i wchodzi jakiś element basu, i kolejne takty. Już ma przyjebać, czujesz to, czekasz, i wiesz, że to już, ale.. jeszcze nie, wchodzi jakaś piszczałka czy coś.. jeszcze nie, i już prawie, i wtedy… JEB, wjeżdża ten lead i wtedy – kurwa – jedziecie jak pojebani. Tak wygląda trance”. I czy wymaga to jeszcze mojego komentarza?
Zostając w temacie, warto także wspomnieć o zjawisku takim jak Gospel. Słynący z dość kontrowersyjnego stylu, tekstów i zachowania. W „Hyc o podłogę” też nieźle pojechał. Co tu dużo mówić… Trochę z beką, trochę nie – znane wszystkim rap-techno, zapewne nie raz puszczane na wszelakich domówkach, posiadówkach i rzecz jasna klubach. Tak na śmiesznie, na zakończenie:

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ