Nowatorska szkoła…
P.O.: Jaką rolę w szkole pełni nauczyciel: kolegi, mentora, przewodnika?
M.J.: Rola pracowników w naszej szkole różni się od roli nauczycieli w tradycyjnych szkołach. U nas pracownik pełni trzy podstawowe funkcje. Po pierwsze, to co jest najważniejsze: nauczyciel jest mentorem. Osobą, która pomaga dziecku zaplanować własną ścieżkę rozwoju, pomaga wybrać sposób edukowania się, który dla danego ucznia jest najlepszy, najbardziej efektywny. Dziecko samo wybiera sobie spośród pracowników takiego mentora, osobę, która odpowie na każde pytanie, wytłumaczy, pomoże, zmobilizuje. Po drugie: pracownik jest nauczycielem w zakresie kompetencji, w których jest dobry. Uczy tego, o czym potrafi opowiadać z pasją i zaangażowaniem. Po trzecie: rola opiekuna szkoły. Pracownik dba o to, by szkoła „działała” jak należy, żeby uczniowie byli bezpieczni. Załatwia zarówno sprawy administracyjne, jak i techniczne.
P.O.: A jak w szkole rozwiązuje się konflikty, które są nieuniknione?
M.J.: W szkole utworzony został tak zwany Komitet Sprawiedliwości. Składa się on z uczniów, pracowników i rodziców. Jego zadaniem jest rozstrzyganie przypadków naruszenia prawa, które zostało ustanowione przez naszą społeczność i rozwiązywanie konfliktów pomiędzy uczniami. Wszystkie decyzje zapadają demokratycznie. Każda ze stron ma możliwość wypowiedzenia się. Komitet ustala fakty: co się wydarzyło, gdzie i dlaczego, jakie prawa zostały naruszone i jakie konsekwencje powinny ponieść osoby, które dopuściły się naruszenia, albo prawa szkoły, albo praw innej osoby, np. prawa do prywatności lub do nietykalności fizycznej. Podstawowa zasada: jeśli ktoś wyrządził komuś szkodę, ma obowiązek naprawienia jej. Jeśli naruszone zostało prawo szkolne, to najczęstszą konsekwencją są prace społeczne lub zakaz wchodzenia do jakiegoś pomieszczenia, np. do biblioteki. Konsekwencje są adekwatne do przewinienia.
P.O.: Czy Pana zdaniem edukacja w szkole demokratycznej ma realny wpływ na funkcjonowanie absolwentów w życiu dorosłym: na ich wybory, sposób postrzegania świata, rozwój intelektualny?
M.J.: Szkoły demokratyczne na całym świecie działają od blisko 100 lat, więc efekty tego typu edukacji już możemy zaobserwować w innych krajach. Jedna z najstarszych szkół znajduje się w Anglii, ma ponad 90 lat. Do tej szkoły uczęszcza między innymi mój syn. Widzę, jakie to przynosi rezultaty, jaki to ma wpływ na jego życie, jaką jest osobą – świadomą, ,a jednocześnie zdecydowaną i wrażliwą. Trzeba pamiętać, że dzieci zawsze uczą się tego, czego doświadczają. Jeżeli dorośli używając swojej przewagi fizycznej i ekonomicznej, zmuszają dzieci do robienia czegoś, na co nie mają ochoty, to one to samo będą powielały w swoim dorosłym życiu. Tak jak traktujemy dzieci, tak one będą traktowały innych. Dlatego w szkołach demokratycznych szacunek jest na pierwszym miejscu. Jest taka amerykańska szkoła demokratyczna, Summer Valey School, która działa od 45 lat. Tam robiono badania, porównując absolwentów tej szkoły i absolwentów szkół tradycyjnych. Ok 70% uczniów szkół demokratycznych kontynuuje dalej naukę w Collegu. To co jest ważne, tam w ogóle nie ma egzaminów takich jak w Polsce, dzieci uczą się bo chcą. To dowód na to, że w dzieciakach jest naturalna chęć samorozwoju. Ponad to okazało się, że absolwenci szkól demokratycznych, w przeciwieństwie do pozostałych, lubią swoją pracę. To zasługa tego, że w czasie wielu lat nauki mieli możliwość odkrycia swoich talentów, preferencji, zamiłowań i mogli podążać ścieżką, która sobie przyjęli. Nie postrzegają życia jako drogi usłanej przeszkodami, z którymi nieustannie trzeba się zmagać, ale jako przygodę, która otwiera przed nimi wielkie możliwości. Ilu z nas w niedzielny wieczór myśli z ekscytacją o tym, co będzie robiło w poniedziałek rano w pracy? Niewielu. To pokazuje, że nie żyjemy z pasją, bo zabrano nam możliwość odpowiedzenia samym sobie na pytanie, czego tak naprawdę pragniemy.
P.O.: Rozmawiamy o szkołach w Stanach Zjednoczony, w Anglii czy w Japonii. Tam świadomość społeczna, delikatnie mówiąc jest na trochę bardziej zaawansowanym poziomie aniżeli w Polsce. Myśli Pan, że u nas takie szkoły mogłyby się przyjąć na stałe?
M.J.: Powiem tak: szkoły demokratyczne są dla wszystkich dzieci, ale nie dla wszystkich rodziców. Niestety zdecydowana większość rodziców, nie jest w stanie przyjąć do wiadomości, że dziecko jest równoprawnym obywatelem. To kwestia naszej kultury społecznej. Gdybym 200 lat temu wyszedł na ulicę i krzyczał, że żądam praw wyborczych dla kobiet, zostałbym zlinczowany. Dziś mamy kolejny etap rozwoju. Każda zmiana mentalności odbywa się bardziej lub mniej burzliwie, ale jest nieunikniona.
P.O.: Będzie więcej takich szkół w Polsce?
M.J.: Tak, w najbliższym czasie powstaną Szkoły Demokratyczne w Gdańsku, we Wrocławiu i w Warszawie. Pamiętajmy, że nie można stać się samodzielnym i odpowiedzialnym człowiekiem nie doświadczając wolności. Tylko przez samodzielne wybory stykamy się z konsekwencjami naszych decyzji. Pozwólmy dzieciom decydować samym o sobie, a przekonamy się jak wielu powodów do dumy nam dostarczą…
Rozmawiała: Paulina Ostapiuk.