Przeklęte Hollywood!

Ponoć nakręcenie trzymającego w napięciu filmu grozy to dla reżyserów nie lada wyzwanie. Tym bardziej, jeśli los nie jest sprzyjający. Istnieją zapierające dech w piersiach produkcje filmowe, nad którymi wisiało fatum, prowadzące do serii niewyjaśnionych zagadek. Zgony na planie, niefortunne wypadki, i tajemnicze zaginięcia, to tylko niektóre z nich. Czy są to filmy „przeklęte”?

Źródło: moviepilot.com

„Egzorcysta”, reż. William Friedkin (1973)

Mimo iż od premiery upłynęło już ponad 40 lat, to „Egzorcysta” nadal uważany jest za jeden z najbardziej przerażających obrazów. Film opowiada o dwunastoletniej dziewczynce, w którą wstępuje demon. Zatroskana matka zwraca się o pomoc do egzorcysty. Nie byłoby w tej historii nic nadzwyczajnego, gdyby nie seria niefortunnych wydarzeń do których doszło na planie produkcji. Zaczęło się od bolesnych kontuzji dwóch aktorek wcielających się w główne role (Ellen Burstyn i Linda Blair). Gdy ekipa wróciła do kręcenia, na planie wybuchł ogromny pożar dewastujący całą scenografię. Jeszcze przed oficjalną premierą filmu, w niewyjaśnionych okolicznościach zmarło dwóch aktorów oraz stróż nocny pracujący na planie. W kolejnych dniach, śmierć poniosło kilku członków rodzin osób zaangażowanych w produkcję (m.in. nowonarodzone dziecko jednego z operatorów, brat aktora drugoplanowego oraz dziadek Lindy Blair, wcielającej się w opętaną dziewczynkę). Ponoć wielu aktorów i członków ekipy przeszło załamania nerwowe i depresje, a ich bliscy zaczęli cierpieć na tajemnicze schorzenia. Ponoć sam reżyser postanowił zatrudnić na kilka dni produkcji prawdziwego egzorcystę, który mógłby „wypłoszyć” złą energię. Do dziwnego zdarzenia doszło również podczas rzymskiej premiery „Egzorcysty”, która odbyła się w ulewnym deszczu, a piorun uderzył w krzyż znajdujący się na kopule jednego z pobliskich kościołów, strącając go na plac tuż obok zgromadzonej publiczności.

„Duch”, reż. Tobe Hooper (1982-1988)

To trylogia opowiadająca o losach rodziny, która zmaga się ze zjawiskami nadprzyrodzonymi. Dziś mówi się, że mimo tego, iż filmy były kręcone nie tak dawno temu, to cała ekipa już nie żyje. Okazuje się, że to stwierdzenie ma dużo wspólnego z rzeczywistością. Podobnie jak przy „Egzorcyście” na planie doszło do pożaru, a cała obsada ponoć wyczuwała negatywną energię. Trylogia „Ducha” powstawała przez sześć lat, podczas których faktycznie wielu aktorów poniosło śmierć. Kilka dni po premierze pierwszej części filmu, zamordowana została nastoletnia aktorka, Dominique Dunne – odtwórczyni jednej z głównych ról. Została uduszona pod swoich domem przez byłego chłopaka. Oprawca odsiedział w więzieniu jedynie cztery lata. Aktor Julain Beck, który w drugiej części filmu, wcielił się w rolę wielebnego zmarł na raka jeszcze przed premierą. Dwa lata później, nie doczekawszy wypuszczenia na rynek trzeciej części filmu, zmarł kolejny aktor. Tym razem przyczyną była niewydolność nerek. Odtwórca jednej z kluczowych ról pierwszej części „Ducha”, Louis Perryman również poniósł śmierć, a mianowicie został brutalnie zamordowany siekierą we własnym domu. Jednak najbardziej zaskakującym zgonem, była śmierć Heather O’Rourke, trzynastoletniej dziewczynki wcielającej się w główną rolę. Aktorka zagrała we wszystkich trzech częściach produkcji, jednak zmarła tuż przed premierą ostatniej z nich, w 1988 roku. Jako przyczynę uznano wstrząs septyczny i nagłą utratę krążenia. Po serii nie do końca wyjaśnionych zgonów, dom w którym kręcono całą trylogię uległ całkowitemu zniszczeniu podczas silnego trzęsienie ziemi. Niektórzy przypuszczają, że fatum na plan zostało sprowadzone poprzez wykorzystywanie podczas produkcji prawdziwych szkieletów i ludzkich szczątków, które zwyczajnie były tańsze od sztucznych odpowiedników.

„Omen”, reż. Richard Donner (1976)

Film opowiada o losach rodziny, która postanowiła adoptować kilkuletniego chłopca o imieniu Damien. Szybko okazuje się, że dziecko jest w rzeczywistości pomiotem szatana, a jego obecność w domu jest dla rodziny prawdziwym koszmarem. Okazuje się, że koszmar spotkał również członków ekipy na planie. Początkowo cała ekipa miała dostać się na plan jednym samolotem. Jednak kilka dni wcześniej producenci postanowili przebookować bilet na lot późniejszy. Okazuje się, że mieli wiele szczęścia, ponieważ samolot, którym mieli lecieć rozbił się podczas podróży, a wszyscy pasażerowie zginęli. Później ekipa nie miała już tyle szczęścia. W samolot, którym leciał scenarzysta, David Seltzer uderzył piorun. Do identycznej sytuacji doszło, gdy innym samolotem leciał aktor, Gregory Peck, a tuż przed rozpoczęciem zdjęć, syn gwiazdora popełnił samobójstwo. Co więcej, w hotelu, w którym pomieszkiwał reżyser „Omena” doszło do wybuchu bomby, mężczyzny jednak nie było w tym czasie w budynku. Jakby nieprzychylności losu było mało, podczas pierwszego dnia zdjęć zdarzył się poważny wypadek samochodowy. W późniejszych dniach produkcji, również dochodziło do wielu wypadków z udziałem ekipy filmowej. Powstał nawet film dokumentalny „The Curse of the Omen”, opowiadający o przykrych wydarzeniach, do których dochodziło na planie.

„Kruk”, Alex Proyas (1994)

Film opowiada o mężczyźnie, który przychodzi na ziemię jako Anioł Zemsty i pragnie pomścić swoją ukochaną. Niestety aktor i syn znanego Bruce’a Lee, Brandon Lee wcielający się w główną rolę zmarł na planie produkcji osiem dni przed zakończeniem zdjęć. Jak do tego doszło? Brandon odgrywał scenę, w której miał zostać postrzelony w klatkę piersiową. Okazało się, że zamiast ślepych naboi, w magazynku Magnum 44 znalazł się prawdziwy pocisk. Aktor został postrzelony z odległości kilku metrów, a kula rozerwała mu żołądek. Zmarł w szpitalu kilka godzin później.

Joanna Łuszczykiewicz

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ