Postawiłem wszystko na jedną kartę

I tym razem nie zawiódł fanów. Artur Rojek – artysta, autor tekstów, pomysłodawca i dyrektor artystyczny Off Festivalu, a przede wszystkim perfekcjonista w każdym calu, wydał właśnie swoją pierwszą solową płytę. Muzyk opowiada nam o pracy nad płytą i przygotowaniach do  tegorocznej edycji imprezy.

 

Beata Mironow: Jak Pan ocenia tegoroczną edycję Off Festivalu w porównaniu z poprzednimi? Kogo chciałby Pan na niego zaprosić?

Artur Rojek: Jestem zadowolony, ale do szczęścia totalnego zawsze mi brakuje. Program festiwalu jest wypadkową wielu czynników. Finalnie zagrają Ci, którzy byli w kręgu naszych zainteresowań i możliwości oraz dostępności artystów. Patrząc na tegoroczny line up jako fan, cieszę się, że zagra Slowdive, The Jesus And Mary Chain czy Belle And Sebastian, bo każdy z tych zespołów wniósł w historię muzyki ogromnie dużo i wpłynął na wielu ludzi kiedyś i na następne pokolenia artystów później. Rozwija się nasza współpraca z legendarną wytwórnią Sub Pop, która w tym roku będzie miała swoją scenę na festiwalu, a także rozpoczyna współpraca z legendarnym brytyjskim festiwalem ATP, który będzie kuratorował wydarzenia poprzedzające festiwal. To bardzo satysfakcjonujące mnie tematy. 

Udział w Off Festivalu był Pana pomysłem? Wcześniej miał Pan obawy czy fani Artura Rojka to jednocześnie fani Off Festivalu. Czy to się zmieniło?

Nie zamierzałem występować w pierwszym momencie. Zmobilizowały mnie inne festiwale na których zagram, odbiór płyty  i prośby fanów.

Czego lubi Pan obecnie słuchać? W jakim stopniu światowa alternatywa muzyczna, którą zaprasza Pan na festiwal wpływała na brzmienie Pana solowego albumu?

Ostatnio to solowy, świetny Damon Albarn, John Wizards i nowy nabytek SUB POP Records zespół Protomartyr. Ostatnie dwa wystąpią w tym roku na OFF’ie. Jeżeli chodzi o wpływ, to na pewno jakiś jest, ale trudno wskazać bezpośrednie inspiracje. Myślę, że eklektyzm płyty jest najbliższy temu, co każdego roku staram się zaprezentować ludziom jako dyrektor artystyczny festiwalu. Poza tym płyta, którą nagrałem wynika ze współpracy z innymi ludźmi  i bardziej w tym upatruje wpływu na jej finalny kształt.

Każdy album wydany z zespołem Myslovitz okazywał się wielkim sukcesem. Czy spodziewał się Pan, że solowa płyta również będzie cieszyć się tak dużym powodzeniem wśród słuchaczy?

Z mojego punktu widzenia nie każdy. Po wydaniu „Miłości w czasach popkultury” Myslovitz był jak rozpędzona kula śniegu i można było odnieść takie wrażenie. W pewnym momencie kula zaczęła toczyć się wolniej i był to czas, który rozpoczęła płyta „Happiness is Easy”. Moja solowa płyta to inny etap w moim życiu. Coś zupełnie nowego. Podszedłem do pracy nad nią z innymi ludźmi i z nową energią. Moje ogromne zaangażowanie w nią, ilość czasu który poświęciłem na jej nagranie, dbałość o szczegóły, kompozycje i liryka, to wszystko wynikało z odpowiedzialności jaka ciąży na kimś, kto podpisuje całość swoim nazwiskiem. Cieszę się z bardzo dobrego odbioru.

Jak wspomina Pan współpracę z Bartkiem Dziedzicem? Twierdzi Pan, że towarzyszył Panu podczas całej drogi pracy nad płytą. Czy efekt waszej pracy jest dla Pana zadowalający? Jak długo trwały prace nad albumem?

Proces komponowania, pisania tekstów i produkcji całości zajął mi dwa lata. Bartek wniósł w ten materiał ogromne zaangażowanie i talent. Uważam, że to jeden z najważniejszych producentów ostatnich lat.

Czy wybór singla był Pana zdaniem oczywisty? Co zdecydowało, że to akurat ,,Beksa’’ promuje płytę?

Dla mnie był oczywisty. Od początku była to świetna kompozycja, która pomimo zmian i co najmniej czterech wersji, nie traciła na swojej wartości. Kiedy pojawił się tekst tym bardziej. Chciałem rozpocząć nowy rozdział od czegoś innego. Myślę, że „Beksa” jest totalnie inną piosenką niż to, co wcześniej robiłem. Zupełnie inaczej jest z drugim singlem ,,Syreny”. To piosenka o klasycznej konstrukcji, bardzo radiowa. Świetnie sobie zresztą radzi..:)

Zacytuję Pana słowa: ,,Ta płyta była dla mnie bardzo dużym wyzwaniem. Poza tym chciałem zrobić coś innego. Zrobiłem ten krok żeby zaskoczyć sam siebie, a potem innych’’. Innych Pan na pewno zaskoczył, a czy zaskoczył Pan siebie rezultatem?

Jestem zadowolony z rezultatu. Udało się rzeczywiście zrobić coś nowego i jednocześnie bliskiego moim emocjom.

Czym dla Pana jest ta płyta?

Kolejnym krokiem w moim życiu zawodowym, wyzwaniem, odpowiedzialnością…

Miał pan ugruntowaną pozycję na rynku muzycznym i mógł Pan spokojnie odcinać kupony od sławy. Czy podjęcie wyzwania, jakim jest praca nad solowym albumem jest wynikiem Pana ambicji? Czy myśli Pan, że po tym sukcesie będzie się Pan czuł zrealizowany? Czy ma Pan jeszcze jakieś projekty w planach?

Nie czułem się do końca zrealizowany i chyba nie po to to robię. Pozycja ugruntowana, która nie wymaga ode mnie podejmowania innych wyzwań mi nie odpowiada. Na ten moment nie mam przestrzeni na inne projekty. Co będzie – zobaczymy.

Na scenie jest Pan skupiony, introwertyczny, wycofany. Te cechy określają Pana również na co dzień, czy to sposób przedstawienia siebie i swoich utworów podczas występów?

To prawda. Na scenie często taki jestem. Wynika to ze skupienia. Scena na mnie też tak trochę działa. To dla mnie inny świat. Na co dzień bywam różny.

Rozmawiała: Beata Mironow

ZOSTAW ODPOWIEDŹ