Problemów z Leną Dunham ciąg dalszy

Lena Dunham to niezwykle wszechstronna i artystycznie płodna kobieta. Sama napisała scenariusz, wyreżyserowała i zagrała w jednym z bardziej popularnych seriali ostatnich lat – „Dziewczyny”. Kilka miesięcy temu na rynku ukazała się również jej autobiografia, która jak się okazuje przysporzyła wydawnictwu, w którym została wydana pewnych problemów.

Źródło: nastygal.com

Jej książka „Not That Kind of Girl” to seria odważnych, bezkompromisowych wyznań. Dunham nie boi się poruszać żadnego tematu. Nawet wtedy, kiedy opowiada nam o tym jak jako mała dziewczynka z ciakawości przyglądała się pochwie swojej młodszej siostry albo masturbowała się, podczas gdy dziewczynka spała na łóżku obok. Opinia publiczna była oburzona i zaszokowana, część bardziej konserwatywnych czytelników oskarżyła kobietę o molestowanie siostry. Sama Dunham była oburzona i odpierała jakiekolwiek oskarżenia w takim tonie.

Jednak mimo wszystko najwięcej sensacji wzbudził fragment, w którym artystka mówi o tym, że podczas studiów w Oberlinie została zgwałcona. Dunham zdradza, że była wtedy pijana i półprzytomna, a na drugi dzień obudziła się cała poobijana i obolała. Początkowo nie przywiązywała do tego tak ogromnej wagi i słowo „gwałt” zdawało jej się nieadekwatne. Dopiero rozmowa z koleżanką uświadomiła jej, że naprawdę została zgwałcona. Przez długi czas obwiniała za to samą siebie i to, że „sama się o to prosiła”, dopiero potem zrozumiała, że brak odpowiedzi wcale nie oznacza zgody. Jedyną osobą, która jest winna był mężczyzna, który ją skrzywdził.

Cały show-biznes był w szoku. Nikt nie spodziewał się takich mocnych słów. Jednak ostatecznie okazało się, że Lena może liczyć na wsparcie i uznanie ogółu społeczeństwa, a jej wyznanie jest w stanie wesprzeć dziewczyny, które zmagają się z podobnym problemem.

Wszystko skonczyłoby się na tym, gdyby nie jeden bardzo niezadowolony czytelnik. Otóż Dunham w swojej książce dokładnie opisuje swojego napastnika. Nazywa go „Barry” i charakteryzuje jako konserwatywnego mężczyznę z wąsami i kowbojkami na nogach, który skończył edukację na uniwersytecie Oberlin w 2005, a potem prowadził audycję radiową oraz pracował w jednej z uniwersyteckich bibliotek. Sama autorka zastrzegła, że zmieniła imię gwałciciela, ale okazuje się, że w Oberlin mieszka mężczyzna o imieniu Barry, który idealnie pasuje do książkowego opisu.

Podejrzenia sprawiły, że jego życie stało się nie do zniesienia i naraziły go na szkody materialne i moralne. Nic więc dziwnego, że postanowił bronić swojego dobrego imienia w sądzie. Barry z Oberlin pozwał wydawnictwo Random House, w którym opublikowano książkę Leny Dunham i oczywiście wygrał. Według ustaleń następne edycje ksiażki „Not That Kind of Girl” mają zostać opatrzone wyraźną adnotacją, że Barry to jedynie pseudonim opisywanej postaci, a nie prawdziwe imię. Wydawnictwo pokryje również wszystkie koszta związane ze sprawą sądową, które poniósł meżczyzna. Ciekawym wynikiem tej sprawy jest również to, że poszkodowany nie miał pieniędzy na wynajęcie prawnika, więc założył konto na stronie croudfoudingowej. Teraz, kiedy za wszystko zapłaci Random House, cała zebrana kwota zostanie przekazana fundacji, która pomaga ofiarom gwałtów.

Książka Leny Dunham ukaże się w Polsce pod tytułem „Nie taka dziewczyna” już na początku 2015 roku. 


Aleksandra Supryn

ZOSTAW ODPOWIEDŹ