„Raz się żyje – trzeba to wykorzystać!”

saszan tekst life4style„Śpiewam, youtuberuję, od czasu do czasu bloguję” – tak sama o sobie mówi 19-letnia Saszan. Młoda wokalistka skromnie nie dodaje jednak, że jej kariera rozwija się w błyskawicznym tempie, jej pierwszy singiel cieszy się bardzo dużą popularnością, jest w trakcie nagrywania płyty, a jej profil na Facebooku śledzi prawie 100 tysięcy fanów, a raczej Saszanators, bo tak swoich wielbicieli postanowiła nazywać początkująca piosenkarka. Co więcej, jak twierdzi – do wszystkiego doszła sama, bez znajomości i pomocy z „zewnątrz”. Podczas wydarzenia promującego Young Stars Festival, na którym wystąpi Saszan, udało nam się chwilę z nią porozmawiać i zapytać o dalsze plany, a także o to co łączy ją z Dawidem Kwiatkowskim…


Anna Kukiełka: Saszan, zasłynęłaś dzięki licznym coverom umieszczanym na YouTube. Jednak takich osób, które nagrywają amatorsko i umieszczają filmy w sieci, jest bardzo dużo. Jak myślisz, dlaczego spośród tak licznej grupy to właśnie Ty się wybiłaś?

Saszan: W sumie nie mam pojęcia. Nigdy nie planowałam muzycznej kariery. Nie wysyłałam demo do wytwórni i nie pchałam się na siłę do tego wszystkiego. Tak naprawdę nie wiem, co było tym punktem zapalanym. Myślę, że może prowadzenie mojej działalności na wielu portalach społecznościowych mogło mieć na to wpływ. Mam swoje konta na Facebooku, Twitterze, Instagramie, Ask.fm, własny kanał na YouTube i prowadzę bloga. Myślę, że dzięki temu dałam się poznać większej liczbie osób, a za co oni mnie pokochali? Naprawdę nie wiem…

Pokochali Cię Saszanators. A Saszanators to znaczy kto?

Nie mówię na nich „fani”, bo tak jest mocne słowo i bardzo „gwiazdorskie”. Są to osoby, które mnie wspierają. Pomagają mi, żebym odnosiła sukcesy. To są poniekąd fani, ale traktuję ich bardziej osobiście. Mam z nimi bezpośredni kontakt.

Działasz głównie w sieci, gdzie wspiera Cię wielu Saszanators. Jednak Internet ma to do siebie, że jest głównym polem działania anonimowych hejterów. Dotyczy Cię ten problem?

Oczywiście! O mnie można powiedzieć, że mam tyle samo fanów co hejterów. Budzę bardzo skrajne emocje. Niektórzy mnie kochają, inni nienawidzą, ale chyba każdego coś takiego spotyka. Nauczyłam się machać na to ręką, bo szczerze powiedziawszy to z tych anonimowych komentarzy nic nie wynika. Oczywiście są też negatywne, konstruktywne opinie, które coś wnoszą, wtedy je przeczytam i odpowiednio przemyślę, ale anonimowe hejty po prostu omijam.

A do dalszej pracy bardziej motywuje Cię konstruktywna krytyka czy raczej pochwała?

Trudno mi powiedzieć. Ja bardzo obiektywnie patrzę na to, co robię. Mam tez wielu znajomych, którzy przy ocenianiu mnie nie biorą pod uwagę tego, że jestem ich przyjaciółką i nie uważają, że wszystko co robię jest super. Mam wokół siebie osoby, które bardzo obiektywnie patrzą na to, co robię. Jeżeli coś jest nie tak, to mój menadżer powie: „O nie, ja się pod tym nie podpiszę, nie robimy tego!” Po prostu staram się kierować opinią osób przebywających w moim otoczeniu.

Po zamieszczeniu w sieci coverów dostałaś propozycję czteroletniego kontraktu. Spodziewałaś się tak dużego sukcesu?

Właśnie nie. Powiedzmy sobie szczerze – są tysiące osób, które wrzucają filmiki na YouTube, zarówno za granicą jak i w Polsce. Nie liczyłam na to, że mogłabym się z tej licznej grupy jakoś specjalnie wybić. Nie oczekiwałam, że muzyką będą zajmowała się profesjonalnie. Raczej traktowałam ją jako hobby, zajęcie „na boku”. Przy takich realnych, przyziemnych obowiązkach, muzyka jest moją odskocznią. Ale jakoś się udało i dla mnie samej jest to naprawdę ogromnym zaskoczeniem.

Oczekiwałaś czegokolwiek wrzucając pierwsze covery do sieci?

Gdzieś tam w głębi zawsze miałam takie marzenia, żeby śpiewać i zajmować się muzyką, ale nawet nie chodziłam nigdy na lekcje śpiewu. Myślałam więc, że nie dam rady się przebić. Zawsze jednak brałam udział w różnych konkursach wokalnych, więc w tyle głowy gdzieś zawsze takie pragnienie było. Naprawdę myślałam, że się nie uda…

Ale się udało! Nagrałaś już pierwszą piosenkę „Świat jest nasz”. Do czego ona nawołuje?

Przede wszystkim ludzie odebrali ją w zły sposób. saszan tekst 2 life4styleMyślą, że śpiewam do nastolatek i próbuje je zbuntować przeciwko rodzicom i szkole. Tak naprawdę w słowach „buntując się na świat” chodzi o to, żeby buntować się na te negatywne rzeczy, które nas spotykają – na przykład na wspomnianych wcześniej hejterów. Ogólnie ludzie chyba lubią się smucić i chodzi o to, żeby nie dać się temu smutkowi i tej codziennej szarości. Żeby się na to wszystko zbuntować, by powiedzieć: „Nie! Ja będę robić swoje i będę żyć tak, jak ja chcę!” Do tego właśnie nawołuje ta piosenka. Nieważne, co ludzie będą mówili, bo i tak zawsze ktoś będzie miał pretensje, bez względu na to, czy zrobimy coś dobrze czy źle.

Nawiązując do tytułu singla „Świat jest nasz”. Czujesz, że powoli świat zaczyna należeć do Ciebie? Że świat jest Twój?

Na pewno wiem, że większość decyzji, które podejmuje zależy ode mnie, od nas. To, czy spełnimy nasze marzenia, leży tylko w naszym interesie. Tak samo jak moim marzeniem było spotkać się z Justinem Bieberem, a później zostać wokalistką – te marzenia udało mi się spełnić. To była moja praca psychiczna. Na pewno ciężka „harówka” nad sobą. Trudno czasami ze wszystkimi opiniami się liczyć. Wiadomo, że na początku „hejty” też mnie bolały, bo nie byłam na nie przygotowana. Uważam, że jeżeli pracujemy nad sobą, mamy wyznaczone cele i chcemy do nich dążyć, to nam się uda. Naprawdę, świat jest nasz i trzeba z tego korzystać.

Dziś razem z innymi młodymi wokalistami promowałaś Young Stars Festival, który odbędzie się już 26 kwietnia. Wystąpią na nim artyści, którzy dopiero zaczynają swoją karierę. Czy między Wami jest jakaś rywalizacja? W końcu wszyscy celujecie do tej samej grupy wiekowej…

Szczerze mówiąc to nie wyczułam żadnej rywalizacji. Wszyscy poznaliśmy się na planie klipu do piosenki „Płomień”. Dziś też podpisywaliśmy razem płyty. Nie traktujemy siebie jako konkurencji. To wszystko jest dla każdego z nas zabawą. Nie ma między nami rywalizacji, bo to nie jest konkurs, tylko każdy skupia się na swoim występie i własnych odbiorcach. Wszyscy razem rozmawiamy i jest miła atmosfera, o rywalizacji nie ma mowy.

Z jednym z tych artystów, mam na myśli Dawida Kwiatkowskiego, łączy Cię szczególna relacja. To widać na Waszych koncertach, w wywiadach, w teledysku do piosenki „Płomień”, nawet podczas takich wydarzeń jak dziś. Szykujecie coś razem? Może jakiś wspólny singiel?

Jeszcze nad tym nie myśleliśmy. Aktualnie jestem w trakcie nagrywania debiutanckiej płyty, ale nie na razie myślałam o duecie.

Jednak nie zaprzeczasz, że być może coś się pojawi?

Nie zaprzeczam. Jeżeli pojawiłaby się idealna dla nas piosenka, albo moglibyśmy napisać ją sami, to myślę, że to mogłoby się udać. Ale tak jak mówię, na razie o tym nie myśleliśmy. Dawid jest trochę zapracowany – trasa koncertowa, „Taniec z Gwiazdami”… U niego to wszystko kręci się bardzo szybko.

Twoja kariera też bardzo szybko się rozwija. Czytając komentarze pod Twoimi postami na blogu, czy coverami na YouTube, nie da się nie zauważyć, jak wielka ilość osób nazywa Cię „idolką”. Fani dziękują Ci za motywację i za to, że dzięki Tobie odzyskali wiarę w spełnienie własnych marzeń…

Tak, chciałabym im wszystkim powiedzieć, żeby dalej robili swoje. Każdy z nas ma takie momenty załamania, gdy nic nam nie wychodzi i wszystko wydaje się być nie takie, jak powinno. Wtedy trzeba sobie popłakać w poduszkę i iść dalej. Raz się żyje i trzeba to wykorzystać. W życiu trzeba się kierować zdrowym egoizmem – skupić się na sobie i swoich celach, na tym, co tak naprawdę chcemy robić. Skoro mi się udało, to każdemu z Was również może się udać!

Rozmawiała: Anna Kukiełka

ZOSTAW ODPOWIEDŹ